Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkania mocno drożeją. Kupujący je teraz, skończą jak frankowicze?

Zbigniew Biskupski AIP
Tomasz Bolt/Polska Press
Szybki wzrost cen nowych mieszkań zachęca do pospiesznych zakupów. Dekadę temu zakończyło się to fatalnie dla nabywców i to nie tylko tych, którzy zaciągali wówczas kredyty rozliczane we frankach. Za nowe nieruchomości przepłacali wszyscy - nawet o 40-50 proc. w porównaniu z rynkową wyceną wartości mieszkań i domów gdy ceny się ustabilizowały. A jak jest z transakcjami teraz?

Mija właśnie dziesięć lat od polskiej „bańki mieszkaniowej”; dziesiątki tysięcy rodzin kupowały wówczas nowe mieszkania i domy w pośpiechu, sądząc, że jeśli nie zrobią tego natychmiast, spełnienie marzeń o własnym lokum kosztować ich będzie jeszcze więcej. Był to też okres apogeum dla kredytów rozliczanych we frankach szwajcarskich. Osoby, które zdecydowały się na pospieszny zakup i zaciągnęły na tę transakcję kredyt walutowy, straciły i wskutek przepłacenia za nieruchomość wycenioną przez rynek grubo ponad jej rzeczywistą wartość i przez drożejące w kolejnych latach franki szwajcarskie.

Na razie mieszkania mocno drożeją w dużych aglomeracjach za wyjątkiem Warszawy, Trójmiasta i Poznania.

Na rynkach jest jak w biblijnej przypowieści o siedmiu latach tłustych i chudych, z tą różnicą, że analitycy używaj pojęć koniunktura i dekoniunktura (hossa lub bessa). Po upływie dziesięciu lat eksperci analizujący rynek nieruchomości w Polsce mocno więc zastanawiają się, czy stopniowo poprawiająca się sytuacja ekonomiczna Polaków (spadek bezrobocia, wzrost wynagrodzeń) nie doprowadzi do kolejnego przesilenia na tym rynku.

Mówiąc wprost - czy znów nie będziemy mieli do czynienia z cenowym wyścigiem o konsekwencjach dla konsumentów równie dramatycznych jak te, które spotkały ich poprzedników nierozważnie przeprowadzających transakcje w latach 2005-2008. Bo „mądry Polak po szkodzie” jest tylko w popularnym porzekadle - na rynkach finansowych zaś - bardzo rzadko.

- Zestawiając średnie ceny ofertowe nowych mieszkań na dziewięciu wiodących krajowych rynkach nieruchomości w połowie bieżącego roku i rok wcześniej, na pierwszy rzut oka widać dość wyraźne liczone rok do roku dodatnie zmiany, choć tymczasem tylko w czterech przypadkach - uważa Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - W ciągu ostatnich 12 miesięcy mieszkania deweloperskie najbardziej - w granicach 4-6 proc. - podrożały we Wrocławiu, Łodzi, Krakowie i Szczecinie. Znacznie mniejszy wzrost w wymiarze nieco ponad 1 proc. zanotowano w Warszawie, Trójmieście i Poznaniu. Natomiast większych zmian nie zanotowano w Katowicach i Lublinie. Pytanie, czy tego typu tendencję można już zakwalifikować jako typową hossę, albo przynajmniej jej zapowiedź. Jeżeliby uśrednić cenę ofertową z prezentowanych ośrodków z uwzględnieniem wagi wolumenów ofert mieszkań dewelo-perskich dla każdego z nich, to otrzymamy wynik na poziomie 6770 zł/mkw. w połowie br. wobec 6593 zł/mkw. rok wcześniej. Daje to różnicę r/r rzędu 2,7 proc. Jakby więc nie patrzeć, otrzymany wynik na tyle koresponduje z bieżącym poziomem krajowej inflacji, że o jakimś spektakularnym wzroście cen nowych mieszkań w ostatnich 12 - tu miesiącach bardzo trudno jest mówić. A to dowodzi, że boom sprzedażowy w pierwotnym segmencie mieszkaniówki wciąż nie generuje większych symptomów klasycznej, pamiętnej sprzed dekady hoss - podsumowuje Jarosław Jędrzyński.
Na razie więc wzrosty cen metra kwadratowego to głównie efekt drożejących gruntów oraz jednorazowego czynnika jakim jest zakończenie przez rząd programu „Mieszkanie dla Młodych”.

- W Polsce ponadto coraz bardziej brakuje rąk do pracy, a więc coraz szybciej rosną i będą rosły koszty osobowe deweloperów, wynikające przede wszystkim z kosztów wykonawstwa prac budowlanych, choć nie tylko. Po trzecie deweloperom podnosi się ciągle poprzeczkę w kwestii jakości budowanych osiedli, głównie pod kątem energooszczędności i ekologii, a to musi kosztować - mówi ekspert portalu RynekPierwotny.p. I dodaje: - Zwyżki cen nowych mieszkań, tymczasem o dość ograniczonej skali, wynikają więc z kalkulacji rosnących kosztów przez deweloperów. Tym samym ponadprzeciętna podaż mieszkań nie ma tu większego znaczenia dla hamowania tej tendencji. Jeśli koszty będą dalej rosły, a wszystko na to wskazuje, to będą też rosły ceny mieszkań, choć lepiej by działo się to w jak najbardziej umiarkowanym niż w ekspresowym tempie.

Dopiero więc gdy we wszystkich kluczowych miastach, w tym przede wszystkim w stolicy da się odnotować jednorazowo kilkuprocentowy wzrost cen, można będzie uznać, iż pojawiły się realne przesłanki dla kolejnego boomu na rynku mieszkań.

Może zaciekawią Cię te artykuły? Kliknij

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mieszkania mocno drożeją. Kupujący je teraz, skończą jak frankowicze? - Strefa Biznesu

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia