Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plaga bardzo drogich pokazów. Nie dać się nabrać na zwykłe garnki za kilka tysięcy złotych

Redakcja
Starsi ludzie zmanipulowani przez handlowców biorą udział w pokazach, na których kupują drogie i nieużyteczne produkty. Podpisać umowę na kilka tysięcy złotych można w parę minut. Niestety, trudniej już się z niej wycofać.

Nierdzewne garnki, lecznicze biostymulatory, zioła i aparaty emitujące promienie podczerwone, to tylko niektóre produkty oferowane na pokazach. Kosztują kilka tysięcy złotych. Firmy żerują na ufności starszych osób, które bez czytania podpisują umowy, a później nie wiedzą, w jaki sposób mogą je zerwać.

STO ZŁOTYCH ZA OPAKOWANIE

Jak nie dać się oszukać? – Najlepiej unikać takich prezentacji – mówi Dariusz Pyk, miejski rzecznik konsumentów w Kielcach i przyznaje, że bardzo często podejmuje interwencje w tego typu sprawach. Do redakcji także zgłasza się wielu czytelników, którzy nie wiedzą, jakie prawa im przysługują.
Maria Leks z Węchadłowa w gminie Michałów nieopatrznie kupiła na pokazie aparat, który miał wyleczyć kręgosłup. - Myślałam, że będę mogła go na krótko wypożyczyć za 130 złotych miesięcznie. Nie wiedziałam, że podpisuję umowę aż na 3 lata. Firma zagroziła, że za naruszenie zwykłego szarego opakowania będę musiała zapłacić 100 złotych – mówi kobieta. - To nie jest zgodne z prawem, bo klient może zapoznać się towarem. Są od tego pewne wyjątki, na przykład sprzęt audio – wyjaśnia Dariusz Pyk.

JAK ZREZYGNOWAĆ?

– Jeśli zawieramy umowę poza siedzibą firmy, mamy 10 dni na rezygnację. Oświadczenie o odstąpieniu od umowy należy wysłać listem poleconym. Informacja o tym, że klient ma prawo do rezygnacji, powinna być umieszczona w umowie. Sprzedawca ma też obowiązek ustnego poinformowania o tej możliwości – tłumaczy rzecznik.
- Obecnie walczymy z firmą, która sprzedaje między innymi biostymulatory, sprzęt rehabilitacyjny i artykuły gospodarstwa domowego. Ma siedzibę w innym mieście, ale umowy zawiera w Kielcach. Mimo, że są to wynajmowane lokale, uznaje je za swoją siedzibę. Sprawę bada Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – dodaje Dariusz Pyk.

PRZEBRANI ZA LEKARZY

- Ludzie, którzy się na to nabierają to najczęściej emeryci. Handlowcy zapraszają ich na pokazy w świetlicach wiejskich czy sanatoriach, gdzie kuracjusze odpoczywają i są wówczas mniej uważni. Pracownicy takich firm stosują socjotechniki, dzięki którym nakłaniają ludzi do zakupu. Klienci płacą kwoty wielokrotnie przewyższające faktyczną cenę towaru – mówi Dariusz Pyk.

Zachętą do przyjścia na pokaz może być zaproszenie na darmowe badania. Wiarygodności dodaje fakt, że prezentacje odbywają się w miejscach budzących społeczne zaufanie. – Mówili, że dzwonią z kliniki kardiologicznej. Jestem po wylewie i dawno nie miałam żadnych badań, dlatego się skusiłam. Była zasłona z białego płótna, myślałam, że rozmawia ze mną lekarka. Wszystko odbywało się w świetlicy wiejskiej, więc sądziłam, że to wiarygodne – opowiada Maria Leks.

Mało prawdopodobne jest jednak to, że kobieta była badana przez lekarkę. Ci nie mogą nawet brać udziału w reklamach. Nie mają prawa wykorzystywać swojego wizerunku do rekomendowania produktów leczniczych. W telewizji widzimy aktorów. - Ta sama zasada dotyczy takich prezentacji – mówi Alfreda Zawierucha-Rubak, internista, dyrektor Zespołu Ośrodków Zdrowia w Górnie.

NIE WYNAJMOWAĆ

- Już coraz rzadziej słyszy się o akwizytorach przychodzących do domów. Dzięki informacjom w mediach, ludzie są bardziej roztropni i nie wpuszczają obcych - mówi Alfreda Zawierucha-Rubak, która często rozmawia z pacjentami na temat nieuczciwych praktyk stosowanych przez firmy oferujące sprzęt leczniczy. - Myślę, że sprawą pokazów mogłyby zainteresować się władze samorządowe. Powinni rozmawiać z kierownikami różnych placówek należących do gminy i uczulić ich na to, żeby nie wynajmowali miejsc na pokazy. Nie bez powodu przedstawiciele takich firm nie próbują przeprowadzać prezentacji w przychodniach czy szpitalach. – dodaje.

Dariusz Pyk zauważa, że zakup sprzętu medycznego na takich pokazach może mieć negatywne konsekwencje. Zgadza się z tym Alfreda Zawierucha-Rubak. – Za niektóre rzeczy klient po prostu przepłaca. Materace do masażu kosztują 120 złotych, a na pokazach kupuje się je za tysiące złotych. Gorzej jest, gdy ludzie, którzy zaopatrzyli się w jakieś urządzenie, rezygnują z leczenia – mówi i radzi, żeby przed zakupem takiego sprzętu skonsultować się z pielęgniarką albo lekarzem.

 

Wyjątek

Ludzie, którzy się na to nabierają to najczęściej emeryci. Handlowcy zapraszają ich na pokazy w świetlicach wiejskich czy sanatoriach, gdzie kuracjusze odpoczywają i są wówczas mniej uważni. Pracownicy takich firm stosują socjotechniki, dzięki którym nakłaniają ludzi do zakupu. Klienci płacą kwoty wielokrotnie przewyższające faktyczną cenę towaru.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia