Ale, od razu zastrzeżmy, dla jego uczestników to wciąż jest przede wszystkim dobra zabawa. Połączona jednak z doskonałą promocją Nowej Sóli i samej Odry, jako osi turystycznego rozwoju całego województwa. Przypominał o tym choćby prezydent Wadim Tyszkiewicz, ubrany w pamiątkowy szalik spływu, podczas uroczystej odprawy. Taki sam dostała wojewoda Helena Hatka czy wicemarszałek województwa Sebastian Ciemnoczołowski. Bo nowosolski spływ to już impreza o zasięgu ponad lokalnym, ba, nawet międzynarodowym!
Cesarz Odry
W poniedziałek tratwy dziesiąty już raz wypłynęły w trasę do Szczecina. Piąty raz w spływie bierze udział grupa z okolic niemieckiego Senftenbergu. - Przez te pięć lat pływanie tratwą z Nowej Soli do Szczecina stało się moim hobby - zaznacza Detlef Kaiser. Mimo że poświęca na to swój urlop - a jak to z urlopami bywa, są niezwykle cenne - to zawsze czyni to z wielką radością i chęcią. Z czasem stał się nieformalnym liderem grupy. O czym świadczy choćby przezwisko nadane przez pozostałych uczestników: Kaiser von Oder, czyli Cesarz Odry. - Tu nie ma szefa - z uporem maniaka jednak co chwilę powtarza Detlef. - Jeśli ktoś chce płynąć, angażuje się w pracę i staje się jednym z wielu szefów - tłumaczy.
- Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że mimo dzielących nas 200 kilometrów (Senftenberg i Nową Sól - przyp. red.) za sprawą spływu się poznaliśmy i nauczyliśmy współpracować, zaprzyjaźniliśmy się. Mimo różnic językowych, narodowościowych i kulturowych jesteśmy sąsiadami, którzy mogą się bez problemu porozumieć - zauważa Axel Uhle.
Fascynująca dzikość
Frank Wondra płynie drugi raz, już rok temu zafascynowała go "dzikość" rzeki. - Niektóre miejsca wyglądają jak nietknięte ręką człowieka, inne z kolei przyroda jakby odzyskiwała. W naszym kraju wszystko jest zabudowane i uregulowane. A jeśli nie, to np. nabrzeża są wykorzystywane przez rolników do wypasania zwierząt i ogrodzone - obrazuje Wondra.
W spływie zasmakowali też pracownicy Gedii, którzy o ile rok temu płynęli w sile jednej tratwy, to w tym zbudowali już dwie. - Rok temu było bardzo fajnie - mówi krótko Ireneusz Pilimon. - Człowiek zasmakował Odry, teraz już nie można się odzwyczaić - śmieje się Tomek Mazurkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?