Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tratwy ożywiają Odrę

Krzysztof Koziołek
Przygoda na rzece tak się spodobała pracownikom Gedii, że w tym roku płyną już dwie tratwy pod banderą tej firmy
Przygoda na rzece tak się spodobała pracownikom Gedii, że w tym roku płyną już dwie tratwy pod banderą tej firmy fot. Krzysztof Koziołek
Spływ tratw Odra Adventure stał się wizytówką Nowej Soli

Ale, od razu zastrzeżmy, dla jego uczestników to wciąż jest przede wszystkim dobra zabawa. Połączona jednak z doskonałą promocją Nowej Sóli i samej Odry, jako osi turystycznego rozwoju całego województwa. Przypominał o tym choćby prezydent Wadim Tyszkiewicz, ubrany w pamiątkowy szalik spływu, podczas uroczystej odprawy. Taki sam dostała wojewoda Helena Hatka czy wicemarszałek województwa Sebastian Ciemnoczołowski. Bo nowosolski spływ to już impreza o zasięgu ponad lokalnym, ba, nawet międzynarodowym!

Cesarz Odry

W poniedziałek tratwy dziesiąty już raz wypłynęły w trasę do Szczecina. Piąty raz w spływie bierze udział grupa z okolic niemieckiego Senftenbergu. - Przez te pięć lat pływanie tratwą z Nowej Soli do Szczecina stało się moim hobby - zaznacza Detlef Kaiser. Mimo że poświęca na to swój urlop - a jak to z urlopami bywa, są niezwykle cenne - to zawsze czyni to z wielką radością i chęcią. Z czasem stał się nieformalnym liderem grupy. O czym świadczy choćby przezwisko nadane przez pozostałych uczestników: Kaiser von Oder, czyli Cesarz Odry. - Tu nie ma szefa - z uporem maniaka jednak co chwilę powtarza Detlef. - Jeśli ktoś chce płynąć, angażuje się w pracę i staje się jednym z wielu szefów - tłumaczy.

- Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że mimo dzielących nas 200 kilometrów (Senftenberg i Nową Sól - przyp. red.) za sprawą spływu się poznaliśmy i nauczyliśmy współpracować, zaprzyjaźniliśmy się. Mimo różnic językowych, narodowościowych i kulturowych jesteśmy sąsiadami, którzy mogą się bez problemu porozumieć - zauważa Axel Uhle.

Fascynująca dzikość

Frank Wondra płynie drugi raz, już rok temu zafascynowała go "dzikość" rzeki. - Niektóre miejsca wyglądają jak nietknięte ręką człowieka, inne z kolei przyroda jakby odzyskiwała. W naszym kraju wszystko jest zabudowane i uregulowane. A jeśli nie, to np. nabrzeża są wykorzystywane przez rolników do wypasania zwierząt i ogrodzone - obrazuje Wondra.

W spływie zasmakowali też pracownicy Gedii, którzy o ile rok temu płynęli w sile jednej tratwy, to w tym zbudowali już dwie. - Rok temu było bardzo fajnie - mówi krótko Ireneusz Pilimon. - Człowiek zasmakował Odry, teraz już nie można się odzwyczaić - śmieje się Tomek Mazurkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska