Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika, ach Monika! Witold Zaraska zakochał się po uszy

Jarosław PANEK, [email protected]
Monika Zaraska. To ona rozkochała w sobie prezesa Exbudu u szczytu potęgi tej firmy
Monika Zaraska. To ona rozkochała w sobie prezesa Exbudu u szczytu potęgi tej firmy
Dziś historia wielkiej miłości w iście hollywoodzkim stylu. Witold Zaraska, niegdyś najpotężniejszy człowiek regionu, posiadacz wielkiej fortuny i wpływów pod koniec swojej kariery w Exbudzie dnia zakochał się jak nastolatek. Kim była jego wybranka, dla której rzucił żonę?

Exbud kwitł i skupował z rynku kolejne spółki, co rusz sprzedając jednocześnie nowe emisje akcji, które prezesowi Witoldowi Zarasce dostarczały miliardy nowych złotych na te zakupy i wielką władzę. Zagraniczne banki chętnie inwestowały w kielecką firmę, ufając „pięknym niebieskim oczom” jej prezesa i w nadziei, że będzie pomnażał on ich oszczędności. Tak się zresztą istotnie działo, bo kurs akcji Exbudu powoli, ale systematycznie piął się w górę, podobnie jak rósł prywatny majątek prezesa Zaraski. Pod koniec roku 1999 był już wart prawie 25 milionów złotych. I wtedy prezes się... zakochał.

Pomnożył majątek 10 – krotnie

Końcówka lat dziewięćdziesiątych jeszcze nie zapowiadała czarnych chmur, jakie wkrótce zaczęły się gromadzić nad królestwem Witolda Zaraski. Wręcz przeciwnie, holding obrastał w nowe spółki i zatrudniał już kilkanaście tysięcy ludzi. Witold Zaraska dawał pracę niewielkiemu miasteczku. Cena akcji spółki na giełdzie wciąż rosła.

Pierwsze 100 tysięcy akcji Witold Zaraska kupił, płacąc tak jak inni pionierzy tej prywatyzacji po 11,2 złotych za sztukę. Potem kurs był tak wysoki, że każdą akcję z pierwszej emisji podzielono na pięć. W ten to sposób szef Exbudu posiadał już nie 100 tysięcy, a pół miliona akcji swojej firmy, których cena w roku 1999 przekraczała już 30 złotych za sztukę. To tak, jakby jedna taka akcja przed owym podziałem na pięć nowych, kosztowała teraz 150 złotych. A przecież prezes Zaraska płacił za nie 11,2 złotych. Przebitka była więc ogromna. Nic dziwnego, że szef i współwłaściciel kieleckiego holdingu, zaczął być regularnym gościem listy 100 najbogatszych Polaków publikowanej w tygodniu „Wprost”.

Nie okupował może miejsca w pierwszej dziesiątce, zaczynając zwykle dopiero drugą pięćdziesiątkę, ale i tak oznaczało to ogromny majątek i jeszcze większe wpływy. A chodzące pogłoski, a to o fuzji z Mitexem, należącym wówczas do Michała Sołowowa, a to o konsolidacji z Pia Piaseckim, czy wreszcie dość poważnie planowane przejęcie przez Exbud, warszawskiego Budimexu, zaczynały czynić Witolda Zaraskę nie tylko najpotężniejszym człowiekiem w Kielcach, ale też w całej Polsce.

Wtedy ujrzał ją…

Szef Exbudu był podziwiany, chwalony i nagradzany. Oprócz Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski dostał też nagrodę dla najlepszego menadżera z Europy Środkowo – Wschodniej. Ale w prywatnym życiu szefa Exbudu, dość nieoczekiwanie najważniejsza okazała się zupełnie inna nagroda. Nagroda studentów z międzynarodowego stowarzyszenia AIESEC. Co roku wybierało ono najlepszego pracodawcę w Polsce.

Podczas pierwszych edycji zwyciężały przede wszystkim przedstawicielstwa zagranicznych firm w naszym kraju, ale studenci wkrótce szybko dostrzegli, że Exbud oferuje bardzo dobrą pracę, jeszcze lepsze zarobki i możliwość szybkiego awansu. W ten oto sposób nagroda została przyznana właśnie kieleckiej spółce, a Witold Zaraska, jako szef firmy miał ją uroczyście odebrać. Tego dnia był zmęczony. Prawdę mówiąc wybitnie nie miał ochoty iść na tę „oficjałkę”, ale jeden z dyrektorów firmy, nieżyjący już Władysław Pokrzepa, kategorycznie stwierdził, że iść na uroczystość trzeba, bo nie wypada, aby prezes Exbudu zignorował nagrodę studentów. Witold Zaraska zjechał więc z dwunastego piętra swojego gabinetu, celem odebrania braw, nagrody i oklasków. I wtedy właśnie ujrzał ją...

Monika, ach Monika!

Miała na imię Monika i była aktywną członkinią AIESEC – u. Szczupła, drobna brunetka od razu wpadła w oko prezesa. Ale nie dał tego po sobie poznać. Prawdopodobnie nikt z menadżerów Exbudu nawet się nie zorientował, że ich szef właśnie poznał nową miłość swojego życia. Wkrótce Monika trafiła do Exbudu na praktyki i w tajemnicy zaczęła się coraz częściej spotykać z Witoldem Zaraską. Był to chyba najbardziej skrywany romans w „szklanej wieży”, rodem jak z Hollywood.

Oto bogaty i wpływowy biznesmen poznaje, młodą, piękną studentkę i zakochuje się w niej bez pamięci. Amerykanie na podstawie tego właśnie schematu nakręcili wiele kasowych przebojów kinowych. Gdyby wiedzieli, że coś takiego może się zdarzyć nie tylko w Ameryce, ale także w kraju tak zwanych „emerging markets”, jak określano wschodzące rynki Europy Wschodniej, byliby zachwyceni.

To był szok

Na miłość najwyraźniej wszyscy reagują tak samo, obojętnie pod jaką szerokością geograficzną. I tak, jak w hollywoodzkich filmach, o tym wielkim romansie prezesa Zaraski prawie nikt nie wiedział, a on sam coraz częściej przepadał gdzieś jak kamień w wodę, randkując z panią Moniką. Wreszcie kilka osób z bardzo ścisłego kierownictwa firmy, dowiedziało się o tej miłości. Był to dla nich szok, bo żonę prezesa Zaraski, Ines Zaraskę, zwaną przez znajomych po prostu Inką, wprost uwielbiali. A tu nagle taka niespodzianka.

- Dowiedziałem się o tym, dopiero wtedy, gdy Witek przyznał mi się, że planuje rozwód i ślub z Moniką, a i tak byłem jednym z pierwszych, którzy usłyszeli tę nowinę – wspomina Stanisław Nowak, były prezes jednej z spółek holdingu Witolda Zaraski, Exbudu – Stolarki Budowlanej.

JUTRO CIĄG DALSZY HISTORII WIELKIEJ MIŁOŚCI  

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia