Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mrucząca arystokracja

DARIA ŚLIWIŃSKA
Kot wystawowy cierpliwie znosi sędziowskie oględziny, ciekawskie spojrzenia i okrzyki zachwytu zwiedzających. Nic dziwnego, do tej roli przygotowywany jest niemal od małego kociaka. Stres daje się jednak we znaki, a zwierzęta radzą sobie z nim jak potrafią.

W hali Międzynarodowych Targów Poznańskich jest tłoczno i gwarno. Powietrze zadymione, bo ktoś serwuje w pomieszczeniu dania z grilla. Klatki z kotami ustawione jedna obok drugiej, pomiędzy nimi przeciskają się tłumy gapiów. Dorosłe, zahartowane w takich imprezach koty ignorują wszelkie oznaki zainteresowania. Nie reagują na machanie im przed nosem kolorową zabawką, udają, że nie słyszą kici-kici, demonstracyjnie odwracają się tyłem albo drzemią. To stali bywalcy wystaw, nie w głowie im figle, znudzone czekają na werdykt sędziego. Obojętnie przyjmują kolejną rozetkę do kolekcji, następny medal i puchar, łaskawie mrużą oczy, pozwalają się głaskać i podziwiać. Koci arystokrata nie przejmuje się, że sędzia zagląda w pyszczek, pociąga za ogon, głaszcze pod włos, jego wielkie oczy mają nieprzenikniony wyraz. Nikt nie zgadnie, co sobie myśli futrzasta piękność.
Niektóre nie wytrzymują stresu, kilkunastogodzinnego siedzenia w klatce, hałasu i tarmoszenia. Z nerwów gubią sierść, nie chcą jeść podtykanych frykasów, chowają się za zasłonką okrywającą klatkę. Co innego małe kociaki. Są pełne życia, wszystko je ciekawi. Biegają, skaczą, bawią się z dziećmi, wyciągają łapki po jedzenie, w ich klatkach ciągły ruch i radosne miauczenie. Dopiero kocia mama przywołuje maluchy do porządku, zdaje się mówić Trochę dostojności dzieci, zachowujcie się jak na potomków utytułowanych czempionów przystało, ludzie patrzą. Kociaki grzecznie gramolą się do koszyczka, po chwili zasypiają, jeden na drugim, właściciel troskliwie zasuwa na klatce kurtynkę.
Wiele ras widzę po raz pierwszy. Niesamowite wrażenie robi największa z nich maine coon, dorosły kocur może ważyć nawet 15 kg! Ma długą i bardzo gęstą sierść, wygląda jak dziki, zarośnięty ryś. Przed jego klatką kłębią się prawdziwe tłumy. Podobny, choć nieco mniejszy, jest kot norweski leśny, lubi spacery na świeżym powietrzu i wspinaczkę po drzewach. Dalej reks dewoński, koci chochlik mała trójkątna główka, wielkie spiczaste uszy, ogromne oczy i śmieszna pofalowana sierść. Głośne miauczenie dobiega z klatek syjamów. Zaczepiają ludzi i inne koty, są niezwykle towarzyskie. Smukłe i eleganckie, dumnie unoszą na mój widok pyszczki. Patrzą niebieskimi oczami w kształcie migdałów, w których widzę błysk inteligencji (!). Zadziwia kot rasy ragdoll (z ang. szmaciana lalka), po wzięciu na ręce robi się bezwładny, miękki, jakby nie miał kości. W Polsce są tylko dwie takie szmacianki. Równie rzadki ocicat wygląda jak mały ocelot, szkocki zwisłouchy ma naprawdę oklapnięte uszka, sierść rosyjskiego niebieskiego wygląda jak pluszowa, a turecki van to jedyny kot, który uwielbia pływać. Na wystawie zielonogórski akcent kot ma na imię Bachus, właścicielka zapewnia jednak, że to rodowity poznaniak...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska