Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze możemy im nasikać do Wisły

Leszek Mazan
W końcu lutego 1596 roku u stóp Wawelu stał król Rzeczpospolitej Obojga Narodów Zygmunt III Waza. Od rzeki wiał zimny, gnilny wiatr. Była mżawka a cały świat wydawał się ponury jak myśli monarchy.

- Może najwyższy czas bym uciekł z tego cholernego klimatu? Są chyba w tym kraju miejsca, gdzie nie piździ jak na dworcu w Kielcach?... - Niemożliwe, Najjaśniejszy Panie - zaszemrał Wielki Kanclerz. - Już na pierwszym sejmie szlachta zacznie gardłować, żeś zmienił Kraków na tę, jakże jej?... Warszawę, bo ci medyk wiejskie powietrze zalecił... - Słusznie waść prawisz - uśmiechnął się monarcha. - Zostaję. Ósmego marca wyprawię tratwami na piaski Mazowsza tylko najjaśniejszą panią z fraucymerem. Dołączę do nich za parę dni, ale na krótko. Mam tu kupę spraw do załatwienia...

Waza dotrzymał słowa. Pojechał konno traktem na Mazowsze, gdzie w okolicach Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina zbierało się już gremium, którego Zygmunt z duszy, serca nie cierpiał: sejm. Powróciwszy, oczyścił skarb królestwa z klejnotów, potrzebnych mu do wypłaty żołdu. Zasromany, przyjeżdżał na Wawel coraz rzadziej, a po 1611 roku w ogóle. Wraz z definitywną przeprowadzką dworu do Warszawy w obu miastach automatycznie podniósł się poziom inteligencji. Kraków de nomine pozostał stolicą, Warszawa stała się miastem rezydencjonalnym.

Z trudem uzyskany consensus psują jednak do dziś dowcipy, jakie warszawiacy - bezradni wobec intelektualnych przewag Krakowa - opowiadają o jego zacnych mieszkańcach, zwanych na Mazowszu krakauerami lub centusiami. Pragenezy tej potwarzy trzeba szukać w końcu XIX wieku, kiedy pewien nędzarz krakowski jeszcze za życia sprzedał swe ciało anatomom z Uniwersytetu, a ponieważ osiem lat nie umierał Magistrat (Bezirk) przysłał mu - jakże słusznie! - ponaglenie. Stąd opowiadana w Warszawie anegdota: W warszawskim sklepie prosi o ćwiartkę wódki. Sprzedawca pyta: - Zapakować, czy wypijesz pan na miejscu? W Krakowie ekspedient pyta: - Co, ćwiarteczkę? Oooo, widzę, że u pana radcy będzie przyjęcie? W latach 40. ubiegłego wieku sukcesy krakowskich biegaczy tłumaczono, że „to nic dziwnego, bo oni trenuja, żeby zdążyć przed zamknięciem bramy i nie zapłacić stróżowi szpery”.

Owa „szpera” była podobno przedmiotem deliberacji uczonych historyków zajmujących się naszym wyszczerbionym mieczem koronacyjnym: „Chrobry w Kijowie, jak krakauer szczery/Rozbijał bramę, by nie płacić szpery”. A oto opowiadanie szczególnie bolesne: w zakopiańskiej „Watrze” konsumuje dary boże czterech wczasowiczów. Gdy zbliża się kelner z rachunkiem pierwszy z biesiadników mówi: - Ja płacę! Drugi oponuje: Podzielmy rachunek na równo! Trzeci: Nie, niech każdy zapłaci za to, co sam zjadł i wypił! Ten pierwszy jest oczywiście z Warszawy, drugi ze Śląska, trzeci z Poznania. A co powiedział czwarty? Ano nic, bo na widok kelnera musiał wyjść do toalety... Oczywiście (!) był krakowianinem...

Po wojnie drugiej na Nowym Świecie opowiadano sobie jak najlepszy dowcip okrutną (autentyczną) historię. Studentka UJ, z Warszawy, poznała wspaniałego krakowianina, ale po rozmowie z rodzicami zrezygnowała ze ślubu i wróciła do stolicy. Kiedy po roku wspaniały krakowianin odwiedził Warszawę spotkał przypadkowo na ulicy niedoszłą małżonkę, pchającą wózek z bliźniakami. - Moje? - krzyknął ze zdumienia. - Nie twoje - odparło dziewczę. Nawet nie wiem, czyje, po wyjeździe z Krakowa byłam trochę nieostrożna... Ale tatuś jest szczęśliwy, mówi, że woli w rodzinie dwu bękartów niż jednego krakusa!...

No cóż.8 marca A.D.2016 dumny gród Warsa i Sawy obchodzić będzie 420 rocznicę swego,uczciwszy uszy pań, tzw. ustolicznienia. Z tej okazji warto przypomnieć, że Warszawska Nike ma - jak ujawnił jej twórca Marian Konieczny - twarz krakowianki. I że, jakby co, to zawsze możemy im nasikać do Wisły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski