Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Angielska wioska koło… Kielc. Niezwykły biznes dwóch kielczan

Lidia CICHOCKA
Dyrektor programu Michał Żak oraz koordynatorzy Magdalena Janowska oraz Sacha Fahrbach.
Dyrektor programu Michał Żak oraz koordynatorzy Magdalena Janowska oraz Sacha Fahrbach. Łukasz Zarzycki
Dwóch światowych kielczan wróciło w rodzinne strony i postanowiło stworzyć warunki do doskonalenia języka angielskiego. Oto ich niezwykła historia.

Dwóch, pochodzących z Kielc studentów zakłada pierwsze w Polsce angielskie wioski, w nich, tak jak w czasie pobytu w Nowym Jorku czy w Londynie, można doskonalić angielski. Siedziba Angloville znajduje się w Warszawie, ale główna baza w terenie, to podkielecki Cisów w gminie Daleszyce.

Przeczytaj też: Świętokrzyscy przedsiębiorcy nagrodzeni za innowacyjność.

Michał Żak i Michał Kelles-Krauze są absolwentami liceum imienia Jana Śniadeckiego w Kielcach. - Język nigdy nie był dla nas problemem – mówi Michał Żak.- Michał spędził w Stanach Zjednoczonych 1,5 roku ucząc się, ja też mam tam rodzinę.

Całkiem naturalne było, że obaj wybrali studia za granicą. Michał Żak na University of Kent studiował prawo, a Michał Kelles-Krauze na University of Nottingham właśnie kończy kierunek inżynierski.

- Znamy się od dziecka - mówi jeden Michał o drugim, razem podróżowaliśmy po Stanach, wspólnie robiliśmy klika projektów.

Jeden z nich to potężna konferencja na Ukrainie promująca przedsiębiorczość wśród studentów. Wziął w niej udział polski ambasador i Jerzy Buzek - przedstawiciel Parlamentu Europejskiego. – To był dowód, że można zrobić coś z niczego – podsumowuje Michał Żak. Pracy włożyli w to bardzo dużo, w bardzo krótkim okresie czasu, ale odnieśli sukces.

Michał Żak półtora roku temu wrócił do Polski zastanawiając się co dalej. – Nie chciałem pracować jako prawnik, bo to wiąże się ze sztywną pracą w biurze a ja lepiej się czuję w innych klimatach.

Przeczytaj też: Róża Thun uhonorowana za pracę na rzecz konsumentów.

Rok spędził na poznawaniu świata, był w Azji południowo-wschodniej, Afryce Północnej, Stanach Zjednoczonych. Zastanawiał się co, z tego co widział wykorzystać i tak zrodził się pomysł nie tyle na szkołę, co na wioskę angielskiego. – Z własnego doświadczenia wiedzieliśmy, że najlepiej uczyć się języka w otoczeniu, gdzie nikt nie mówi po polsku. Ta metoda jest znana na świecie, od lat 60. ubiegłego wieku z powodzeniem jest stosowana w Kanadzie. Tak uczą w Hiszpanii, Stanach, Wielkiej Brytanii, ale nie w Polsce. Owszem rodacy jeżdżą do Wielkiej Brytanii uczyć się języka a przecież taką angielską wioskę mogliby mieć u siebie.

To, co zachęciło Michałów do zajęcia się tematem był także fakt, że za granicą mieli wielu znajomych, dla których Polska była egzotycznym, wartym odwiedzenia krajem. – To dało się połączyć w bardzo prosty sposób – wyjaśnia Michał Żak. - My zapraszamy do Polski native speakerów, oni mają możliwość poznania Polski tak naprawdę, nie z pozycji turysty. Uczą tych, którzy chcą intensywnie szlifować język. W Angloville, bo tak brzmi nazwa pierwszej Angielskiej Wioski w Polsce, oficjalnym i jedynym językiem jest język angielski. Do wioski przyjeżdżają uczący się angielskiego Polacy, aby otoczeni językiem poczuć się jak w Londynie, Nowym Jorku czy Sydney.

Pomysł na wioskę angielskiego dojrzewał szybko. Pierwszą zorganizowano w Zabużu. – Osoby chętne spędzić tydzień mówiąc tylko po angielsku znajdowaliśmy bez trudu – mówi Michał. – Zasada jest prosta: na każdego ucznia przypada jeden cudzoziemiec, mówić po polsku nie można w ogóle.

W wiosce nie używa się książek, angielski praktykowany jest w różnych codziennych sytuacjach. Angloville jest symulacją świata rzeczywistego. Uczestnicy jedzą wspólnie posiłki, spotykają się przy kawie, przy stole negocjacyjnym, czy w trakcie prac grupowych nad zadanym projektem. Efekty? Michał się śmieje. – Trafiają do nas ludzie z większych miast, pracownicy dużych firm i korporacji, ludzie z motywacją, to pewne. Muszą przecież poświęcić tydzień urlopu intensywnie pracując, ale na koniec bywa, że kiedy mogą mówić po polsku wtrącają angielskie słowa. Zaczynają myśleć po angielsku i o to nam chodzi.

Przeczytaj też: Tak powstawała Galeria Korona Kielce.

Tygodniowe turnusy odbywają się także w Zębie koło Zakopanego, ale od maja główną bazą jest Cisów. – Chcieliśmy wrócić na ziemię świętokrzyską, mamy ogromny sentyment do tych stron – mówi Michał. – Wybór padł na Cisów i Leśny dworek, miejsce ciche i bardzo malownicze.

Cudzoziemcy są zachwyceni Polską. – Do roli nauczycieli wybieramy osoby, których zaletą nie jest wyłącznie umiejętność mówienia po angielsku. To zbyt mało – wyjaśnia Żak. – Zależy nam by byli to ludzie ciekawi, z którymi można rozmawiać o różnych sprawach. Na tym przecież polegają te zajęcia: na ciągłej rozmowie, czasami indywidualnie, czasami w grupie.

Dla wielu Anglosasów, program Angielska Wioska to pierwsze zetknięcie z Polską i Polakami. Wśród uczestników Angloville znaleźli się między innymi reżyser teatralny z Londynu, prawnik z Nowego Jorku, przedsiębiorca z Toronto, czy podróżujący dookoła świata nauczyciel języka z Nowej Zelandii. Obecna w Cisowie Susan podróżuje po świecie, odwiedziła już 87 krajów, są uczestnicy różnych akcji i projektów, Richard przyjechał z Ugandy, są dziennikarze i ekonomiści. Każdy z nich przygotowuje też program na zajęcia wieczorne. To okazja do przedstawienia własnego kraju, opowiedzenia czegoś ciekawego o nim.

Cudzoziemcy są zachwyceni Polską, krajobrazami i ludźmi. Podobnie jak Sasha Fehrabach, kolega ze studiów Michała z którym razem prowadzą szkołę. Sasha (imię to dowód na słabość rodziców do wschodu) po polsku mówi pojedyncze słowa, ale Polską jest zachwycony. A praca wszystkim zaangażowanym w projekt daje tyle satysfakcji, że myślą o wejściu do sąsiednich krajów. – Metoda immersji językowej, bo tak naukowo nazywa się to co wykorzystujemy w nauczaniu jest najlepsza – mówi z przekonaniem Michał Żak.

Michał Żak, współzałożyciel Angloville:- Angielska Wioska dla polskich uczestników to nie tylko możliwość poprawy języka angielskiego, to także możliwość doświadczenia smaku mieszkania w anglojęzycznym środowisku, bez konieczności wyjazdu zagranicę. A przełamanie barier psychologicznych, jest dużo łatwiejsze, gdy od rana do wieczora przebywamy w towarzystwie native speakera.

Przeczytaj też: Co szkodzi polskim przedsiębiorcom? Jak ich wspierać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia