Spis treści
Pierwszy raz o gospodarzu, który zaniedbywał zwierzęta, pisaliśmy lata temu. Wtedy to znaleziono cztery padłe krowy w rowie i cielaka na łące, który miał odcięte kończyny. Już wtedy mieszkańcy mówili o tym, że sprawa jest im znana. Mówili, że wiedzą, że ten mężczyzna nie radzi sobie ze zwierzętami, nie potrafi o nie zadbać. Mówili, że wynika to z jego nieporadności. Mimo interwencji zwierząt nie odebrano mężczyźnie. Służby stwierdziły, że zwierzęta miały zapewniony pokarm w odpowiedniej ilości, a za przyczynę zdarzenia wskazały źle zabezpieczony teren.
- Pisaliśmy o tym tutaj: Dlaczego w Krzeszycach padły krowy? Przeciwko gospodarzowi toczą się postępowania
Sprawa ciągnęła się latami. Przeciwko gospodarzowi toczyło się kilka postępowań
Na przestrzeni ponad 10 lat do służb wpływały kolejne sygnały o gehennie zwierząt z tego gospodarstwa. Choć przeciwko gospodarzowi toczyło się kilka postępowań, nigdy nie zapadła decyzja o odebraniu mu bydła.
O tym, co dzieje się w okolicach Krzeszyc, zrobiło się ponownie głośno kilka dni temu. W poniedziałek 22 stycznia w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać wycieńczone i wychudzone bydło. Niektóre ze zwierząt były tak słabe, że nie były w stanie się podnieść.
- Ten problem trwa od wielu lat i doskonale zdajemy sobie z niego sprawę. Interweniowaliśmy wielokrotnie, ale zawsze bez skutku. Dysponujemy całą galerią zdjęć, na których wyraźnie widać, jak cierpią te zwierzęta. To dzieje się cały czas. Latem bydło przebywa na polu w upale i wyrządza okolicznym rolnikom spore szkody, bo wyjada uprawy, ale przynajmniej nie chodzi głodne. Teraz kiedy jest zima, a na polach pusto, to zwierzęta nie mają co jeść. Do tego dochodzi mróz, wysoki poziom wody, bo w pobliżu znajduje się kanał i błotniste tereny, a one są bardzo osłabione i nie mogą się poruszać. Zgłaszaliśmy tę sprawę policji oraz inspektorom weterynarii i ona w końcu musi zostać rozwiązana - mówił naszej dziennikarce w poniedziałek wójt gminy Stanisław Peczkajtis.
Sprawę znała także policja. Trzy lata temu była prowadzona sprawa o wykroczenie dotyczące nieostrożnego trzymania zwierzęcia, która skończyła się mandatem. - W ubiegłym roku mieliśmy kolejne takie zgłoszenie i w związku z tym, że nasza wcześniejsza reakcja nie przyniosła oczekiwanego skutku, policjanci podjęli decyzje o skierowaniu wniosku o ukaranie do sądu. Ponadto policjanci wydziału kryminalnego skierowali do sądu akt oskarżenia wobec właściciela, który dotyczył znęcania się nad zwierzętami, na co pozwolił zebrany wcześniej materiał dowodowy - poinformowała nas młodsza aspirant Klaudia Biernacka z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie.
Sprawa w Sądzie Rejonowym w Sulęcinie odbędzie się w połowie marca.
"Rany w okolicy rogów i zbyt mała ilość siana"
Gospodarstwo kontrolował także powiatowy lekarz weterynarii. Nie stwierdził on, aby nad zwierzętami się znęcano, natomiast stwierdził, że właściciel stada nie radzi sobie z nim. Kontrole przeprowadzane były na podstawie harmonogramów przekazywanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz po zawiadomieniach o nieprawidłowościach.
- Jedna z nich odbyła się w październiku ubiegłego roku i wykazała uchybienia w zakresie identyfikacji oraz rejestracji zwierząt. Wówczas bydło było w dobrej kondycji, bez objawów chorobowych i wychudzenia. Niedługo później przeprowadzono kontrolę sprawdzającą, która wykazała między innymi uchybienia związane ze złym wiązaniem części sztuk bydła, ranami w okolicy rogów i zbyt małą ilością siana na miejscu. Ostatnia kontrola, przeprowadzona dwudziestego drugiego stycznia tego roku, nie wykazała natomiast obecności bydła na obszarze niebezpiecznym dla zwierząt - mówił 22 stycznia "Gazecie Lubuskiej" Wojciech Pisarski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Sulęcinie.
Dodał on, że po przeprowadzonych kontrolach oraz w związku z niewypełnieniem wszystkich zaleceń pokontrolnych przez właściciela stada, zamierza zwrócić się z wnioskiem do wójta Krzeszyc o odebranie zwierząt po wskazaniu miejsca, gdzie mogłyby one trafić.
Po trzech dnia od ostatniej kontroli zwierzęta odebrano gospodarzowi
Po latach gehenny i cierpień zwierząt sprawa znajduje swój finał. W czwartek 25 stycznia zwierzęta zostały odebrane gospodarzowi z gminy Krzeszyce przez powiatowego lekarza weterynarii. Powód: brak należytej opieki, bydło było głodzone, chore, słabe, a niektóre sztuki padły.
Mężczyźnie odebrano 25 sztuk bydła, trzy świnie i dwie kozy. Zwierzęta trafiły pod opiekę fundacji "PRO ANIMALE - dla zwierząt w potrzebie". W końcu zyskają należytą opiekę i godne warunki.
Gdy w sprawie gospodarza zapadnie wyrok skazujący w związku postawionym zarzutem znęcania się nad zwierzętami, wydana zostanie m.in. decyzja o przepadku zwierząt i pozostaną one już na stałe pod opieką fundacji.
W akcji odebrania zwierząt udział brali:
- druhowie z OSP Krzeszyce,
- OSP Kołczyn,
- policja,
- powiatowy lekarz weterynarii,
- wójt gminy Krzeszyce.
Na miejscu obecny był także Ryszard Dubik prowadzący portal "Służby w akcji Kostrzyn nad Odrą", który wykonał publikowane przez nas zdjęcia, a także zrelacjonował całość w filmie, który dostępny jest na YouTubie. Publikujemy go poniżej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?