Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wiadomo kto rządzi województwem

Michał Iwanowski
Miało pójść tak, jak chciała Bożenna Bukiewicz i sekretarz lubuskiej PO Tomasz Możejko (w tle). Ale sytuacja wymknęła im się spod kontroli. Na pierwszym planie szef komisji skrutacyjnej Maciej Nawrocki z PO.
Miało pójść tak, jak chciała Bożenna Bukiewicz i sekretarz lubuskiej PO Tomasz Możejko (w tle). Ale sytuacja wymknęła im się spod kontroli. Na pierwszym planie szef komisji skrutacyjnej Maciej Nawrocki z PO. fot. Bartłomiej Kudowicz
Zawaliła się polityczna konstrukcja autorstwa Bożenny Bukiewicz i PO. W piątek radni sejmiku nie odwołali wicemarszałek Elżbiety Płonki z PiS.

Nowy układ sił w 30-osobowym sejmiku, autorstwa Bukiewicz, opierał się na trzech byłych radnych Samoobrony, którzy przeszli do PO. Razem z PSL, Platforma miała już większość 16 szabel. Bukiewicz obiecywała, że to trwały układ sił i Platforma tydzień temu postanowiła o zerwaniu koalicji z PiS, który miał w zarządzie województwa Andrzeja Szablewskiego i wicemarszałek Elżbietę Płonkę.

Ale okazało się, że ta nowa koalicja, misternie tkana miesiącami przez Bukiewicz, nie przetrwała nawet jednego, najważniejszego głosowania - nad odwołaniem ludzi PiS z władz województwa.

Stalin, Judasz i inni

Po burzy, jakiej lubuski sejmik jeszcze nie widział, radni odwołali tylko Szablewskiego (18 za, 12 przeciw). W głosowaniu nad Płonką był pat: 15 za i 15 przeciw. To oznacza, że nie wiadomo, jaka koalicja rządzi dziś województwem. Układu PO-PiS nie ma, bo zerwała go Platforma. A o koalicji PO-PSL też trudno mówić, bo wicemarszałkiem pozostała członkini PiS. Na jej miejsce Bukiewicz wraz z PSL szykowała już Stanisława Tomczyszyna z PSL. Problem w tym, że fotel wicemarszałka wcale się nie zwolnił.

Na piątkowej sesji doszło do żenujących scen. Powodem kilkugodzinnego sporu był nawet skład komisji skrutacyjnej, która miała przeprowadzić tajne głosowanie. Pod presją Platformy do komisji wszedł radny Robert Sapa z PiS, który nie miał zaufania swoich kolegów z partii, bo podejrzewają go o chęć przejścia do PO. W komisji swojego człowieka chciał mieć też LiD, ale nie dostał. - Jesteście doskonałymi uczniami Stalina, który mówił, że nieważne kto głosuje, ale kto liczy głosy - krzyczał do radnych PO Kazimierz Pańtak z LiD. Wcześniej wymieniał słowne ciosy z Sapą, który poczuł się obrażony określeniem "Judasz".

Pobrudzona karta

Samo głosowanie odbywało się wśród wrzasków i inwektyw. Radny PiS Robert Paluch i kilku innych dostrzegło, jak sekretarz lubuskiej PO Tomasz Możejko zagląda radnym PO przez ramię w momencie oddawania głosu. Pod wpływem wrzasków, wycofał się. Potem marszałkowi Krzysztofowi Szymańskiemu karta spadła na podłogę i pobrudziła się. - Jest znaczona! Będzie można sprawdzić, jak głosował! Proszę wydać mu nową! - zaczęli przekrzykiwać się radni PiS i LiD. A kiedy liczone były głosy, non stop patrzyli komisji na ręce. Przewodniczący sejmiku Krzysztof Szymański z trudem wszystko ogarniał.

Płonka ucieszyła się z wyniku. - To triumf poczucia odpowiedzialności radnych za województwo nad politycznymi gierkami - stwierdziła. Skąd wziął się taki wynik? Prawdopodobnie stąd, że przed głosowaniem radni nie dowiedzieli się, kto ma przejąć schedę po Płonce, jako zarządzającej szpitalami wojewódzkimi. Marszałek nie chciał podać kandydatów, a tylko nieoficjalnie mówiło się, że do zarządu ma wejść młody gorzowski przedsiębiorca Kamil Jakubowski i nowosolska radna PO Łucja Wojewódzka.

To już druga porażka PO w sejmiku. W sierpniu ub.r. również w głosowaniu tajnym przepadł wniosek PO o odwołanie własnego marszałka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska