Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O polityce władz Lublina wobec zieleni rozmawiamy z Wojciechem Januszczykiem

Małgorzata Szlachetka
Wojciech Januszczyk, architekt krajobrazu
Wojciech Januszczyk, architekt krajobrazu P. Adamiec
Z Wojciechem Januszczykiem, architektem krajobrazu, o polityce władz Lublina wobec zieleni i projektowaniu ogrodów rozmawia Małgorzata Szlachetka

Głośno zrobiło się o Panu, gdy w lutym protestował Pan przeciw wycięciu rozłożystego jesionu przy ulicy Radziwiłłowskiej. Drzewo zostało usunięte, chociaż miejski konserwator zabytków był temu przeciwny. Jak Pan ocenia politykę ratusza w kontekście zieleni w centrum Lublina?

W Lublinie zbyt lekko podejmuje się decyzje o wycinkach. To nie jest tak, że jako architekt krajobrazu jestem ekoterrorystą protestującym przeciw wszystkim wycinkom, ale trzeba do tego podchodzić w przemyślany sposób. Jeśli już wycinamy, to w ramach rekompensaty posadźmy trzy-, czterometrową sadzonkę, a nie rachityczną, która za chwilę uschnie. Obecność zieleni podnosi wartość terenu. Mądry deweloper decyduje się od razu budować dom z ogrodem i robi tak, żeby chronić drzewa, które już rosną na jego terenie.

Dlaczego w centrum miasta powinny rosnąć drzewa?

To ważny element ekosystemu. Drzewa oczyszczają powietrze, obniżają temperaturę w mieście i są istotnym elementem estetycznym. Zastąpienie ich betonem to nie jest wyjście. W ostatnich latach w Lublinie było kilka kontrowersyjnych wycinek, na przykład 77 drzew na rogu ulicy Krańcowej i Drogi Męczenników Majdanka. W przypadku Arkad, pięć lat temu, zaczęto od wycinki drzew i na tym się skończyło. Budowa nie zaczęła się do dziś.

Zakończyły się konsultacje społeczne dotyczące rewitalizacji parku Ludowego. Koncepcja zakłada m.in. budowę kładek w koronach drzew czy przystani kajakowej nad rzeką. To krok w dobrym kierunku?

To akurat jest właściwa praktyka, bo miasto chce realizować projekt społeczny. Ten konkretny jest efektem warsztatów prowadzonych w 2011 i 2012 roku m.in. przez Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu i Jana Kamińskiego z Rady Kultury Przestrzeni. Osobiście uważam, że po powstaniu Targów Lublin park zatracił swój pierwotny walor, dlatego trzeba go zmienić.

Koncepcja zakłada, niestety, dalsze wycinanie drzew.

Zrobienie w parku atrakcyjnej przestrzeni musi się wiązać z dużą ingerencją. Jeśli będziemy działać zachowawczo, nie stworzymy nowoczesnego parku i nie ściągniemy tam ludzi. Na co zwróciłbym uwagę? Na nowym wjeździe, od strony dworca PKP, mamy piękną łąkę parku Ludowego po prawej stronie i Arenę Lublin po lewej. To bardzo dobra wizytówka miasta. Szkoda byłoby zabudować łąkę.

Jak ocenia Pan remont Ogrodu Saskiego, który kosztował 13 milionów zł?

Bez wątpienia jest to najważniejszy fragment zieleni w mieście. Dobrze, że przeszedł rewitalizację. Mimo to nie wszystko wygląda tak, jak powinno. Po pierwsze, jest problem ze źle wykonanymi zbiornikami. Ciągle są zarośnięte glonami, utrzymuje się też niski poziom wody.

Dolny staw był kilkakrotnie naprawiany i długo nie było w nim wody.

Jeśli chodzi o zbiorniki wodne w Ogrodzie Saskim, to nie rozumiem jeszcze jednej rzeczy. Dlaczego większy staw został ogrodzony? Tym bardziej że to ogrodzenie się kiwa. Nie mówiąc już o strumieniu łączącym oba zbiorniki - nie podoba mi się sposób wyłożenia kamieni na dnie. To nie wygląda naturalnie. Do listy usterek dodałbym jeszcze za mały plac zabaw, ze zbyt ubogą liczbą urządzeń. W podlubelskich miejscowościach place zabaw są dużo ładniejsze niż ten w stolicy województwa, w reprezentacyjnym Ogrodzie Saskim.

Wracając do nowych rozwiązań, ostatnio w Lublinie, m.in. na Krakowskim Przedmieściu, placu Wolności i przed ratuszem zostały ustawione drzewa w donicach. Podoba się Panu to rozwiązanie?

Najlepiej oczywiście wyglądają drzewa rosnące w gruncie, ale jeśli nie ma innego wyjścia niż stawianie donic, to musimy wybrać odpowiednie gatunki. Drzewa, które nie rosną do dużych rozmiarów.

A mała architektura, na przykład ławki w przestrzeni publicznej? Czy Lublin może być z niej dumny?

Nie możemy stawiać najtańszych ławek i wmawiać sobie, że to ładnie wygląda. Siedzisko musi być dobrze zaprojektowane, adekwatnie do otaczającej przestrzeni.

Jakie dobre praktyki powinniśmy w takim razie przenieść do Lublina?

Systemowe myślenie w planowaniu przestrzeni publicznych. Najpierw powinien powstać projekt dla całego miasta, dopiero później dla kolejnych sektorów, a dalej ulic i skwerów. Postawienie kilku ławek i doniczek na placu Łokietka nie załatwi sprawy. Pomysł był dobry, ale betonowe donice są po prostu brzydkie.

Na etapie planów ciągle pozostaje przebudowa placu Litewskiego. To miejsce, które ma powstać od nowa. Podobnie jak Podzamcze. Czy w tych przypadkach widać to systemowe myślenie o przestrzeni?

Jeśli chodzi o plac Litewski, podoba mi się plan przedłużenia deptaka do ulicy Kołłątaja. Usuwanie aut z centrum miast to ogólnoświatowy trend i inaczej już nie będzie. W pobliżu placu Litewskiego mamy superinwestycje: Centrum Spotkania Kultur i zrewitalizowane Centrum Kultury z ładnym placem przed budynkiem. Idąc przez deptak i Stare Miasto dojdziemy do błoni pod Zamkiem i Podzamcza, które po przebudowie będą kończyć reprezentacyjną część miasta.

Wiele dyskusji toczyło się wokół Podzamcza. Społeczna koncepcja zakładała odsłonięcie Czechówki, ale nie udało się tego przeforsować.

Cały świat zwraca się teraz w stronę rzek. Cenimy sobie ten element natury w środku miasta. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Warszawie, te tłumy, które przychodzą nad brzeg Wisły. To nie wszystko. Będziemy też musieli uważać, żeby na Podzamczu nie wprowadzać obiektów wielkopowierzchniowych.

Na co dzień projektuje Pan zieleń. Pana dzieło to na przykład łąka na dachu Tarasów Zamkowych, ale też ogród w Ośrodku Praktyk Teatralnych w Gardzienicach. Jakie ogrody są teraz modne?

Geometryczne, pasujące do ascetycznych wnętrz domów. Nie boimy się sadzić na dużej powierzchni roślin jednego rodzaju, na przykład bylin. Coraz częściej mamy też dużą liczbę roślin jednorocznych. Modne są trawy i powierzchnie przypominające naturalne łąki.

Proszę opowiedzieć o „Ogrodzie Snu”. Obok kwiatów mamy ustawione pionowo pręty zbrojeniowe. To dosyć niebezpieczne połączenie dla biegających po takim miejscu dzieci.

„Ogród Snu” to nie miejsce, w którym ma się przebywać, ale pokaz kunsztu i sztuki ogrodowej. Symbolizuje dobre i złe emocje, które mogą nas spotkać we śnie. Wykorzystaliśmy m.in. ozdobne trawy i małe siewki brzóz. Elementów metalowych szukałem na złomowiskach, to na przykład koła zębate. Pręty zbrojeniowe pokryłem kwasem, żeby uzyskać ciekawy efekt rdzy.

Ten ogród chce Pan przenieść tam, gdzie znajdą się na niego chętni. Pieniądze za to zlecenie dostanie Akogo? Fundacja Ewy Błaszczyk opiekująca się dziećmi w śpiączce.

Przygotowujemy materiały do zrealizowania aukcji charytatywnej, w której chcielibyśmy zlicytować ogród i umieścić go w miejscu wskazanym przez zwycięzcę licytacji. Środki ze sprzedaży zostaną przeznaczone na działalność fundacji Akogo? Na taki pomysł zgodziła się jej założycielka, pani Ewa Błaszczyk.

Rozmawiała Małgorzata Szlachetka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski