Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koło Sandomierza powstaje coraz więcej winnic

Małgorzata Płaza
Winnica Marcelego Małkiewicza w Górach Wysokich koło Sandomierza ma hektar powierzchni, ale wkrótce zostanie powiększona.
Winnica Marcelego Małkiewicza w Górach Wysokich koło Sandomierza ma hektar powierzchni, ale wkrótce zostanie powiększona. Małgorzata Płaza
Uprawa winorośli i sztuka winiarska przeżywa w naszym regionie renesans. Uprawa winorośli i sztuka winiarska przeżywa renesans. Można się o tym przekonać w okolicach Sandomierza.

W piwniczce Marcelego Małkiewicza leżakują butelki białego, czerwonego i różowego wina. Etykieta z nazwą „Sandomirius” nie pozostawia wątpliwości – to wino stąd, z okolic Sandomierza, ściślej z Winnicy Sandomierskiej w Górach Wysokich. - To wina o bardzo owocowych aromatach. Wyczuwa się w nich jabłko, wiśnię, czereśnię. Smak sandomierskiego wina jest wyjątkowy – zapewnia Marceli Małkiewicz, który wraz z żoną, Moniką prowadzi winnicę.

Winnica Sandomierska położona jest zaledwie siedem kilometrów od Sandomierza. Rozciąga się na wzniesieniach, niedaleko Opatówki. Gospodarz jest w trakcie winobrania. Owoce niektórych odmian już zebrał, z innymi czeka do pierwszych przymrozków, gdy z winorośli spadną liście. Wino z takich gron jest lepsze.

Już teraz wiadomo, że rocznik 2012 będzie znakomity. To zasługa dużej ilości słońca i wysokich temperatur. - Ten sezon jest wspaniały, najlepszy od lat. Owoce pięknie dojrzały, mają wysoką zawartość cukru, zbliżoną do tej, jaką osiąga się w krajach typowo winiarskich – cieszy się mieszkaniec Gór Wysokich.

Winnica Sandomierska ma teraz hektar powierzchni. Jak podkreśla plantator, składa się z części młodszej i starszej. Pełne owocowanie osiągnie za dwa lata. Teraz owocuje jedna trzecia posadzonych winorośli.

Winiarską pasję Marceli Małkiewicz odziedziczył po przodkach. Pierwsza rodzinna winnica założona została w tej okolicy w 1937 roku. Miała około trzech hektarów, a opiekował się nią pradziadek, a potem wuj obecnego właściciela. Robili wino mszalne. Winnica istniała do lat 80. Dziś nie ma już śladu po starej uprawie. – Uznałem, że warto wrócić do tych tradycji – zaznacza nasz rozmówca.

Pierwszą winorośl Marceli Małkiewicz posadził w 2003 roku. Mniej więcej wtedy zaczynało się rozwijać winiarstwo w Polsce, powstawały pierwsze większe winnice. Zbiegło się to w czasie z początkiem mody na picie wina.

Pan Marceli skończył studia na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie, na wydziale ogrodniczym. Wiedzę uzupełniał na szkoleniach i spotkaniach. Obecnie jest na III roku studiów doktoranckich, na których zajmuje się oczywiście winiarstwem. Jeździ na praktyki winiarskie na Węgry.

Uprawa winorośli, zaznacza plantator, nie jest łatwa. Wymaga dużych nakładów pracy, wielu niełatwych zabiegów, wielkiej staranności i wiedzy. Ważny jest dobór odmian.
- Mam nowoczesne odmiany, które zostały wyprodukowane stosunkowo niedawno, ale są już sprawdzone i z powodzeniem uprawiane w Austrii, Szwajcarii czy Niemczech. To winorośle odporne na niskie temperatury, choroby i szkodniki. Lepiej plonują i szybciej dojrzewają – podkreśla winiarz.

Produkcja wina, tak jak uprawa winorośli, wymaga wiedzy i doświadczenia, ale również cierpliwości. - To zajęcie dla wytrwałych – stwierdza Marceli Małkiewicz. - Mamy sześć odmian winorośli. Wino robimy z każdej z nich osobno. Ewentualnie mieszamy zrobione już wino w celu uzyskania unikalnego smaku. Takie wino nazywa się cuvee – wyjaśnia, pokazując butelki z trunkiem.

- Robimy przede wszystkim półwytrawne i wytrawne, nie dosładzamy win. Do dobrej receptury trzeba dojść samemu. Trzeba eksperymentować – dodaje Marceli Małkiewicz.
Nazwa, wyjaśnia producent, miała być łatwa do wypowiedzenia przez obcokrajowca, a przede wszystkim kojarzyć się z Sandomierzem. Stąd „Sandomirius”. - Wino może być oryginalną pamiątką dla turysty, który przyjedzie do Sandomierza, ale też doskonałym prezentem – podkreśla właściciel winnicy.

Marceli Małkiewicz na razie nie sprzedaje swojego wina. Częstuje nim gości, daje je w prezencie. Produkcję na sprzedaż planuje rozpocząć w 2013 roku.
Wina z własnej winnicy sprzedają już natomiast Barbara i Marcin Płochoccy z Daromina w gminie Wilczyce w powiecie sandomierskim. - Z ubiegłorocznych zbiorów zrobiliśmy 12 tysięcy butelek. To wino białe, czerwone i różowe, od wytrawnego po półsłodkie – informuje Barbara Płochocka.

W niedalekiej przyszłości państwo Płochoccy będą produkować więcej wina. Na razie bowiem zbierają owoce tylko z połowy 4-hektarowej winnicy.
Na butelkach widnieje nazwisko winiarzy. Wino z Winnicy Płochockich sprzedawane jest w gospodarstwie, ale także w restauracjach i sklepach branżowych. Można je kupić w Sandomierzu, Warszawie, Łodzi, Tarnowie, Krakowie, Lublinie, Nowym Sączu, w sumie w kilkunastu miejscach w Polsce.

Wiele osób, urzeczonych smakiem, przyjeżdża potem do winnicy, aby zobaczyć, jak wygląda produkcja wina i uprawa winorośli.

Zdaniem znawców tematu, można już mówić o renesansie winiarstwa. Plantacji przybywa koło Zielonej Góry, Krakowa, Kazimierza Dolnego, na Podkarpaciu. Winnice, małe, przydomowe, jak i większe, pojawiają się także na wzniesieniach Wyżyny Sandomierskiej, słynącej do tej pory z sadów.

- Będzie ich na pewno przybywać. Klimat się ociepla i coraz bardziej sprzyja uprawie winorośli. Ponadto rolnicy rozszerzają działalność, szukają nowych kierunków produkcji – mówi Monika Iskierka ze Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.

Sandomirius na razie nie jest sprzedawany. Można go degustować w winnicy.  Wina robione w niewielkich winnicach cieszą się coraz większym uznaniem. - Smak takiego wina jest niepowtarzalny - zapewniają właściciele plantacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia