Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stragany nie są ubezpieczone

Beata Bielecka Dariusz Chajewski
Jedni ubezpieczyciele wyceniają polisę dla stoiska na ponad tysiąc złotych, inni na kilka tysięcy
Jedni ubezpieczyciele wyceniają polisę dla stoiska na ponad tysiąc złotych, inni na kilka tysięcy
Na 1,2 tys. stoisk na bazarze w Słubicach ubezpieczonych jest kilka, na 240 w Gubinie żadne. Agenci ubezpieczeniowi uważają, że handlowcy nie są... przezorni.

Wystarczyło kilka godzin, by niemal doszczętnie spłonął bazar z około 1,2 tys. stanowisk handlowych. Straty szacuje się na 24 mln zł. Jedni stracili kilka tysięcy złotych, inni ponad 150 tys. ...

Kierownik słubickiego targowiska przy ul. Sportowej Waldemar Rupiński przyznaje, że ubezpieczonych było tylko kilka osób, które miały pawilony z płyty obornickiej.

- Straganów nikt nie chciał ubezpieczyć, bo nie spełniają norm - mówi. Potwierdza to Paweł Sławiak z rady bazaru. - Ludzie już po powodzi interesowali się ubezpieczeniem swoich stoisk, ale mówiono im, że musieliby mieć trwałe obiekty, a nie plandeki, które wiatr kołysze - opowiada.

Warunki kosmiczne

Właścicielka stoiska z artykułami przemysłowymi na tzw. przemysłowym targowisku w Gubinie mówi krótko... kogo na to stać?

- To co wyżebrzemy u klientów, a tak to trzeba nazwać, idzie na bieżące potrzeby - tłumaczy. - Oczywiście można się ubezpieczyć, ale agenci stawiają kosmiczne warunki. Według ich wymagań musielibyśmy mieć markety z drzwiami jak do sejfu.

Zawiadujący gubińskim bazarem Bronisław Pilarczyk na pytanie o liczbę ubezpieczonych handlowców tylko kręci głową. Nie zna żadnego. Tymczasem na bazarze handluje 240 osób. Podobnie jak nigdy nie był ubezpieczony bazar w całości. Dlaczego?

- Z prostej przyczyny - uzupełnia Jan Bieniasz burmistrz Łęknicy. - Jesteśmy właścicielem gruntu, a nie obiektów handlowych. To oni muszą zadbać o ubezpieczenie.

Tylko bez plandek

- W przypadku każdego obiektu, który ktoś chce ubezpieczyć, przeprowadzamy indywidualną ocenę ryzyka - wyjaś-nia słubickiej agencji ubezpieczeniowej Grzegorz Kozera. - Kilka osób z bazaru się u nas ubezpieczyło, ale dotyczyło to wyłącznie tych, którzy mieli pawilony, a nie stragany przykryte plandekami. Sprawdzaliśmy z czego były zrobione, jakie posiadały zabezpieczenia przeciwpożarowe. Dopiero wtedy podejmowaliśmy decyzję. Nie można powiedzieć, że nie ubezpieczamy stoisk na bazarze. Nie ubezpieczamy straganów bez zabezpieczeń.

Z kolei w zielonogórskim biurze brookerskim nie zjawił się jeszcze żaden targowiskowy klient. Jak zapewniają pracownicy zawsze można było dobrać ofertę do potrzeb - ubezpieczyć tylko towar, pracownika od nieszczęśliwych wypadków, działalności gospodarczej... Firma oceni ryzyko. Własne.

- Nie wiem, czy zbyt drogie skoro może pójść z dymem dorobek całego życia - dodaje pracownica. - Inni płaczą, ale płacą. Inni płacą za dom, auto, fabrykę...

Mądrzy po szkodzie

Polak mądry po szkodzie? Okazuje się, że niekoniecznie. Mniej więcej jedenaście lat temu spłonęła znaczna część przygranicznego targowiska w Łęknicy. Była to katastrofa, handlowcy mówili o dorobku życia, który poszedł z dymem. Budy odbudowano i kilku handlowców je nawet ubezpieczyło. Zrezygnowali z polisy po roku, dwóch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska