MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dług coraz większy

DARIUSZ BROŻEK
- Lepiej żebrać niż kraść - mówi Marian Krysa, który zbiera datki przed jednym z marketów lub w kruchcie kościoła pw. Św. Wojciecha.

Międzyrzeczanin ma 52 lata. Szczupły, lekko przygarbiony wyglądają jednak na starszego. Prawie codziennie można go spotkać przed największym międzyrzeckim marketem, gdzie drżącym głosem prosi klientów o wsparcie. - Dziennie uzbieram kilkanaście złotych - mówi. - Najczęściej ludzie dają mi złotówkę lub dwa złote, choć kiedyś dostałem od jednego jegomościa całe10 zł.

Dług coraz większy

Konkurentami rencisty są kilkunastoletni chłopcy, którzy za wyżebrane przez marketem pieniądze grają na automatach, a od czasu do czasu na parkingu pojawiają się nieogoleni osobnicy, którzy nawet ni kryją, że zbierają na wino. - Kiedyś też miałem takie problemy, ale obecnie już nie piję - zapewnia M. Krysa. - Nawet jak uzbieram tylko 10 zł., to i tak wystarczy na kości, z których nagotuję gar krupniku, a do tego kupię jeszcze chleb i margarynę na okrasę.
W 1982 r. M. Krysa został rencistą. Na początku lat 90. jego żona straciła pracę, a później także zasiłek. Siedmioosobowa rodzina gnieździ się w niewielkim mieszkaniu komunalnym, a że nie stać jej nawet na czynsz, to dług rośnie z każdym miesiącem i przekroczył już 11 tys. zł. - Niby z czego mam płacić czynsz, skoro na rękę dostaję 270 zł renty - pyta międzyrzeczanin. - Przed kilku laty nieopatrznie zaciągnąłem dwa kredyty. Nie mogłem ich spłacić, dlatego część renty potrąca mi teraz komornik.

Jajka w cebuli

Pięcioro dorosłych już dzieci Krysów mieszka razem z rodzicami, ale żadne z nich nie ma pracy. Sporadycznie dostają zasiłki z opieki społecznej, ale - jak zgodnie podkreślają - za 70 zł miesięcznie trudno przeżyć siedmioosobowej rodzinie.
- Przed nami święta, ale na wędzonkę i inne frykasy nas nie stać - mówi M. Krysa. - Kupimy za to jajek i ugotujemy je w wywarze z cebuli. Taka Wielkanoc żebraków...
W każdą niedzielę M. Krysa stoi w czasie mszy przed kościołem pw. Św. Wojciecha, a zimą chronił się przed śniegiem i mrozem w kruchcie świątyni. - Początkowo trochę się wstydziłem - opowiada rencista. - Trudno wyciągać ręce po prośbie, kiedy zna się prawie wszystkich w Międzyrzeczu. Nie mam jednak innego wyjścia, bo bez datków dobrych ludzi pomarlibyśmy z głodu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska