MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo w pałacu

RUM
W Sądzie Wojewódzkim w Krakowie odbyła się ostatnia rozprawa w sprawie Andrzeja K. Został on oskarżony o to, że 17 stycznia 1998 roku w miejscowości Minoga, z premedytacją pozbawił życia Zygmunta Sz. - zadając mu kilka uderzeń nożem w okolicy klatki piersiowej i szyi oraz kilkanaście ciosów obuchem siekiery w głowę. Prokurator zażądał 12 lat pozbawienia wolności. Obrona wnosi o uniewinnienie.

Najgorsze są noce; śnią mi się koszmary...

     Mężczyźni byli braćmi ciotecznymi. Mieszkali w zdewastowanym pałacu, który przez zasiedzenie zajęli jeszcze rodzice Andrzeja K. Oni też przygarnęli z domu dziecka Zygmunta Sz. Obaj mężczyźni nie żyli w zgodzie. Jak twierdzi oskarżony, Sz. sprowadzał do siebie kolegów, którzy podczas alkoholowych libacji agresywnie wymuszali od niego pieniądze. Feralnego dnia Zygmunt Sz. od rana pił alkohol - w towarzystwie dwóch kolegów. W czasie, kiedy Andrzeja K. nie było w domu, Sz. zniszczył piec w jego pomieszczeniu i podpalił mu drzwi. Wieczorem tego samego dnia wszedł do jego mieszkania. - Zgaś świecę, bo cię zdmuchnę" - miał powiedzieć do oskarżonego i uderzył go w twarz. Andrzej K. twierdzi, że nie pamięta dokładnie, co się dalej stało. - Nigdy nie miałem takich nerwów. Pamiętam, że do końca wyzywał mnie i klął. Nie wiem nawet, ile razy uderzyłem. Dowiedziałem się tego dopiero z akt - mówił oskarżony na rozprawie.
     Biegli z Katedry Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ w Krakowie orzekli, że Zygmunt Sz. miał rany kłute twarzy, szyi, karku (ze zranieniem rdzenia kręgowego), klatki piersiowej (ze zranieniem przepony oraz wątroby) i rany tłuczone głowy (ze złamaniem kości czaszki).
     Wczoraj, po przesłuchaniu ostatnich świadków, sąd zamknął przewód sądowy. W mowie końcowej prokurator powiedział: - Biorąc pod uwagę zmianę narzędzi zbrodni, liczbę zadanych ciosów i miejsca zadania ran, przyjąć należy, że oskarżony działał z zamiarem pozbawienia życia. Prokurator zażądał kary 12 lat pozbawienia wolności i 5 lat pozbawienia praw publicznych. Obrona powołała się na opinię biegłych psychiatrów, którzy orzekli, iż długotrwałe zachowanie Sz. powodowało u oskarżonego stłumione poczucie krzywdy, narastanie emocji i napięcia - aż do tragicznego apogeum. Uderzenie w twarz było kroplą, która przelała czarę. Nadto biegli rozpoznali u oskarżonego niedojrzałość emocjonalną i społeczną oraz zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym - spowodowane nadużywaniem alkoholu. Według biegłych, oskarżony w momencie popełniania czynu nie miał należytej zdolności jego rozpoznania. Obrona wniosła o nadzwyczajne złagodzenie kary.
     - Tego, co się stało, nie zapomnę do końca życia. Tyle razy unikałem, wychodziłem, żeby się nic nie stało. Nie ma chwili, żebym o tym nie myślał. Najgorsze są noce. To nawet ci, co są ze mną pod celą, mogą zaświadczyć. Śnią mi się koszmary, zrywam się, krzyczę. Co do wyroku, zdaję się na wysoki sąd - powiedział oskarżony. Wyrok zostanie ogłoszony w środę. (RUM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski