Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Musiał - jeden z najbogatszych Polaków i największych kolekcjonerów sztuki

Lidia CICHOCKA
Kielczanin Krzysztof Musiał - jeden z najbogatszych Polaków i największych kolekcjonerów sztuki
Kielczanin Krzysztof Musiał - jeden z najbogatszych Polaków i największych kolekcjonerów sztuki
Z Kielc wyjechał tuż po maturze. Dopóki mama i siostra tu mieszkały, zaglądał na chwilę i wracał do siebie. Dzisiaj, mówiąc „dom” - ma na myśli ten w Hiszpanii, o innych miejscach, także tym pod Warszawą, gdzie zatrzymuje się w czasie pobytów w Polsce, mówi „mieszkanie”.

- Z Polski nie wygnały mnie sprawy polityczne - wyjaśnia. - Ja po prostu nie lubię chłodu i szarości. Jechałem więc tam, gdzie jest ciepło i kolorowo.

 

 

Na studia wybrał, z powodu zamiłowania do podróży, kolejnictwo na Politechnice Warszawskiej. Każde wakacje spędzał za granicą. Pracował i zwiedzał Skandynawię, nauczył się duńskiego, i to tak dobrze, że w tym języku mógł publikować swoje teksty. To, że po studiach pojechał na rok do Wietnamu, także zawdzięczał językom. - Pracowałem jako tłumacz, nie inżynier - mówi. - Dzięki temu miałem możliwość poznania tamtego rejonu i dzisiaj chętnie tam wracam. Nie do Wietnamu, bo on zmienił się nie do poznania, ale do sąsiednich krajów. Zachwycają mnie tamtejsze kultura, klimat, przyroda.

 

Dzisiaj jest znanym kolekcjonerem sztuki, ale na studiach bardziej od malarstwa interesowały go muzyka i teatr. Był częstym gościem w operze, na koncertach. Zainteresowanie plastyką pojawiło się dużo później.

 

Wcześniej, po dwóch latach pracy w Polsce, była decyzja o wyjeździe do Francji, chociaż akurat francuskiego nie znał. - Zacząłem od nauki języka, a po pół roku mogłem uczyć Francuzów - przyznaje. Nie chciał jednak być belfrem. Wybrał prestiżową szkołę biznesu i zaczął karierę w międzynarodowych korporacjach. Pracował w Wielkiej Brytanii, Stanach, Japonii, Niemczech. Lista miejsc, z którymi był zawodowo związany, jest długa.

 

Dzisiaj jest uznawany za rasowego kolekcjonera, który śledzi aukcje, oferty galerii, kupuje i sprzedaje. I chociaż twierdzi, że nie pozwala sobie na emocje i kupuje rozsądnie, to zdarza mu się poszaleć. - Ale to wszystko rzecz względna - wyjaśnia. - Za pracę Wyspiańskiego zapłaciłem kiedyś pieniądze, które wydawały mi się dużo za duże, dzisiaj jest ona warta cztery razy tyle, więc myślę, iż była to niezła okazja - mówi z uśmiechem.

 

Wartość swojej kolekcji wycenia na kilkanaście milionów złotych. - By móc kupić to wszystko, co mam, musiałem sprzedać firmę, którą założyłem w czasach, gdy nikt nie chciał wierzyć, że Polska to świetny rynek. To była ABC Data, zajmująca się sprzętem komputerowym. Sprzedawałem ją zresztą dwa razy. To pewien ewenement, ale odkupiłem ją, gdy firma, która wcześniej ją wchłonęła, rozpadała się. Dzisiaj zajmuję się przede wszystkim sztuką.

 

Od pięciu lat Musiał mieszka w Andaluzji, uważając okolice Malagi za najlepsze miejsce do życia. Tylko na lato, z powodu upału, przenosi się do Włoch. Pomieszkuje także we Francji i w Polsce.

Dwa lata temu postanowił pokazać najlepsze prace ze swej liczącej ponad 800 sztuk kolekcji. Wybrano 200 najbardziej charakterystycznych obrazów i rzeźb i wystawa ruszyła w Polskę. Jej ostatni etap to Kielce.

 

- Kiedy obrazów jest mało, można je powiesić na ścianach i cieszyć się - mówi o powodach zorganizowania wystawy. - Potem, gdy jest ich coraz więcej i nie mieszczą się w kilku domach, chowa się je w magazynach i nie ma z tego żadnej radości. A przecież sztuka ma cieszyć. Gdy zobaczyłem moje obrazy na ścianach galerii Zachęta, byłem rad. A na otwarciu wystawy w Poznaniu Grażyna Kulczyk wręczyła mi bukiet białych kwiatów i oznajmiła, że marzyła, by mnie poznać. Dla takich chwil warto być kolekcjonerem - mówi z uśmiechem.

 

Od dłuższego czasu zastanawia się, co pocznie z obrazami i rzeźbami, gdy wystawa się zakończy. - Część prac ulokuję w Muzeum Historii Miasta Łodzi. Ono dostało właśnie nowy budynek. Z kilkoma muzeami prowadzę też rozmowy o depozytach - wyjaśnia.

Na taki liczy też kieleckie muzeum. Dyrektor Robert Kotowski zaczął na ten temat rozmowy, bo kielecka kolekcja sztuki współczesnej mogłaby stać się jeszcze bardziej atrakcyjna dzięki takiemu wsparciu.

 

Teraz Musiał wybiera się na festiwal wagnerowski do Bayreuth. Tam na bilet czeka się latami i wreszcie przyszła jego kolej. Najbardziej jednak marzy o tym, by w spokoju pobyć w domu. - Już i tak udało mi się tam spędzić kilka tygodni z rzędu, to rekord - przyznaje. Kiedy wyjeżdża na dłużej, zabiera z sobą trzy psy. Dwa pochodzą z Hiszpanii, ale jednego - wielorasowca - uratował ze studzienki kanalizacyjnej w Polsce. Tydzień go oswajał, zanosił jedzenie i picie, aż pies przestał uciekać w rurę kanalizacyjną i dał się złapać. - Nie wiem, czy ktoś go tam wrzucił czy pies sam wpadł - mówi. - Do dziś jest lękliwy, ale krzywda go już nie spotka.

 

Krzysztof Musiał 57 lat. Kielczanin, absolwent Liceum Ogólnokształcącego imienia Stefana Żeromskiego i Politechniki Warszawskiej. Pracował w międzynarodowych koncernach. Włada siedmioma językami. Znawca i jeden z największych kolekcjonerów polskiej sztuki współczesnej. Był na a liście 100 najbogatszych Polaków.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia