Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

3 liga. Jaromir Wieprzęć, trener Stali Stalowa Wola: Mam nadzieję, że do chłopaków w końcu trafi, że nie można wygrać meczu stojąc

Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski
Stal Stalowa Wola
W sobotę 27 marca Stal Stalowa Wola przegrała mecz 26. kolejki trzeciej ligi z Wólczanką Wólką Pełkińską 0:2. Po spotkaniu trener zielono-czarnych, Jaromir Wieprzęć, w rozmowie z nami nie krył swojego ogromnego rozgoryczenia spowodowanego postawą swoich zawodników.

Dla Stali Stalowa Wola mecz z Wólczanką był trzecim z rzędu, który zakończył się jej porażką. Wcześniej zielono-czarni ulegali kolejno Podlasiu Biała Podlaska i KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, za każdym razem po 1:2. Tym razem znów stracili dwie bramki, ale nie potrafili odpowiedzieć ani jedną.

- Wstyd. Po poprzednich dwóch przegranych meczach można było chwalić chłopaków za to, że stwarzali sobie sytuacje, zwłaszcza w z KSZO 1929. Teraz nie byliśmy w stanie wymień dwóch dokładnych podań - powiedział nam Jaromir Wieprzęć.

Największym problemem piłkarzy ze Stalowej Woli ma być zaangażowanie w trakcie meczu. To najbardziej kulało, jeśli chodzi o grę Stali z Wólczanką.

- W 90% winne jest podejście chłopaków do gry. Nie da się meczu wygrać bez pełnego zaangażowania i pokazania charakteru. Próbowali być profesorami w meczu, a młodzi chłopcy z Wólczanki pokazali im, że charakterem i zaangażowaniem można wygrać z każdym. Nie można tego zrobić natomiast na stojąco - dodał szkoleniowiec zielono-czarnych.

Z czego więc wynikało takie, a nie inne podejście jego piłkarzy do meczu? Przed tą kolejką ich strata do liderującej w tabeli Wisły Puławy urosła do aż 19 punktów, ale to według szkoleniowca wcale nie było kluczowe.

- Oczekiwania kibiców w Stalowej Woli są zawsze ogromne, ale już wcześniej wiedzieliśmy że strata do Puław była bardzo duża i zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie bardzo trudno ją zniwelować. To nie jest powód. Nie możemy też mówić o presji, bo to doświadczeni piłkarze. Wszystkiemu winne jest po prostu podejście podejście - powiedział także Jaromir Wieprzęć.

Podczas zimowego okresu przygotowawczego jego drużyna zagrała kilka ciekawych, wartościowych spotkań z rywalami z wyższych lig. Prezentowała się w nich nieźle, ale kiedy przyszło do rywalizacji w meczach o stawkę, to wygląda to sporo gorzej.

- W sparingach chłopcy grając na tle klubów drugiej czy pierwszej ligi prezentowali się lepiej niż teraz. Mierząc się z silnymi rywalami potrafili odpowiednio podejść do tym meczów. Teraz niestety jest inaczej, a prawda jest taka, że jeśli się nie wybiega meczu, to nawet w trzeciej lidze z każdym będzie ciężko. Mam nadzieję, że do chłopaków to w końcu trafi. Na stojąco nie da się meczu wygrać - mówił dalej Jaromir Wieprzęć.

W trakcie wspomnianej przerwy zimowej w Stali doszło do niemałej rewolucji kadrowej. Odeszło aż dziewięciu piłkarzy, w tym tacy, którzy byli jesienią podstawowymi elementami drużyny. Pożegnano między innymi: najlepszego strzelca, Michała Fidziukiewicza; byłego kapitana, Piotra Witasika; Piotra Zmorzyńskiego, Matthew Korziewicza; Szymona Jarosza; Rafała Surmiaka. W ich miejsce przyszli nowi piłkarze, którzy jeszcze jednak nie prezentują odpowiedniego poziomu.

- To zamieszanie nie ułatwiło nam przygotowań i zgrywania zespołu. Tamten zespół z jesieni potrafił grać w piłkę, wygrywał mecz za meczem i robił w to w dobrym stylu. Przyszli nowi chłopcy, którym jednak trzeba dać trochę czasu. Oni jeszcze się uczą. To jest jednak nieco usprawiedliwianie się i nie możemy tego robić. Takie jest prawo rynku transferowego, że jak jest okienko, to jedni piłkarze odchodzą, drudzy odchodzą. Uważam przede wszystkim, że ci piłkarze, którzy jesienią grali mniej, a pozostali w drużynie, powinni mieć ambicję i chęć pokazania się z jak najlepszej strony, by udowodnić swoją wartość. A tego brakuje - dodał trener "Stalówki".

Ciekawostką jest fakt, że na mecz z Wólczanką po sporej przerwie między słupkami wystąpił Tomasz Wietecha, który zastąpił Macieja Siudaka. Zmiana ta nie była podyktowana żadną kontuzją tego drugiego.

- Brakuje nam w zespole zawodnika, który żyje i podpowiada, mobilizuje drużynę. Na razie nie wykreował się taki piłkarz, a jest nim właśnie Tomasz Wietecha, który poza tym bardzo dobrze prezentował się na treningach pod względem sportowym. Paradoksalnie mimo, że z Wólczanką przepuścił dwa strzały, to był naszym najlepszym piłkarzem na boisku - mówił dalej trener Stali.

Po meczu prezydent Stalowej Woli, Lucjusz Nadbereżny, w mediach społecznościowych dał wyraz swojemu niezadowoleniu z gry Stali. - Wystąpiłem do przewodniczącego Rady Nadzorczej PSA o pilne zwołanie posiedzenia rady na początku przyszłego tygodnia - napisał na portalu facebook.com.

- Nie dziwię się prezydentowi, że jest rozgoryczony i stara się reagować. Warunki do gry i treningu w Stalowej Woli są świetne i prezydent na pewno oczekuje czegoś więcej niż to, co mamy teraz - powiedział również Jaromir Wieprzęć. Sam nie obawia się jednak o swoją posadę i wierzy w to, że drużynie uda się podnieść. - Jeżeli miałbym pomóc w innej roli, to jestem dyspozycji. Jestem wychowankiem Stali, chcę dla tego klubu jak najlepiej, a jeśli pan prezydent i rada uznają, że mogę to zrobić w innej roli, to nie będę robił problemów. Jestem jednak przekonany, że zespół potrafi grać w piłkę i że ci chłopcy zaczną wygrywać mecze. Gdyby nie miał co do tego pewności, to po tym meczu podałbym się do dymisji - dodał na koniec.

Rozmawiał Damian Wiśniewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie