Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palikot ceni i podziwia Michała Sołowowa

Jarosław SKRZYDŁO
Ma 45 lat. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Poseł na Sejm V i VI kadencji. Biznesmen. Do czerwca 2005 roku był wiceszefem Polskie Rady Biznesu.Honorowy Obywatel miasta Biłgoraja. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”.
Ma 45 lat. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Poseł na Sejm V i VI kadencji. Biznesmen. Do czerwca 2005 roku był wiceszefem Polskie Rady Biznesu.Honorowy Obywatel miasta Biłgoraja. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”.
We wtorek w Kielcach gościł najbardziej kontrowersyjny polski poseł, milioner – Janusz Palikot. Opowiedział nam na co wydaje pieniądze, czy lubi alkohol i za co nie cierpi braci Kaczyńskich. Zdradził dlaczego chce znów przyjechać w Świętokrzyskie.

Jarosław Skrzydło: - Wyciągał pan już na konferencjach sztucznego penisa, pistolet i świński ryj. Jaki będzie kolejny gadżet? Jest już jakiś pomysł?

- Mam pomysł. Oczywiście. Chciałbym przygotować teraz prezentację prerządu Jarosława Kaczyńskiego, w której wycięte z kartonu figury polityków Prawa i Sprawiedliwości symbolizowałyby nowy skład Rady Ministrów. Byłoby na przykład ministerstwo dziury budżetowej, którym kierowałaby Zyta Gilowska. Ministerstwo prawdy z księdzem Tadeuszem Rydzykiem na czele. Myślę też o resorcie stosunków polsko – niemieckich i tam ministrem byłby Jacek Kurski. Szykujemy już prezentację, wycinamy kartony.

- Po co panu polityka? Jest pan milionerem. Czy traktuje ją pan jako płaszczyznę do zdobycia popularności?

- Mam do tego takie stare arystotelesowskie podejście. Część natury człowieka składa się z tego, żeby zrobić coś dla innych ludzi. Jeśli się wpierw realizuję w swoim ja i swoim ego, to trzeba później zrobić coś dla innych. Nie ma innej możliwości. Umarłbym jako człowiek nieszczęśliwy, gdybym nie zajmował się sprawami publicznymi. Doświadczenie w polityce było mi potrzebne, mam też nadzieję, że da też coś Polsce. O to chodzi mi szczególnie. Po drugie nie jest tak, że człowiek wybiera politykę, to polityka wybiera człowieka.

- Jest pan twarzą sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”, czy udało się panu ukrócić biurokrację i zlikwidować absurdy? Czy jest pan z siebie zadowolony?

- I tak i nie. Wykonaliśmy ogrom pracy, komisja miała ponad dwieście posiedzeń. Wprowadziliśmy w życie 35 projektów ustaw. Jednak opór materii jest ogromny, podobnie jak bariery stawiane nawet przez własne zaplecze polityczne i urzędników administracji rządowej. Wiele rzeczy zostało zablokowanych i nie idzie tak szybko, jak iść powinno. Jednak udało nam się na przykład wprowadzić zmiany w ustawie o VAT. Teraz, jak ktoś podaruje innemu chleb nie płaci podatku, to mała zmiana, ale symboliczna. Pamiętamy sprawę pewnego piekarza, który dawał chleb i kazali mu odprowadzać podatek. Zmieniliśmy też ordynację podatkową. To bardzo ważna zmiana, bo poprzednie przepisy zakłady, że każdy Polak jest złodziejem, będzie wyprowadzał pieniądze i kombinował, żeby tego nie robił zajmo-wano majątki na rzecz przyszłych roszczeń, ludziom groził na-wet areszt. To się zmieniło. Wprowadziliśmy też zmianę umożliwiającą odrolnienie gruntów w miastach. W wielu sprawach jest postęp.

- Ma pan masę pieniędzy, na co lubi pan je wydawać?

- W tej chwili już w zasadzie nie wydaję pieniędzy, sporo porozdawałem przez całe życie. Mam wszystko czego potrzebuję. Mam samolot, samochody, domy, mieszkania.

- Lubi pan alkohol, jak to się mówi – golnąć sobie?

- Nie upijam się, ale rzeczywiście lubię wino i polskie nalewki. To jednak zależy od pory roku. Na przykład w grudniu chętniej napiję się czystej wódki niż wina. Je się wtedy śledzie a kuchnia polska preferuje wówczas mocniejszy alkohol. Z kolei latem nie pijam w ogóle takiego alkoholu, czasem tylko wieczorem kieliszeczek białego lub czerwonego wina. Raz na jakiś czas, co dwa – trzy tygodnie wypija się więcej, ale musi być jakaś okazja.

- Z czym się panu kojarzą Kielce i województwo świętokrzyskie?

- Przez lata kojarzyły mi się z Witoldem Zaraską i „Exbudem”, bo byliśmy razem członkami Polskiej Rady Biznesu. On swego czasu urządzał w Kielcach słynne urodziny, na które się przyjeżdżało. Bywałem tu jeszcze w końcu lat 90 – tych. Znam oczywiście dokonania wybitnego biznesmena Michała Sołowowa, choć nie znamy się osobiście.

- Czyli Kielce kojarzą się panu z biznesem, a nie ze scyzorykami i **majonezem… **

- Zdecydowanie z biznesem, choć pamiętam też, że przyjeżdżałem tu w czasach szkolnych, zwiedzaliśmy jaskinie. Jednak nurtuje mnie jedna rzecz…, czytałem kiedyś jakąś notatkę, na temat tego, że w Świętokrzyskiem – nie wiem dokładnie gdzie, bo nie było to napisane – naukowcy Polskiej Akademii Nauk odkryli duże stanowiska trufli, a jestem ich wielkim amatorem. Mój znajomy opowiadał mi, że jeszcze w latach sześćdziesiątych jeżdżąc tutaj po regionie i różnych knajpach można było trafić na indyka i kaczkę nadziewaną truflami. Trufle zbiera się we wrześniu i październiku. Chętnie bym się do was wybrał sprawdzić, czy gdzieś tu są i czy to wszystko prawda.

Dziękuję za rozmowę 

                                     ---Janusz Palikot---

Ma 45 lat. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim. Poseł na Sejm V i VI kadencji. Biznesmen. Do czerwca 2005 roku był wiceszefem Polskie Rady Biznesu. Honorowy Obywatel miasta Biłgoraja. Wiceprzewodniczący sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”. Rozwiedziony z Marią Nowińską, z którą ma dwóch synów: Emila i Aleksandra. Po raz drugi żonaty z Moniką Kubat, z którą ma syna Franciszka i córkę Zofię.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia