Kryzys gospodarczy dotarł także w Świętokrzyskie i także u nas zaczynamy liczyć się z każdym groszem. Pod lupę poszły domowe wydatki i oszczędzanie nie jest już planem na przyszłość, ale faktem.
Aleksandra Pisarska, doktor ekonomii z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach: - Do tej pory zbyt optymistycznie podchodziliśmy do domowego budżetu. Teraz nadszedł czas, kiedy trzeba zweryfikować wydatki, ustalić ich hierarchię. Sygnały z rynku zmuszają nas do ograniczenia zachowań ryzykownych i racjonalizacji zakupów, i musimy się do tego dostosować dla własnego dobra.
BEZ LUKSUSU
Przy skromnych dochodach mieszkańcy naszego regionu nie mają w domowym budżecie zbyt dużego pola manewru, ale cięcia są konieczne. Nie kupujemy mebli, ograniczamy wydatki na kulturę i rozrywkę. Na jakiś czas telewizor, radio i Internet muszą wystarczyć. Wysłużony sprzęt gospodarstwa domowego i radiowo-telewizyjny także posłuży jeszcze przez najbliższe lata. Rezygnujemy z wizyt w restauracjach i barach. Ten trend potwierdzają niektórzy właściciele lokali gastronomicznych.
- Rzeczywiście, od jakiegoś czasu obserwujemy mniejsze zainteresowanie klientów. Ludzie rezygnują z wygody i przyjemności, jakim jest jadanie poza domem i stawiają na oszczędność – mówi Katarzyna Michoń, właścicielka kieleckiej restauracji Pepe Rosso przy ulicy Sienkiewicza.
O perfumach i drogich kosmetykach na razie trzeba zapomnieć. Tak samo, jak i o markowej odzieży i butach. Luksus schodzi na dalszy plan. Oszczędzamy też na paliwie. Płacąc na stacjach prawie 6 złotych za litr, każde tankowanie to poważny uszczerbek w portfelu. Jazdę autem trzeba więc mocno ograniczać, a nawet przesiąść się na komunikację miejską.
ZMIANA MARKI
Na jedzeniu zaoszczędzić się nie da. Takiego zdania jest zdecydowana większość ludzi. Jedynie zmiana marek na tańsze i szukanie promocji może przynieść niewielki efekt w postaci dodatkowych złotówek w portfelu. Do koszyków częściej trafiają więc tańsze produkty, a sklepy dyskontowe cieszą się coraz większą sympatią nie tylko mniej zamożnych klientów. Coraz częściej kupujemy też mniej produktów. Tyle, ile naprawdę potrzebujemy, żeby nie marnować jedzenia i nie wyrzucać go na śmietnik. Warto pamiętać o tym, szykując święta.
- Wydatki na żywność czy chemię gospodarczą trudno jest ograniczyć. Są to artykuły pierwszej potrzeby, bez których nie sposób się obejść. W tej grupie wydatków nie znajdziemy więc rezerw budżetowych, ale szukać oszczędności i mądrze kalkulować koszty zawsze się opłaca – mówi Aleksandra Pisarska, ekonomista.
Zapytaliśmy przechodniów, na czym można zaoszczędzić w czasie kryzysu.
Elżbieta Siepracka: - Już nie bardzo jest na czym oszczędzać. I tak żyje się u nas bardzo skromnie. Jedzenie, leki są konieczne. Jedyna rezerwa to energia elektryczna, gaz – można próbować ograniczyć na nie wydatki.
Iza Śliwińska: - Przed świętami trudno myśleć o oszczędzaniu. Prezenty, zabawki są bardzo ważne. Można tylko nie kupować tak dużo jedzenia. Co roku sporo się go marnuje. Nie musimy też podążać za nowościami w elektronice. Bez tego da się żyć.
Magdalena Mertyna: - Nie wiem, na czym da się zaoszczędzić. Jedzenie, odzież nie wchodzą w grę. Szczególnie, jeśli chodzi o dzieci. Na pewno trzeba liczyć się z pieniędzmi, ale od kilku lat wszyscy i tak wciąż o tym myślą.
Artur Maj: - Rezerwy zawsze się znajdą, jak się dobrze pomyśli. Papierosy, alkohol, kino, restauracje – tam wydaje się dużo pieniędzy, a przecież nie są to wydatki konieczne. Pewnie, że są to drobne przyjemności, ale można bez nich się obejść.

Strefa Biznesu: Jaką decyzję podejmie w grudniu RPP?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?