Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fabryki przyszłości już tu są i zamiast zwalniać szukają chętnych do pracy

Zbigniew Biskupski
Zbigniew Biskupski
Aż 41 proc. firm ankietowanych przez IPAG nie rozważało zastosowania robotów w swojej produkcji, a 82 proc. z nich  w ogóle nie bierze pod uwagę przeprowadzania audytu, który odpowiedziałby na pytanie „Czy warto wdrażać roboty?”. Jaki potencjał daje więc inwestowanie w nowoczesne fabryki?
Aż 41 proc. firm ankietowanych przez IPAG nie rozważało zastosowania robotów w swojej produkcji, a 82 proc. z nich w ogóle nie bierze pod uwagę przeprowadzania audytu, który odpowiedziałby na pytanie „Czy warto wdrażać roboty?”. Jaki potencjał daje więc inwestowanie w nowoczesne fabryki? Sławomir Mielnik / Polska Press
Przyjdzie robot i pozamiata, a sztuczna inteligencja poprawi? Taką wizję rynku pracy bez pracy dla zwykłych obywateli świata rysują katastrofiści, a ma ona tyle wspólnego z realiami co śnieg w sercu Sahary; przy czym to drugie jest bardziej prawdopodobne. Przemysł 4.0, jak określają go już nie wizjonerzy, ale pragmatycy gospodarki, nikogo nie eliminuje z gry o stanowisko pracy a wręcz przeciwnie - stwarza nowe szanse. Cała sztuka sprowadza się do tego, by je wykorzystać.

By tego dowieść, szukać daleko nie trzeba, bo smart factory - fabryka przyszłości funkcjonuje już w wielu miejscach naszego globu, i to bynajmniej nie jako eksperyment, ale jeśli już - przyczółek nowoczesnej gospodarki, zdobywający coraz większy w niej udział.

Wiele osób postrzega koncepcję Przemysłu 4.0 jako odległą przyszłość. Tymczasem, technologie takie jak Internet Rzeczy czy Rozszerzona Rzeczywistość, są z powodzeniem wykorzystywane w wielu fabrykach, w tym na terenie Polski. Implementacja nowoczesnych rozwiązań jest obecnie jednym z najważniejszych składowych budowania przewagi konkurencyjnej przez liderów w swoich branżach.

Rodzime przedsiębiorstwa wciąż niechętnie decydują się na wdrożenia z zakresu nowych technologii. Z raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) wynika, że w Polsce na 10 tys. pracowników przypada 42 robotów przemysłowych, podczas gdy za naszą zachodnią granicą jest to liczba ośmiokrotnie wyższa – 338 sztuk. Z kolei raport Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPAG) wskazuje, że polscy przedsiębiorcy często nie mają świadomości, jakie korzyści wiążą się z wdrożeniami robotów przemysłowych, wpisujących się w ideę Przemysłu 4.0.

Aż 41 proc. firm ankietowanych przez IPAG nie rozważało zastosowania robotów w swojej produkcji, a 82 proc. z nich w ogóle nie bierze pod uwagę przeprowadzania audytu, który odpowiedziałby na pytanie „Czy warto wdrażać roboty?”. Jaki potencjał daje więc inwestowanie w nowoczesne fabryki?

Przemysłowy Internet Rzeczy w akcji

Myśląc o fabrykach przyszłości mamy przed oczami setki autonomicznych maszyn, które pracują nieustannie bez udziału człowieka. Sama robotyzacja fabryk, przynajmniej na Zachodzie, miała miejsce już wiele lat temu – obecnie na świecie działa już ponad 2,4 mln robotów przemysłowych. To, co zmienia się obecnie, to sposób w jaki urządzenia mogą otrzymywać i przetwarzać informację, tak aby ich praca odpowiadała aktualnym, kluczowym potrzebom firmy.

Oznacza to duże zapotrzebowanie na technologię, która pozwoliłaby na zebranie wszystkich niezbędnych danych, a następnie przekazanie ich do odpowiedniego urządzenia. W tym celu z Internetu Rzeczy (IoT) wyłoniona została specjalna podgrupa – Przemysłowy Internet Rzeczy (IIoT), który wykorzystywany jest już praktycznie wszędzie. Pozwala on np. na monitorowanie stanu zasobów w zbiornikach, śledzenie pojazdów czy kontrolowanie stanu urządzeń produkcyjnych wraz z ich otoczeniem.
O potencjale technologii IIoT świadczy fakt, że już teraz korzystają z niej giganci światowego przemysłu, tacy jak lider rynku robotów przemysłowych, japońska firma FANUC.

- Dzięki odpowiedniej implementacji IIoT, np. w postaci czujników, możliwe jest dostosowanie pracy urządzeń do celów przedsiębiorstwa. Tam, gdzie kluczowa jest ciągłość pracy, system można skonfigurować tak, by ostrzegał przed awarią. Odpowiednio zaprogramowany, może wpływać też na podniesienie wydajności pracy czy na zmniejszanie poboru energii bądź ograniczenie zużycia surowca – mówi Jędrzej Kowalczyk, prezes zarządu firmy FANUC.

SI - sztuczna inteligencja na etacie w fabryce

Sztuczna inteligencja, czyli odpowiednio wyuczona sieć neuronowa, adaptowana jest w wielu branżach – medycynie, edukacji, rozrywce czy handlu. Jej główną zaletą jest możliwość przeanalizowania ogromnych zestawów danych i podejmowania na ich podstawie bardzo złożonych decyzji.

W kontekście Czwartej Rewolucji Przemysłowej taka umiejętność jest nieoceniona, ponieważ człowiek jest w stanie przetworzyć w czasie rzeczywistym ograniczoną pulę informacji. Odpowiednio zakodowany algorytm SI nie tylko przyspiesza ich analizę, ale też określa najlepsze możliwe rozwiązanie potencjalnych problemów.

– Obecnie SI to świetny doradca, który odpowiednio użyty potrafi m.in. wskazywać aspekty procesu produkcyjnego generujące opóźnienia bądź wpływające na wydajność całego systemu. Jeżeli w przyszłości pozwolilibyśmy SI na zarządzanie całą fabryką, a maszyny podpięte do tego systemu byłyby sterowalne przez nią, to wyniosłaby ona optymalizację procesu produkcyjnego na zupełnie nowy poziom. Oznaczałoby to produkcję korygowaną na bieżąco przy uwzględnieniu detali, np. wieku i zużycia poszczególnych maszyn – mówi Marek Czarzbon, CTO firmy Kogifi, wspierającej polskie i zagraniczne przedsiębiorstwa w transformacji cyfrowej.

Sztuczna inteligencja rozlewa się po świecie i biznesie. Najnowsze wyniki badania zrealizowanego na zlecenie IBM pokazują, że odsetek przedsiębiorstw, które przyjęły SI, wynosi obecnie 35%. W porównaniu z poprzednią edycją badania z 2021 to wzrost o 4 punkty procentowe.

Jeżeli ktoś spodziewa się, że to firmy z Ameryki i Europy dostrzegają największy potencjał w sztucznej inteligencji, jest w błędzie. Z najnowszego badania IBM wynika, że najwyższy poziom nasycenia SI, wynoszący odpowiednio 58 proc. i 57 proc., mają Chiny i Indie. Akurat w tym aspekcie Zachód jest daleko za Wschodem. Wystarczy tu przywołać statystyki ze Stanów Zjednoczonych (25 proc.) i Wielkiej Brytanii (26 proc.), by zauważyć, że azjatyccy liderzy mocno odjechali konkurentom. Jak się okazuje – nie tylko zachodnim, ale też z własnego kontynentu. W badaniu IBM bardzo słabo wypada na przykład Korea Południowa (22 proc.).

Jak tanie montownie zmieniły się w smart factory

W ciągu ostatnich lat chińskie przedsiębiorstwa przeszły długą drogę, od miejsc uznawanych za „tanie montownie” do firm o reputacji istotnych, jakościowych partnerów biznesowych. To, co uległo zmianie, to przede wszystkim kultura pracy. Według „2018 Report on Chinese Employer” średnie pensje w najdynamiczniej rozwijających się regionach Państwa Środka były już wyższe niż te w Polsce. Tamtejsze spółki to dziś liderzy o zasięgu globalnym. Tajwański Foxconn, posiadający 13 fabryk na terenie Chin, może poszczycić się produkowaniem aż 40 proc. światowej elektroniki i przychodem na poziomie prawie 20 mld dolarów.

Dlatego, w kontekście zmian w procesie produkcyjnym, oczy całego świata skupione są właśnie na Azję Wschodnią. Najnowsze trendy, jakie można zaobserwować w dużych, chińskich przedsiębiorstwach, dążą do znacznej, bądź też całkowitej automatyzacji ich procesów produkcyjnych.

Taką strategię przyjął m.in. jeden z największych producentów smartfonów – Xiaomi. Dzięki automatyzacji linii produkcyjnej ich fabryka w Pekinie wypuszcza aż o ponad 50 proc. więcej smartfonów niż w przypadku tradycyjnych metod produkcji.

Podobne wieści płyną z Shenzen, regionu w którym produkuje się najwięcej elektroniki. Firma Changying (współpracująca m.in. z Apple) prowadzi tam w pełni automatyczną fabrykę. Według danych Spółki, automatyzacja przełożyła się na trzykrotne zwiększenie wolumenu produkcji i ograniczenie liczby wadliwych produktów.

Na tle państw takich jak USA, Wielka Brytania, Korea Południowa, ciekawie wyglądają Włochy i Niemcy. Oba kraje nadal opierają się na przemyśle z dominującą rolą branży automotive, która nie jest postrzegana tak innowacyjnie, jak rewolucyjne startupy z Doliny Krzemowej, potentaci technologii użytkowej z Korei, czy fintechy z londyńskiego City.

Włoska gospodarka może pochwalić się najwyższym w Europie nasyceniem SI tamtejszych firm (42 proc.). Z kolei niemieckie przedsiębiorstwa mogą pochwalić się najwyższym poziomem wykorzystania sztucznej inteligencji w biznesie, 44 proc. firm, które deklarują, że wdrożyły SI, wykorzystuje tę technologię. Lepiej od naszych zachodnich sąsiadów wypada tylko Singapur. W tym mieście-państwie 39 proc. firm deklaruje wdrożenie, a z tej grupy aż 46 proc. używa sztucznej inteligencji.

— W sektorze wytwórczym technologia ma największe pole do popisu. Przemysł już dawno nauczył się wykorzystywać nowe technologie. Być może nasycenie nie jest najwyższe, ale w przypadku zaawansowanego IT kluczowe nie jest posiadanie, a wykorzystanie. — mówi Anna Kornaś, Team Leader z BPSC i dodaje: – Redukcja odpadów to tylko jedna z zalet SI. Inteligentne algorytmy pozwalają na tworzenie złożonych projektów, które byłyby trudne lub niemożliwe do osiągnięcia przy użyciu konwencjonalnych procesów.

Nie możemy zapomnieć o dostosowywaniu do produkcji małych ilości w rozsądnej cenie oraz zwiększania wydajności poprzez redukcję czasu realizacji i kosztów – wymienia zalety sztucznej inteligencji ekspertka z BPSC.
W jakich obszarach biznesowych wykorzystana jest sztuczna inteligencja? Najczęściej do automatyzacji i cyberbezpieczeństwa. Co trzecia firma deklaruje, że inteligentne algorytmy pomagają w robotyzacji procesów informatycznych. Nieco mniej (29 proc.) wykorzystuje sztuczną inteligencję w zakresie cybersecurity, szczególnie w zabezpieczaniu informacji i wykrywaniu zagrożeń. Podobny odsetek (28 proc.) stosuje SI do automatyzacji procesów biznesowych.

– Roboty są wyszkolone do wykonywania określonych czynności i będą je wykonywać za każdym razem w 100%, 24/7 - bez konieczności robienia przerw na kawę. Ludzie są omylni, szczególnie, gdy wykonują czynności żmudne, nudne i powtarzalne, to właśnie tam technologia skutecznie może odciążyć pracowników. – wyjaśnia Anna Kornaś.

Roboty zabiorą miejsca pracy czy nie?

W niedawno opublikowanym artykule francuscy i brytyjscy ekonomiści: Philippe Aghion, Céline Antonin, Simon Bunel i Xavier Jaravel, przedstawili nowe spojrzenie na automatyzację, twierdząc, że jej bezpośrednim skutkiem może być wzrost zatrudnienia, a nie jego redukcja. Ich zdaniem, automatyzacja może pomóc firmie w osiągnięciu większej rentowności, a tym samym w jej rozwoju, co doprowadzi do wzrostu zatrudnienia. Technologia może również pozwolić firmom na wejście na nowe obszary działalności lub skoncentrowanie się na produktach i usługach, które wymagają większego nakładu pracy.

W Polsce tej tendencji jeszcze nie widać

Pracodawcy w Polsce mają natomiast do tej kwestii odmienne podejście. Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że zdaniem 68% przedsiębiorców automatyzacja wdrożona w firmie przyczyni się do zmniejszenia poziomu zatrudnienia. Zdaniem Mariusza Gołębiewskiego, eksperta Abile, Polska potrzebuje jeszcze kilku lat, by spojrzeć na kwestię robotyzacji w ten „przewrotny” sposób.

– Z moich obserwacji wynika, że polskie firmy w tym momencie zauważają przede wszystkim oszczędności, jakie niesie za sobą automatyzacja. Polacy wykorzystują roboty pragmatycznie, czyli w celu zmniejszenia kosztów działalności i ograniczenia problemu z dostępnością pracowników. Jednak pojawiają się już pierwsze firmy, które widzą u siebie taką tendencję, że dzięki automatyzacji zaczynają zatrudniać więcej. Jest to zauważalne, ale na bardzo małą skalę, więc nie możemy jeszcze mówić o konkretnym zjawisku, tak jak w Japonii czy Korei Południowej – zaznacza Mariusz Gołębiewski, wiceprezes Abile Consulting.
Ekspert dodaje, że polscy menedżerowie na bieżąco śledzą trendy w tym zakresie i z czasem zaczną wdrażać je w swoich przedsiębiorstwach.

– W Polsce skala wdrożeń robotów jest mniejsza niż za granicą, dlatego pewne trendy docierają do nas z opóźnieniem. Obecnie w polskich firmach obserwujemy etap oszczędności notowanych po wdrożeniu automatyzacji. Dlatego prognozuję, że dopiero za jakiś czas wejdziemy w kolejny etap, jakim będzie zauważalny rozwój firm, które roboty u siebie wdrożyły. To naturalny proces, że najpierw wydajemy, potem chcemy zaoszczędzić, a dopiero następnie myślimy o rozwoju i zwiększaniu zatrudnienia. Taki proces w polskich firmach zajmie kilka lat, ale jest jak najbardziej realny – prognozuje Mariusz Gołębiewski.

Nowe kompetencje czyli chcesz wygrać, kup los

Najważniejszą częścią każdej, nawet najbardziej zautomatyzowanej fabryki, wciąż pozostają pracujący w niej ludzie. Wprowadzenie do procesu produkcyjnego autonomicznych urządzeń oznacza konieczność zatrudnienia osób odpowiedzialnych za kontrolę i utrzymanie ruchu. Aby błąd ludzki nie spowodował przestoju w pracy coraz bardziej skomplikowanych maszyn, zatrudnieni do tej funkcji pracownicy muszą być świetnie przeszkoleni. Zaawansowany system treningowy, zaprojektowany przy użyciu nowych technologii, stanowi więc jedno z głównych wyzwań Przemysłu 4.0.

Generalnie jednak z przygotowaniem pracowników do czwartej rewolucji technologicznej nie jest w Polsce najlepiej.
– Jednym z głównych ograniczeń transformacji cyfrowej są zasoby posiadane przez organizację. Poza wymiarem finansowym związanym ze skalą wymaganych inwestycji warto zwrócić także uwagę na inne aspekty tj. dostęp do wymaganej liczby specjalistów i menedżerów o odpowiednich kompetencjach oraz gotowość organizacji do zmiany i adopcji korzyści wynikających z transformacji cyfrowej. Większość analiz wskazuje, że ok. 75-85% organizacji wskazuje na brak możliwości realizacji postawionych w tym obszarze celów - zwraca uwagę an Karasek, Partner w Dziale Doradztwa Biznesowego w KPMG w Polsce.

Jak podkreśla ekspert, od strony operacyjnej wymagane jest natomiast dokonanie oceny kompetencji obecnych pracowników i sposobu ich optymalnego wykorzystania połączone z automatyzacją i robotyzacją zadań w celu uwolnienia zasobów do bardziej krytycznych zadań.

Do skutecznej cyfryzacji firmy potrzebują kompetentnych pracowników. Tymczasem z raportu KPMG, przeprowadzonego w partnerstwie z Microsoft pt. „Monitor Transformacji Cyfrowej Biznesu” wynika, że aż 54% organizacji w Polsce, które wzięły udział w badaniu nie deleguje do zadań związanych z cyfryzacją żadnego pracownika. Dodatkowo ponad połowa respondentów jest tylko umiarkowanie przekonana, że pracownicy są gotowi na cyfryzację.

– W czasach obecnej wojny o talenty niezbędne jest też przeznaczenie czasu i środków na ciągłą edukację, szkolenia i podnoszenie umiejętności oraz zapewnienie oczekiwanego, hybrydowego środowiska pracy wykorzystującego zalety transformacji cyfrowej – dodaje Jan Karasek.

Tymczasem obecnie na rynku są już dostępne rozwiązania pozwalające na przeprowadzenie kompleksowego procesu szkoleniowego przy wykorzystaniu rozszerzonej rzeczywistości.

– Technologia AR pozwala na uzyskanie zupełnie nowego wymiaru szkolenia. Wdrażani pracownicy mogą, przykładowo, uczyć się obsługi danego modelu urządzenia na trójwymiarowym, w pełni interaktywnym odpowiedniku tej maszyny. Dzięki temu onboarding nowej osoby może zostać przeprowadzony w formie indywidualnych ćwiczeń na wirtualnym modelu, co znacznie podnosi efektywność nauki, wpływając jednocześnie na redukcję kosztów związanych z treningiem – mówi Marek Czarzbon,

Co ciekawe, AR wykorzystywana jest w fabrykach nie tylko podczas nauki, ale też w trakcie codziennej pracy. Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu, pracownik linii produkcyjnej może, w przypadku problemu, połączyć się ze starszym stażem kolegą czy ekspertem i uzyskać niezbędną pomoc merytoryczną. Takie rozwiązania stosowane są już powszechnie w Polsce – korzysta z nich m.in. fabryka silników Mercedesa w Jaworze.

– Ludzie lubią powtarzać komunał, że na technologię stać tylko bogatych. Oczywiście IT kosztuje, ale dziś to ułamek dawnych kwot. Kraje rozwijające się, po cichu rozwijały kompetencje i dzisiaj otrzymują premię - podsumowuje Anna Kornaś z BPSC.
Najwyższy czas, by ten stereotyp przełamać w Polsce, by wizja robotów zabierających miejsca pracy przestała straszyć nawet - a może: zwłaszcza? - top management fabryk i firm usługowych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Fabryki przyszłości już tu są i zamiast zwalniać szukają chętnych do pracy - Strefa Biznesu

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia