- W jednej z wiosek pod Prudnikiem woda wylewała już z brzegów na najbliższe domy - opowiada asp. Bogusław Pawłowski z prudnickiej straży pożarnej. - Mieszkańcy i strażacy uwijali się, żeby ustawić zapory z worków. W tym czasie zadzwonił do nas człowiek, który mieszka 200 metrów dalej. Domagał się, żeby do niego natychmiast przyjechać i wypompować wodę z piwnicy.
- Ludzka solidarność wymaga, żeby w momencie zagrożenia zdrowi mężczyźni przyszli i zaoferowali pomoc - sugeruje wiceburmistrz Prudnika, Stanisław Hawron. - A przynajmniej niech nie przeszkadzają.
Tymczasem do Łąki Prudnickiej i Moszczanki przyjeżdżali ludzie, żeby tylko pokazać dzieciom dużą wodę. Wiceburmistrzowi szczególnie zapadł w pamięci widok samochodu z małymi dziećmi na tylnych siedzeniach, który o północy jechał przez zalaną Moszczankę.
- Byłem zaskoczony, że niektórzy mieszkańcy, zalewanych przez wodę wsi, nie włączali się do pomocy, ale w tym czasie siedzieli w domach przed telewizorem. Im jeszcze nic nie zagrażało - relacjonuje Hawron.
Co drugi obserwator ma dziś cyfrowy aparat fotograficzny i chce dojść jak najbliżej, żeby zrobić fotkę z miejsca akcji. Widzowie muszą oczywiście dojechać wygodnie samochodem nad samą rzekę. Kierowcy ignorowali wystawiane znaki zakazu, omijali bariery drogowe.
- Niektóre samochody nie dość, że wjeżdżały na zalewane drogi, to jeszcze jechały tak szybko, że powodowane przez nie fala przelewała się przez budowane obok wały z piasku - wspomina asp. Pawłowski.
- Zabezpieczaliśmy mostek, pod którym biegną linie z gazem i wysokim napięciem. W każdej chwili mogło dojść do urwania rur i przebicia prądu - opowiada Tomasz Dziedziński, komendant straży miejskiej z Głuchołaz. - A ludzie podchodzili pod samą wodę z małymi dziećmi. Byle tylko zrobić sobie fotografię pamiątkową.
Widok gapiów z rękami w kieszeniach wywoływał u poszkodowanych tylko nerwowe reakcje.
- Do Mochowa przyjechała grupa młodych ludzi i patrzyła, jak mieszkańców zalewa woda. Sam ich poprosiłem, żeby odjechali i nie denerwowali uczestników akcji ratunkowej - opowiada kom. Piotr Kulczyk z prudnickiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?