Handel w centrum Kielc upada! Ponad 20 lokali zamkniętych

Ponad 20 lokali handlowych zamknięto tylko w ostatnich miesiącach wokół Rynku, w ścisłym centrum Kielc. Wyprowadzka, głównie sklepów, to efekt horrendalnie wysokich czynszów, nieelastycznej oferty handlowców, zamknięcia ruchu dla pojazdów w tym miejscu i... wyprowadzki mieszkańców.

Z dnia na dzień pustoszeją lokale przy ulicach Warszawskiej, Leonarda, Wesołej, Hipotecznej, Sienkiewicza, Małej i Dużej. Właściciele zwijają biznes, bo do sklepów mało kto zagląda i nie są już w stanie dłużej udźwignąć kosztów prowadzenia działalności. Centrum, w którym przez kilkadziesiąt lat handel kwitł w najlepsze, musi prawdopodobnie zmienić oblicze na nowoczesne, bo dotychczasowa jego formuła, jak widać, to przeżytek.

WINNY PREZYDENT?

Kupcy z centrum nie godzą się na to i chcieliby, żeby wszystko zostało po staremu. Za niepowodzenia winią głównie prezydenta Kielc.

- Ubiegłoroczny remont w centrum na wiele miesięcy zakłócił ruch w sklepach i skutecznie zniechęcił ludzi do odwiedzania śródmieścia. Kielczanie po prostu odzwyczaili się od zakupów w tym miejscu. Można to przy dobrych chęciach naprawić, na przykład, zwalniając z opłat parkingowych na pierwsze pół godziny czy zezwalając na ruch kołowy. Prezydent kłamie w żywe oczy, że projekt rewitalizacji śródmieścia z funduszy unijnych zabraniał ruchu samochodów w centrum. Nie ma takich przepisów, a jeśli są to niech prezydent je pokaże – mówi Jarosław Baliński, właściciel restauracji Wenecja przy ulicy Wesołej. - To, że zakaz ruchu zniechęca klientów do odwiedzania sklepów i lokali w tym miejscu, najlepiej widać po przykładzie Rzeszowa, którego prezydent tego nie zabronił i starówka ma się tam dobrze – wyjaśnia swoją teorię.

Prezydent Wojciech Lubawski nie zgadza się z zarzutami. – W centrum widocznie nie mam miejsca dla tak prowadzonych sklepów, skoro upadają. To miejsce musi być zarządzane w sposób nowoczesny i odpowiadać potrzebom rynku. Przedsiębiorcy muszą zdać sobie z tego sprawę. A co się tyczy ruchu pojazdów w tym miejscu, to dopóki będę prezydentem, samochodów do centrum nie wpuszczę – zapowiada.

DROGO I NIEWYGODNIE

Przechodnie, napotkani na ulicach Kielc, także mają swoje zdanie na ten temat. - Sklepikarzy z centrum do kapitulacji zmusiła konkurencja – mówią. – Po co mamy przychodzić tutaj, skoro wygodniej i nowocześniej jest kupować w galeriach handlowych – zastanawiają się. – Tutaj sklepy czynne są tylko do godziny 18, w niedzielę zamknięte, a asortyment jest w nich ubogi i kiepskiej marki – mówią.

Lawina pustostanów może być także efektem bajońskich czynszów za lokale, jakich żądają od najemców właściciele. - Przy ulicy Sienkiewicza koszt wynajmu metra kwadratowego powierzchni waha się od 40 do 60 złotych, przy bocznych ulicach 20-30 złotych za metr kwadratowy. Jak na kieleckie warunki, to bardzo dużo – narzekają najemcy, którzy przy mizernych obrotach nie wytrzymują takich obciążeń finansowych.

KLIENTÓW UBYWA

Problem leży też w zmniejszającej się z roku na rok liczbie mieszkańców, którzy z Kielc wyprowadzają się najszybciej w kraju! W ciągu 11 lat ich liczba zmniejszyła się o ponad 13 tysięcy. Wyjechali nie tylko do ościennych gmin, ale także poza region czy za granicę kraju. Miasto z roku na rok traci i choć jeszcze kilka lat temu mogło pochwalić się ponad 200 tysiącami mieszkańców, teraz ma ich zaledwie 193.822. A skoro ubywa ludzi, zmniejsza się zapotrzebowanie między innymi na sklepy. Takie są skutki demograficznej zapaści. Jej konsekwencje w innych dziedzinach życia zobaczymy już wkrótce.