Konecka „Pod Różami” wygrała plebiscyt „Echa Dnia” na najlepszą aptekę w powiecie koneckim.
Jak opowiada Anna Jakubowska, apteka „Pod Różami” w pobliżu koneckiego szpitala, powstała dzięki córce, Dominice. To ona, jako dziecko, podpowiedziała kiedyś mamie, żeby stworzyła aptekę z mieszkaniem na piętrze. Dziewczynka chciała po prostu mamę mieć bliżej siebie. Pani Anna prowadziła wtedy aptekę w Słupi, do której codziennie dojeżdżała.
Jak konecka farmaceutka trafiła do Słupi? – Odkąd zaczęłam studia na farmacji, marzyłam o własnej aptece – opowiada Anna Jakubowska. – Ale na początku realizacja marzeń nie była łatwa. Po studiach rozpoczęłam staż w aptece pani Teresy Ordyniec. Ponieważ byłam bardzo pracowita i z zapałem wypełniałam powierzone mi obowiązki, szybko awansowałam na kierownika apteki. Zaczęłam więcej zarabiać i... rozglądać się za czymś własnym. I wtedy, zupełnie przypadkiem, zetknęłam się z kierownikiem ośrodka zdrowia w Słupi, nieżyjącym już doktorem Adamem Dzwonkiem. Okazało się, że lekarz pilnie poszukiwał farmaceuty, który poprowadziłby w wiosce aptekę. Rzuciłam się w wir pracy i stałam się właścicielką niewielkiej apteki. Tak to się zaczęło 12 lat temu.
APTEKA Z TĘSKNOTY CÓRKI
Praca przynosiła farmaceutce satysfakcję, ale córeczce tę-sknotę za mamą. – Często pracowałam po kilkanaście godzin – wspomina pani Ania. – Nic więc dziwnego, że dziecko chciało mieć mamę bliżej siebie. Mieszkałyśmy wtedy u mamy, na ulicy Gimnazjalnej. Kiedyś Dominika wskazała na ulicę wiodąca do szpitala i powiedziała, że tak bardzo by chciała, abym miała tu aptekę. I to taką, gdzie na górze byłoby nasze mieszkanie. Pomyślałam, że to nie jest głupi pomysł. Zaczęłam szukać działki, wzięłam kredyt i w 2004 roku otworzyłam swą drugą aptekę. Teraz wydaje się to takie proste... A przecież, aby dostać kredyt pielgrzymowałam od banku do banku, zastawiłam majątek mo-jej mamy, z obaw, wątpliwości nie spałam po nocach.
W tym czasie w Końskich funkcjonowało już wiele aptek, dla-tego Anna Jakubowska musiała obmyślić plan, który pozwoliłby jej na mocne zaistnienie na farmaceutycznym rynku. – Od razu wiedziałam, że musi to być apteka całodobowa i to był strzał w dziesiątkę – kontynuuje pani Anna. – Pacjenci korzystający wieczorem czy w nocy z pomocy lekarskiej w szpitalnej izbie przyjęć trafiali do nas. Potem wiadomo było już na mieście, że u nas można kupić leki o każdej porze dnia i nocy. Zaczęło przy-bywać klientów nie tylko z Konecczyzny, ale także z Opoczna czy Przysuchy.
POSTAWIŁAM NA NISKIE CENY I RABATY
Właścicielka apteki do całodobowej pracy dołączyła jeszcze promocyjne ceny. – Miałam już pojęcie o prowadzeniu apteki, dobrze znałam hurtownie i najlepszych dostawców, dlatego postawiłam na niskie ceny i dodatkowe rabaty dla stałych klientów – dodaje. – Nie wprowadzałam żadnych kart czy książeczek do zbierania punktów lecz ewidencję odwiedzających nas osób – przyznaje farmaceutka. - Ci pojawiający się częściej mogli i oczywiście mogą nadal liczyć na upusty. Postawiłam też na do-bór odpowiednich ludzi do pracy. W tej aptece zatrudniam osiem osób, od których wymagam fachowości, wiedzy, uśmiechu dla klientów. A klienci to doceniają i do nas wracają. Jestem bardzo zadowolona z załogi, którą kieruje Bogumiła Brzeska. Cieszę się, że tworzymy zgrany zespół. Wierzę, że tę sympatię, jaką do siebie odczuwamy, dostrzegają także nasi klienci.
POMYSŁ NA APTEKĘ SAMOOBSŁUGOWĄ
W aptece „Pod Różami” oprócz leków na półkach stoi też ca-ła gama kosmetyków i tych na każdą kieszeń i tych bardziej ekskluzywnych. – Gdy okazało się, że i kosmetyki znakomicie się sprzedają, doszłam do wniosku, że muszę otworzyć kolejną aptekę, w dużym lokalu, aby klienci mogli spokojnie oglądać kremy, mleczka, toniki, balsamy nie przejmując się, że za nimi stoją ludzie w kolejce – dodaje Anna Jakubowska. – Tak narodził się pomysł na aptekę samoobsługową. Długo szukałam od-powiednio dużego pomieszczenia, aż znalazłam przy ulicy Wojska Polskiego, gdzie wcześniej funkcjonowała restauracja. No-woczesny wystrój i bardzo bogata oferta sprawiają, że i tu nie brakuje klientów.
Anna Jakubowska prowadzi też aptekę w Kielcach. Gdy py-tamy, czy myśli o otwarciu kolejnej, tylko się tajemniczo uśmiecha. – Obecnie pojedyncze punkty nie mają siły przebicia, lepiej i korzystniej pracuje się w sieci, więc kto wie... – mówi.
UWIERZYŁAM W SIEBIE
Czy konecczanka, która przebyła drogę od maleńkiej wiejskiej apteki po obecnie cztery, świetnie prosperujące punkty, zmieniła się? – Wciąż jestem tą samą Anią, jednak praca na pełnych obrotach, odpowiedzialność za siebie i załogę - obecnie zatrudniam łącznie 24 osoby, za pacjentów, a także zachowywanie świetnych relacji z dostawcami pozwoliły mi na przełamanie mojej ogromnej nieśmiałości i wielu kompleksów. Uwierzyłam w siebie. Po wielu bardzo trudnych momentach w moich życiu rodzinnym stałam się twardsza i niełatwo jest już mnie złamać.
Jakie marzenia ma farmaceutyczna bizneswoman? – Bardzo bym chciała, by w przyszłości Dominiczka prowadziła ze mną apteki – rozmarza się mama. – Sądzę, że tak będzie, choć na razie moją córkę pochłania całkowicie taniec w kieleckiej szkole „Dance Factory”. Chciałaby też przełamać swój lęk latania samolotem, bo tak bardzo chciałam zwiedzać świat, pole-cieć do Indii i do wielu innych jeszcze krajów. Wiem, że gdy się czegoś bardzo pragnie, to w końcu się to osiąga. Jestem optymistką, dlatego wierzę, że polecę kiedyś gdzieś bardzo daleko w podróż mojego życia.

Andrzej Duda spotkał się z przedsiębiorcami w Jasionce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Pracownice żłobka znęcały się nad dziećmi. Do placówki uczęszczały dzieci celebrytów
- Szokujące słowa politologa. "Potrzebujemy walizeczki z czerwonym przyciskiem"
- Dzicy lokatorzy sterroryzowali Barcelonę. Walczyło z nimi 300 policjantów!
- Gembicka chce listy firm importujących zboże z Ukrainy. "To musi być transparentne"