Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Ciosmak mocno stawia na innowacje

Marzena Smoręda
- Nie przyszedłem tu robić kariery, ale podjąłem wyzwanie w duchu patriotyzmu, bo jestem patriotą - mówi prezes Henryk Ciosmak.
- Nie przyszedłem tu robić kariery, ale podjąłem wyzwanie w duchu patriotyzmu, bo jestem patriotą - mówi prezes Henryk Ciosmak.
Henryk Ciosmak, prezes Świętokrzyskich Kopalni Surowców Minaralnych w Kielcach, został szóstym Menadżerem Roku 2016 w regionie świętokrzyskim.

Od wiosny 2016 roku jest prezesem Świętokrzyskich Kopalni Surowców Mineralnych, spółki powołanej przez Agencję Rozwoju Przemysłu w wyniku likwidacji Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych, Jest absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ukończył także studia menadżerskie na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Ma stopień generała górniczego I stopnia. Żona Ewa, córki: Dorota, Agata i Zuzanna .

Pasjonat technik strzałowych i wielki entuzjasta zadziwiających innowacji oraz górnik z krwi i kości, który chce wskrzesić potęgę dawnych „Kieleckich Marmurów” i odbudować górniczą rangę regionu - prezes Henryk Ciosmak opowiedział nam o swoich planach.

Panie prezesie, potężną firmę, którą położono na łopatki, ma Pan doprowadzić do pionu. Da Pan radę?

- Gdybym nie czuł się na siłach, nie podjąłbym wyzwania. A ja nigdy nie idę na łatwiznę, bo lubię trudne sprawy. Sprawdziłem to już z sukcesem na mniejszych firmach. Dawniej Kieleckie, teraz Świętokrzyskie Kopalnie Surowców Mineralnych pod nowym szyldem i właścicielem działają dopiero od kilku miesięcy, ale na koncie są już sukcesy. Te najważniejsze to zamówienia na taką dużą skalę, że przy obecnym parku maszynowym, nie byliśmy w ubiegłym sezonie im podołać. Wszystko wskazuje na to, że ten rok zapowiada dla nas rekordowe kontrakty, pora więc kupić nowe maszyny i przystąpić do innowacyjnych planów. Chcę wskrzesić „Kieleckie Marmury”, firmę, która ma już ponad 140 lat i jest dumą regionu i jego górniczych tradycji! Sam nie mam ich w rodzinie, ale czuję się górnikiem z krwi i kości, a potwierdza to mój stopień w zawodowej hierarchii, czyli generał górniczy I stopnia.

Stawia Pan na innowacje. Co nas zaskoczy?

- Mam kilka pomysłów na unowocześnienie firmy. Jeśli się powiodą, będziemy mogły poszczycić się innowacyjnymi rozwiązaniami, których nie ma w Polsce i nie tylko. Pierwsza sprawa, która jest już w toku, to realizacja mojego autorskiego pomysłu, dotyczącego kruszenia złóż skalnych przy pomocy materiałów wybuchowych. Na marginesie dodam, że jestem pasjonatem nowoczesnych technik strzałowych. Wymyśliłem zadanie dla firmy strzałowej - pokruszcie mi skałę w wyrobisku górniczym na konkretne frakcje kruszywowe przy pomocy najnowocześniejszej na świecie techniki strzałowej opartej o zastosowaniu zapalników elektronicznych w procesie urabiania złoża. Dlaczego mam wozić gruby urobek i rozbijać duże bloki skalne do kruszarek, lepiej od razu tak rozłożyć materiał wybuchowy na ścianie i komputerowo zaprojektować odstrzał, aby równocześnie eksploatować i kruszyć w pierwszym stopniu. To ogromna oszczędność czasu i optymalizacja kosztów dla końcowego produktu kruszywowego, ale wymaga wyjątkowej precyzji w opracowaniu schematu siatek strzałowych, zakładania ładunków i sterowania całym procesem. Powstał projekt, nad którym pracowałem ze sztabem najlepszych fachowców na rynku i naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej, której jestem dumnym absolwentem. W ubiegłym roku złożyłem projekt unijny na wprowadzenie tej innowacji. Liczę na 22 miliony złotych. Jeśli je dostanę za kilka lat da to takie oszczędności, że będziemy pierwszą w Polsce kopalnią, produkującą kruszywo tak tanio. Planuję też budowę nowoczesnej farmy fotowoltaicznej, na zwałowisku kopalni, czyli na hałdach z niezagospodarowanym materiałem skalnym. Powstawać będzie energia elektryczna, która zaspokoi potrzeby kopalni, a nadwyżka pójdzie na sprzedaż. Na przykład zbudujemy stację ładowania samochodów elektrycznych przy trasie S-7, więc nie tylko będziemy zarabiać, ale i promować ekologię.

Wystąpiłem też z wnioskiem do Ministerstwa Rozwoju o fundusze na dział badawczo-rozwojowy technologii produkcji i jakości produktu. Tym razem chcę włączyć w innowacyjny projekt środowisko naukowe świętokrzyskich uczelni. Chcemy wprowadzić drugi etap optymalnej produkcji kruszywa na zakładach przeróbki, opierając się na polskiej myśli technicznej. Na bazie tutejszych zasobów można przecież zbudować tu przemysł cementowo-wapienny, bo na wszystkich naszych cementowniach bogacą się teraz, po prywatyzacji, Francuzi, Niemcy, Irlandczycy, Włosi i Meksykanie. W polskich rękach nie ma dziś żadnej cementowni. Jesteśmy jednak w stanie odbudować i zaspokajać potrzeby polskiego przemysłu cementowego, inwestycji w kolej „szlaku jedwabnego”, drogownictwa, budowy lub drukowania w 3D tanich domów, czyli przedsięwzięć, które zapowiada wicepremier Mateusz Morawiecki.

Mocno wybiega Pan w przyszłość...

- Uważam, że Świętokrzyskie Kopalnie Surowców Mineralnych nie powinny skupiać się na odrabianiu strat w maszynach i sprzęcie, których doznały, będąc własnością Dolnośląskich Surowców Skalnych, prowadzących łupieżcze wręcz wydobycie, lecz muszą ten etap przeskoczyć i wejść na wyższy etap rozwoju. Chcę, by firma była najnowocześniejsza w regionie, o jedno pokolenie do przodu. Mamy do tego warunki, bo na tych terenach są mocne tradycje górnicze i serce polskiego przemysłu budowlanego. Mamy tu kredę, gips, dolomity, wapienie dla hut i cukrowni, kwarcyty, piaskowce, piaski zwykłe i szklarskie oraz cudowne i unikatowe w Europie marmury kieleckie, zdobiące wiele prestiżowych budynków, co daje uzasadnioną podstawę do supernowoczesnych inwestycji i perspektywy zbytu. Wiem, co mówię, bo mam duże doświadczenie w branży górniczej. Będę dumny, gdy odbuduję tę świętokrzyską cząstkę naszej ojczyzny.

Skąd u Pana taki pęd do poprawiania, ulepszania. Jest w Panu coś z Pomysłowego Dobromira, bohatera bajek z dzieciństwa?

- Rzeczywiście. Od dziecka stale coś ulepszałem i interesowałem się kamykami - to były moje zabawki. W jednej z kopalni, gdzie pracowałem jako młody inżynier, nosiłem robocze spodnie, do których doszywałem sobie kieszenie i nosiłem w nich różne rzeczy, liniki, instrukcje, plany ruchu i mapy, ołówek z notatnikiem. Pamiętam, jak ulepszyłem tam sposób transportowania urobku, montując w specjalnym koszu klapy, zmieniające kierunek przesuwania się materiału. Dziwiono się, bo nikt wcześniej nie wpadł na taki prosty, ale ułatwiający pracę, sposób. Mnóstwo czasu poświęcam na wymyślanie strategii i innowacyjnych projektów. Zdarza mi się pracować do świtu. Załodze ŚKSM też. Dlatego działają już u nas nowoczesne systemy zarządcze. W coraz większym stopniu pracą sterują komputery i procesy produkcyjne obserwujemy online. Ale mam też już kolejne pomysły. Jeden z nich to produkcja nawozów z naszej skały dolomitowej do odkwaszania lasów. W Europie już się to robi, dlatego chcemy w ten sposób chronić i polskie lasy. Zdradzę także projekt, o którym nie słyszał jeszcze nikt z władz. Chcę tu w przyszłości wybudować na kształt naszego logotypu, kawałka skały z wysuniętym blokiem skalnym i osadzonego na wyrobisku górniczym, taki hotel i nasz biurowiec z częścią usługową w przestrzeni wyrobiska. Taki monumentalny, wysoki i bardzo oryginalny architektonicznie obiekt, który na pewno byłby doskonałą promocją dla firmy z tradycjami i dla regionu.

Bez przerwy myśli pan o firmie?

- Czasem przestaję, ale na krótko. Najczęściej w wakacje, gdy wyruszam z rodziną na łono natury. Lubię góry, lasy, rzeki. Wędrówki z plecakiem czy spływ kajakiem to najlepszy sposób na odpoczynek. Przewędrowałem już chyba wszystkie polskie górskie szlaki, lubię też wyprawy w Alpy. Pływam kajakiem, między innymi po Nidzie, Tanwi i Ładzie na Roztoczu. Mój odpoczynek to wtopienie się w przyrodę i jej rytm. Najlepiej z żoną i córkami. W ten sposób ładuję akumulatory. Lubię też powieści kryminalne. Miłością do nich zaraziła mnie moja najmłodsza córka, Zuzanna, która ma już na koncie własną sztukę teatralną pod tytułem „Własne miejsce”, wystawioną gościnnie w Teatrze Stefana Żeromskiego w Kielcach. Zaczytuję się w powieściach historycznych o Polsce, szczególnie tych, gdzie ważne są strategiczne posunięcia wodzów i wojsk. Czytając, opracowuję własne, co bardzo przydaje mi się potem w pracy.

Zdobył Pan bardzo wysoką szóstą pozycję wśród dziesięciu najlepszych świętokrzyskich menadżerów w konkursie Echa Dnia. Jakim jest Pan szefem?

- Najpierw surowym, a potem dobrym - tak określiłbym ten styl zarządzania. Jestem wymagający wobec pracowników, ale przede wszystkim wobec siebie. Jeśli wyznaczamy cel, rozdzielamy zadania, wyznaczamy terminy, to musi być to zrealizowane na każdym etapie, bo w przeciwnym razie praca innych idzie na marne. Więc surowość w podejściu do wykonywania zadań wynika przede wszystkim z szacunku do pracy innych ludzi w zespole. A dobroć to przede wszystkim dbałość o załogę. Zadbałem o nich najlepiej jak potrafię. Nie było zwolnień grupowych, dbam o finanse załogi, dokształcam i szkolę w sytuacji przejścia na inne stanowisko, dzieci pracowników dostali paczki, dodatkowe pensje na święta, wcześniej też dofinansowanie do wypoczynku. Jak na początek, jest to moim zdaniem sporo. Powoli, ale konsekwentnie wdrażam plany rozwoju firmy. Zaznaczam, że gospodarujemy własnymi środkami z obrotu nie mając jeszcze kredytów. Po wielu latach ogromnych perturbacji, psychicznego zmęczenia załogi, wyszliśmy na prostą, z czego ja i cała załoga, oddani firmie górnicy, jesteśmy bardzo zadowoleni.

Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Henryk Ciosmak mocno stawia na innowacje - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia