Oznacza to, że komornik, na polecenie EFL, może teraz na jego rzecz zlicytować mieszkanie pani Janiny. A w chwili obecnej to jedyny jej dach nad głową.
- Co ja teraz zrobię? Dokąd pójdę? - pytała po ogłoszeniu wyroku zrozpaczona kobieta.
Wczorajsze decyzja wymiaru sprawiedliwości to ponury finał sądowej gehenny, jaką kobieta przechodzi od 1997 roku, kiedy postanowiła sprzedać 5 należących do niej lokali przy ul Kalwaryjskiej. Tę kuriozalną sprawę opisywaliśmy w czwartek w artykule pt. „Z wierzycielki stała się dłużniczką”.
Po serii sprzecznych wyroków sąd prawomocnie nakazał komornikowi ściąganie z konta spółki Vers - która kupiła lokale S. - należności z tytułu czynszu za ich wynajem i przekazywanie pieniędzy pani Janinie jako zapłatę za mieszkania. Wówczas ich właścicielem był już EFL.
Po wyegzekwowaniu prawomocnego wyroku i przekazaniu jej zasądzonych kwot Sąd Najwyższy uznał, że to jednak EFL, a nie Vers był uprawniony do pobierania czynszu z najmu i nakazał kobiecie ich zwrot. Ale ona pieniędzy już nie miała: część rozdysponowała pomiędzy członków rodziny, resztę pochłonęło leczenie.
Wówczas EFL wystąpił o przekazanie na jego rzecz mieszkania, w którym kobieta miała tzw. dożywocie, a które podarowała swoim dzieciom. Najpierw Sąd Okręgowy, zaś wczoraj Sąd Apelacyjny uznały, że kobieta, zapisując lokal dzieciom, miała świadomość, że działa z pokrzywdzeniem EFL. Sąd nie uwzględnił argumentacji pełnomocnika Janiny S., radcy prawnego Michała Słomki, że wyzbywając się otrzymanych na mocy prawomocnego orzeczenia pieniędzy, będących zapłatą za rodowy majątek, kobieta działała w zaufaniu do wymiaru sprawiedliwości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?