MKTG SR - pasek na kartach artykułów

AL. NIEPODLEGŁOŚCI 31A: Egipt zamiast obrazu

Danuta Kuleszyńska Data publikacji artykułu w "GL" > 14 maja 2008
- Boli mnie, że zapotrzebowanie na sztukę jest z roku na rok coraz mniejsze - ubolewa Marek Masłowski, właściciel "Punktu”.
- Boli mnie, że zapotrzebowanie na sztukę jest z roku na rok coraz mniejsze - ubolewa Marek Masłowski, właściciel "Punktu”. fot. Paweł Janczaruk
Marek Masłowski miał cztery lata, gdy dostał pierwszą monetę. Już nie pamięta co przedstawiała i od kogo była. Potem monety wymienił na kufle, a kufle na srebro i porcelanę.

Z "Punktu" widać nogi przechodniów i kawałek kościelnego muru. A to dlatego, że galeria mieści się w piwnicy budynku. Wchodzi się tutaj schodami w dół. A wejścia są dwa: jedno tuż przy ulicy, drugie od strony drzew. W piwnicy jest chłodno, dlatego gdy na dworze świeci słońce, Marek Masłowski czasami wyciąga krzesło i siada sobie przed drzwiami. Tu zwykle czeka na swoich klientów. I znajomych, którzy wpadają na kawę, by o sztuce pogaworzyć. Bo co jak co, ale sztuka to w galerii temat numer jeden. I trudno się dziwić, skoro z każdego zakamarka spoglądają prawdziwe dzieła.

Prawdziwe perełki

Marek Masłowski swoją galerię w piwnicach przy Niepodległości otworzył 20 lat temu. Nazwał ją "Punkt", bo punkt to miejsce do którego się dąży, to cel każdego podróżnika. I przechodnia. - Z moim ówczesnym wspólnikiem-malarzem uznaliśmy, że to świetna nazwa, bo ma konkretne skojarzenia. Ludzie zawsze gdzieś podążają, dlaczego więc nie mieliby za swój cel obrać naszą galerię? - wspomina Marek.

"Punkt" to przede wszystkim obrazy. Można je kupić, lub tylko obejrzeć. Jest tu cały przekrój malarstwa polskiego i europejskiego. Od Rapackiego, Filipkiewicza, Borowskiego, Marczyńskiego po Gwizdałę i Man Reya. Są też secesyjne wazy, kryształowe lustra, zabytkowe kredensy, krzesła i stoły.

Ludzie się zmienili

Miłość do sztuki w Marku Masłowskim wzięła się z dzieciństwa. Pamięta: miał cztery latka, gdy dostał pierwszą monetę. Nie pamięta co przedstawiała i od kogo była. Z latami monet przybywało. - Każda z nich pochodziła jakby z innego świata i to mnie najbardziej fascynowało - mówi.

Potem monety wymienił na kufle, a kufle na srebrne łyżeczki i filiżanki z porcelany. A jeszcze potem doszły obrazy. I tak uzbierała się pokaźna galeria prawdziwych dzieł sztuki. Jednego tylko Marek żałuje: że świat się zmienił, a wraz z nim zmienili się ludzie. - Dziś rzadko kto odczuwa potrzebę obcowania ze sztuką - wzdycha. - Dziś ludzie wolą wycieczkę do Egiptu niż obraz, który mogą sobie zawiesić na ścianie. No, ale cóż, każdy dokonuje w życiu jakiś wyborów. Ja postawiłem na sztukę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska