Chyba lubi Pan pączki, skoro rozpoczął Pan taki biznes?
Uwielbiam, ale muszę już je ograniczyć, bo codziennie jem przynajmniej dwa. Jednak zupełnie się na nich nie znam, nawet nie umiem ich formować czy smażyć. Zupełnie przypadkowo widać to po ich oryginalnym kształcie, który budzi zdziwienie, a niektórzy mówią wprost, że wyglądają tak, jakby je ktoś rozdeptał.
Ale smakują wyjątkowo. pod Naszą Pączkarnią są ogromne kolejki?
Są robione z produktów z górnej półki, czyli najlepszych jakościowo, więc smakować muszą. Ale ten rynkowy sukces zawdzięczam też ludziom. Moi pracownicy to prawdziwi eksperci od pączków. Potrafią skusić i zachwycić podniebienie nawet największych przeciwników słodyczy.
W sukcesie na kieleckim rynku pomogło Panu nazwisko?
Trochę tak, ale moim zdaniem, nic by ono nie dało, gdyby produkt nie był smaczny. Mój pączek sam musiał się obronić. Mogę powiedzieć, że w Kielcach odniosłem biznesowy sukces. Wymyśliliśmy to razem z żoną , ale nie spodziewaliśmy się, że pójdzie tak dobrze. A skoro raz się udało, już planuję otworzyć kolejną pączkarnię, tym razem na Kujawach. Trudno w to uwierzyć, ale pączkowy biznes to w pewnym sensie też moje... przekleństwo. Odkąd otworzyłem pączkarnię, na koncerty, na wyraźną prośbę organizatorów, przyjaciół, muszę teraz wozić wielkie paczki smakołyków. Wszędzie towarzyszy mi słodki zapach.
W tłusty czwartek odwiedził Pan przedszkole Dzieciaki.pl w Kielcach. Góra pączków zrobiła wrażenie na przedszkolakach?
Zajadały z wielkim apetytem, ale rozmawialiśmy o tym, że tak łasuchować można tylko w tłusty czwartek, bo pączki mają dużo cukru, tłuszczu i kalorii. Na co dzień polecałem im warzywa i owoce, w ilości - bez umiaru. Przyznały mi rację. To superdzieciaki. Mogłem je poznać dzięki mojemu przyjacielowi Karolowi Golonce z Kabaretu Skeczów Meczących, który zaprosił mnie do tego przedszkola.
Ma Pan dobre podejście do dzieci...
Kocham dzieci. Mam 18-letnią córkę Igę, żona Marzena ma 21-letnia córkę Tośkę. Staramy się o jeszcze jedno dziecko.
Mieszka Pan w Kielcach już na stałe?
Kielce są fajne. To świetne miasto, dobry rynek dla biznesu, dlatego właściwie już tu mieszkam. Moja żona otwiera tu pracownię, bo projektuje i szyje ubrania. Chciałbym, aby tu urodziło się moje kolejne dziecko. Przyprowadzałbym je do tego właśnie przedszkola.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Studniówki 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
