Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak powstaje najlepszy ser w Świętokrzyskiem. Trzeba mu oddać całe...serce

Dorota Pietrus
Justyna Majcher, właścicielka Zagrody “Kwaśne Wiśnie”  ze Starej Olszówki w gminie Wodzisław.
Justyna Majcher, właścicielka Zagrody “Kwaśne Wiśnie” ze Starej Olszówki w gminie Wodzisław. archiwum
Za nami finał 18. edycji konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów”. Jury posmakował twaróg kozio-owczy Gospodarstwa „Kwaśne Wiśnie” ze Starej Olszówki w gminie Wodzisław, powiat jędrzejowski. Twargód kozio – owczy zajął pierwsze miejsce w kategorii produktów mlecznych.

Nic dziwnego, bo Justyna Majcher, która go produkuje wkłada w to całe swoje serce. - Twaróg kozio – owczy powstaje według receptury rodzinnej, ja przepis mam od mojej mamy, bo maja mama robi najpyszniejszy – śmieje się Justyna Majcher, właścicielka Gospodarstwa „Kwaśne Wiśnie” - Wyróżnia się smakiem, ale i powstaje z mieszanki mleka koziego i owczego, co nadaje mu takiej “masełkowatości”. Mleko owcze jest bardzo tłuste, ale i wybitnie zdrowe. – dodaje.

W czym tkwi więc jego sekret? - To chyba ukwaszanie mleka, bo mleko kozie nie ukwasza sie tak szybko jak mleko krowie, a mleko owcze jeszcze wolniej. Chodzi o to by zrobić to tak, by mleko nie było przekwaszone. Twaróg ma być lekko kwaskowy, ale nie za kwaśny. – tłumaczy.

Poza zwycięskim twarogiem u właścicielki Zagrody „Kwaśne Wiśnie” gama produktów jest naprawdę szeroka. - Robię różne sery, od twarogu właśnie, przez podpuszczkowe świeże do długodojrzewających oraz sery pleśniowe różnych rodzajów. Najciekawszy i niepowtarzalny to ser w pokrzywie z przepisu mojej babci. Ser ten został wyróżniony w zeszłym roku w tym samym konkursie – mówi Pani Justyna.

Oprócz sera dostaniemy też jogurty i kefir. Na miejscu wytwarzane są też wędliny tradycyjne oraz surowe długodojrzewające, a prawdziwymi hitami są tu kabanosy jagnięce, dojrzewająca słonina i kiełbasa z koźlęciny.

- Na własny użytek wyrabiam też kosmetyki naturalne, mydło i maści. Mocno interesuję się zielarstwem… w końcu natura ma dla nas nieskończone dobro – wyjaśnia.

Justyna Majcher w dużej mierze wyrabia sery według starych receptur, ale i tworzy swoje. To właśnie ona głównie zajmuje się też kozami. Dla niej produkty wyrabiane w domu są najlepsze. - W moim przypadku mleko pochodzi z mojego gospodarstwa od moich kóz i owiec. Sama je karmię, wiec od samego początku mam wpływ na jakość mleka. Zdrowie zwierząt jest bardzo ważne. Trudniej to kontrolować jeśli zakupuje sie od kogoś surowiec. Moje sery powstają ze świeżego mleka, nie zabieram śmietany, nie dodaje proszków, ani żadnej chemii, wszystko wytwarzam na podpuszczce naturalnej. To taki zdrowy, poczciwy ser – tłumaczy.

Jak w ogóle rozpoczęła się przygoda Justyny Majcher z taką działalnością? - To nie był pomysł na biznes, nic takiego nie planowałam. Życie pisze scenariusze, podsuwa pomysły. Pochodzę z rodziny rolniczej, u nas w domu wyrabiało sie wszystko, od masła, serów, wędlin, dżemów po poduszki i generalnie jeśli da sie coś zrobić to sie zrobi – opowiada - Moi rodzice bardzo nie chcieli żebyśmy byli rolnikami, ale to zamiłowanie nie przemija. Studiowałam politologie na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a potem pojechałam do Wielkiej Brytanii uczyć sie języka i zawsze mi brakowało, tego pysznego jedzenia… żeby pomidory miały smak pomidora i tak dalej. W doniczkach hodowałam ogórki w centrum Londynu. – śmieje się Justyna Majcher - Zainwestowałam w stare gospodarstwo niedaleko domu rodzinnego. Długo na nas czekało, ale zjechaliśmy w 2015 roku z małym dzieckiem i rozpoczęliśmy remont, który w zasadzie jeszcze trwa – tłumaczy właścicielka.- Wiedziałam, że nie będzie to zwykłe gospodarstwo, bo praca na roli mnie nie pociągała, ale zawsze lubiłam zwierzęta. Pomysł był taki, że będę uczyć angielskiego, co robię do tej pory. Kupiłam kozę dla dziecka na mleko. Te zwierzęta w rodzinie były od pokoleń. Potem dostałam jeszcze kilka kóz. I tak jakoś sie stało, ze mieliśmy pięć kóz i sporo mleka, wiec zaczęłam robić serki. Cieszyły się zainteresowaniem u rodziny i znajomych. Potem sie to wszystko jakoś rozkręciło dalej. Sama lubię sery, wiec chętnie wybrałam sie poszerzać wiedzę za granicę. Byłam we Włoszech, gdzie nauczyłam sie robić jeden z moich ulubionych serów “Taleggio”. – opowiada Justyna Majcher.

Również sama nazwa Zagrody „Kwaśne Wiśnie” ma swoją symbolikę– Odnosi się trochę od nazwiska mojej córki i partnera, a trochę od tego, że w życiu nie wszystko co dobre jest słodkie, przecież wiśnie są kwaśne, a jednak smaczne. Oprócz tego wokół domu ciągle wyrastają dzikie, kwaśne wiśnie – podsumowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jak powstaje najlepszy ser w Świętokrzyskiem. Trzeba mu oddać całe...serce - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia