Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze w Świętokrzyskiem bungee właśnie ruszyło w Tumlinie

Paulina Baran
Swój pierwszy skok na bungee oddała nasze redakcyjna koleżanka Paulina Baran. Nie było łatwo przełamać strach, ale wrażenia były niesamowite.
Swój pierwszy skok na bungee oddała nasze redakcyjna koleżanka Paulina Baran. Nie było łatwo przełamać strach, ale wrażenia były niesamowite. Dawid Łukasik
Bungee w Tumlinie to jedyna tego typu konstrukcja w Świętokrzyskiem. Do tej pory, aby poczuć tak ekstremalne wrażenia, trzeba było jechać do Krakowa, Zakopanego lub do Warszawy. Teraz możemy już skakać niedaleko Kielc.

Choć sam skok odbywa się z wysokości 75 metrów to wrażenia są spotęgowane właśnie przez to, że metalowa konstrukcja stoi na górze stoku narciarskiego. Dla niektórych, już sam wjazd jest nie lada wyzwaniem i na tym kończą swoją przygodę z bungee. Nie ma jednak czego żałować, ponieważ z góry rozpościerają się niepowtarzalne widoki, a przy dobrej pogodzie, można oglądać... szczyty Tatr.

Bungee w Tumlinie, gmina Miedziana Góra, powiat kielecki to jedyna tego typu konstrukcja w Świętokrzyskiem. Do tej pory, aby poczuć tak ekstremalne wrażenia, trzeba było jechać do Krakowa, Zakopanego lub do Warszawy. Co ciekawe, jeżeli okaże się, że w Świętokrzyskiem nie brakuje miłośników mocnych wrażeń to właściciel postawi tu gigantyczne, bo sięgające 200 metrów bungee. Byłaby to jedna z najwyższych konstrukcji nie tylko w Polsce, ale i Europie.

Wieczór kawalerski? Daj się wystrzelić z procy
W Tumlinie od kilku miesięcy działa też ludzka proca, czyli najnowocześniejsze w Polsce urządzenie dzięki któremu z prędkością światła można „latać” nad stokami. Jak wyjaśnia pomysłodawca tych ekstremalnych atrakcji, właściciel Tumlin Xtreem, Dawid Rogowski ludzie są tutaj zamieniani w kamień, a ściślej mówiąc, po prostu tak się czują, kiedy są wystrzeliwani z olbrzymiej ludzkiej procy. Urządzenie tworzą dwa słupy o wysokości osiemnastu metrów, na ich końcach zamocowane są liny bungee, do których przymocowywany jest człowiek w przeznaczonej do tego uprzęży. Ostatecznie lina zostaje naciągnięta samochodem i w odpowiednim miejscu wystrzelona. - Ostatnio, wozem strażackim przyjechało do nas kilkunastu strażaków, którzy organizowali swojemu koledze wieczór kawalerski. Wszyscy dali się wystrzelić, choć pan młody nie ukrywał swojego przerażenia - z uśmiechem wspomina Dawid Rogowski.

Kolejną tumlińską atrakcją jest tyrolka, czyli lina na której w uprzęży zjeżdżamy w dół. Obecnie ma ona długość 150 metrów, ale już niebawem ruszy aż 400 - metrowa, rozciągająca się wzdłuż całego stoku narciarskiego. Lina jest już założona i trwają ostatnie prace nad montażem specjalnych zabezpieczeń.

Skoczyliśmy i... było warto
Postanowiliśmy osobiście sprawdzić tumlińskie atrakcje i przyznajemy, było warto. Bungee to atrakcja dla osób, które faktycznie mają niesamowicie mocne nerwy. Unosząc się kolejny metr nad ziemią, coraz mniej wierzyliśmy, że jednak skoczymy.

Dając się wystrzelić z procy najbardziej zaskoczyło nas przeciążenie rzędu 5 G, czyli takie, jakiego doświadczają kierowcy myśliwców oraz to, że po jednej sekundzie lotu osiągnęliśmy prędkość rzędu 200 kilometrów na godzinę. Dla porównania, najszybsze samochody lub motocykle potrzebują aż trzech sekund, żeby rozpędzić się do 100 kilometrów na godzinę.

Jakie ceny?
Skok na bungee kosztuje 120 złotych, wjazd widokowy - 20 złotych od osoby. Za dwa wystrzały z ludzkiej procy trzeba zapłacić 100 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pierwsze w Świętokrzyskiem bungee właśnie ruszyło w Tumlinie - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia