Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

3 liga. Sławomir Majak, trener Siarki Tarnobrzeg: Siarka da znać, że chce się włączyć do walki o wyższe cele [ROZMOWA]

Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski
Marcin Radzimowski
Siarka Tarnobrzeg sezon 2020/2021 w grupie czwartej piłkarskiej trzeciej ligi zakończyła na dziesiątym miejscu w tabeli. W trakcie rundy wiosennej klub ten poprowadził jako trener Sławomir Majak. W rozmowie z nami były reprezentant Polski podsumował ostatnie miesiące w klubie oraz opowiedział o planach związanych z transferami i przygotowaniami do nowego sezonu.

Przed rundą wiosenną powiedział pan, że celem Siarki jest zajęcie miejsca około piątego. Dlaczego nie udało się tego osiągnąć?
Czasami w trakcie trwania rozgrywek trzeba weryfikować. Moje założenie było takie, by zająć jak najwyższe miejsce w tabeli i mówiłem o miejscu piątym, ale runda pokazała, że to nie będzie wcale proste. Skończyliśmy na miejscu dziesiątym i nie do końca jestem z tego powodu zadowolony, choć w grze naszego zespołu było wiele pozytywnych aspektów. Wiele czynników złożyło się na takie miejsce i zdaję sobie sprawę z braku zadowolenia naszych piłkarzy i kibiców. Mieliśmy bardzo młody zespół i wielu zawodników dopiero ogrywało się na szczeblu trzecioligowym. Nie można jednak patrzeć na to tylko pesymistycznie, bo są też plusy. Ogrywaliśmy młodych zawodników, a wiemy wszyscy, jaki jest projekt budowania Siarki i w tym kierunku cały czas idziemy. To niekiedy odbija się na wynikach.

Czy stać było Siarkę na osiągnięcie lepszego wyniku punktowego?
Policzyłem sobie, że w trakcie tych 20 spotkań straciliśmy osiem łatwych punktów, a gdybyśmy mogli je sobie dodać, to bylibyśmy w tabeli zdecydowanie wyżej. Czasami jednak sami wygrywaliśmy szczęśliwie, jak choćby wtedy, gdy graliśmy w osłabieniu - równie dobrze mogliśmy wtedy przegrać. W perspektywie czasu wszystko wychodzi na zero, więc nie rozpatrujemy tego, gdzie mogliśmy zyskać, a gdzie stracić punkty.

Zdarzyło wam się kilka porażek wiosną, także tych stosunkowo wysokich. Której żałuje pan najbardziej?
Na pewno derby są specyficzne, a ja zdawałem sobie sprawę z tego, jaki jest to rodzaj derbów, jeśli chodzi o potyczki ze Stalą Stalowa Wola (porażka 0:4 – przyp. red.). Ten mecz i przegrane starcie z Wisłoką Dębica (1:4 – przyp. red.) do przerwy były przez nas rozgrywane dobrze. W Dębicy po pierwszej połowie było 1:1, a w Stalowej Woli 0:0. W tym pierwszym meczu ta porażka była też konsekwencją czerwonej kartki dla Bartka Sulkowskiego, która nas podłamała. W derbach natomiast w 30. sekundzie po rozpoczęciu drugiej połowy po podwójnym błędzie indywidualnym straciliśmy gola. Potem był błąd przy wyprowadzeniu piłki przez bramkarza, zrobiło się 0:2 i nie potrafiliśmy się już podnieść. Te mecze jednak także miały swoje pozytywy, bo z każdej porażki można coś wyciągnąć. To były jednak dwa mecze, w których wynik wysoki nie do końca odzwierciedlał to, co działo się na boisku, ale przyjmujemy je z pokorą, bo zawsze można założyć, że w trakcie sezonu takie mecze będą się zdarzały.

W pierwszych połowach generalnie straciliście tylko trzy gole z 23. W drugich częściach meczu piłkarze byli za bardzo rozluźnieni i stąd brały się kolejne tracone bramki, czy po prostu opadali z sił?
Myślę, że wszystkiego po trochu. To też świadczy o tym, że koncentracja w pierwszej połowie była na bardzo wysokim poziomie, zespół potrafił grać na tyle stabilnie, by nie tracić wielu goli. W drugiej części gry natomiast pojawiało się zmęczenie, a gdy jest ono, to dochodzi brak koncentracji. A nadmienić należy, że był to bardzo młody zespół, ponieważ zdarzały się mecze, w których graliśmy siedmioma - ośmioma młodzieżowcami, więc brak doświadczenia na tym poziomie rozgrywkowym też w jakiś sposób przekładał się na wynik.

W klasyfikacji Pro Junior System byliście niemal w samym czubie, zajęliście nie licząc rezerw Korony Kielce i Cracovii drugie miejsce. Czy to było głównym celem na pańskie pierwsze pół roku pracy?
Kiedy przychodziłem do Siarki to było powiedziane, że oprócz jak najwyższego miejsca w tabeli celem jest jak najlepsze punktowanie w Pro Junior System i to się udało. Odkryliśmy kilka naszych rodzynków, które potrafiły dodawać kolorytu w lidze. Odliczając Koronę II i Cracovię II, to tylko Wólczanka Wólka Pełkińska była wyżej od nas, ale ona miała siedmiu-czy ośmiu zawodników, którym kończy się wiek młodzieżowca, a więc z rocznika 2000. U nas grali głównie piłkarze z roczników 2002, 2003, 2004, więc jest to duży pozytyw.

Który z młodzieżowców według pana wyróżnił się najmocniej?
Myślę, że na pewno Kacper Józefiak, na którego postawiliśmy zdecydowanie od początku rundy rewanżowej i nie zawiódł. Jest to piłkarz z rocznika 2001, więc to dla klubu bardzo duża przyszłość, choć oczywiście pod warunkiem, że z nami zostanie. Drugą osobą jest Gabriel Skrzypek, a pod koniec sezonu wyróżniał się również Filip Krempa.

Czy planuje pan sięgnąć po któregoś z młodych piłkarzy grających w poprzednim sezonie w rezerwach?
Byłem na kilku ich meczach, kiedy nie pokrywały się one z meczami pierwszej drużyny, także dlatego że kilku piłkarzy z pierwszego zespołu w nich. Chciałem ich obserwować. Od czasu do czasu zapraszaliśmy też zawodników z rezerw na treningi pierwszej drużyny, potem wymienili się z kolejnymi osobami i nie ukrywam, że jeden czy dwóch zawodników, mogą być brani w kwestii dołączenia do pierwszego zespołu na dłużej niż na kilka dni.

Który z zawodników Siarki jesienią pozytywnie pana zaskoczył?
Nie chcę generalizować, bo uważam, że cały zespół ogólnie nie zawiódł, choć wiadomo, że mieliśmy lepsze i gorsze momenty. Uważam, że zespół zaprezentował się nieźle, choć na pewno jest wiele mankamentów i rzeczy, które trzeba poprawić i będziemy nad tym pracować w najbliższym czasie.

A kto pana najbardziej zawiódł? Jeden z tych, którzy odeszli?
Tak, jeżeli zawodnicy odchodzą z klubu, to znaczy że nie spełniają oczekiwań ani sztabu szkoleniowego, ani kibiców. Oczywiście ja podejmuję decyzję, a takich piłkarzy którzy zawiedli, można upatrywać wśród tych, którym nie przedłużono umów, lub z którymi je rozwiązano.

Jednym z tych, którzy odeszli jest Paweł Szołtys, sprowadzony do Siarki już za pańskiej kadencji. W jaki sposób on nie spełnił oczekiwań?
Obiecywałem sobie bardzo dużo po grze Pawła. Po odejściu zimą Kargulewicza i Wolskiego szukaliśmy kogoś, kto może niekoniecznie by ich zastąpił, ale był w kadrze na tyle niezbędny, by potrafił wyrównać balans w kadrze. Paweł prezentował się bardzo dobrze w okresie przygotowawczym do momentu choroby i później nie mógł do końca dojść do siebie fizycznie. Próbowaliśmy go mobilizować treningiem i zmianą pozycji, bo grał na różnych, chcieliśmy wydobyć z niego możliwości, które zobaczyliśmy u niego zimą. Ta choroba odbiła się jednak na tyle na jego organizmie jednak na tyle, że przez całą rundę nie potrafił pokazać pełni swoich możliwości. Gdybyśmy podjęli decyzję, że Paweł zostaje i próbuje dalej, to być może kolejny okres przygotowawczy sprawiłby, że jego organizm i głowa by się odblokowały, ale doszliśmy wspólnie z nim do wniosku, że lepiej będzie jeśli zmieni klimat i klub, to może wpłynie na niego dobrze. Jest to taka moja mała osobista porażka, bo ja go ściągałem i byłem zwolennikiem jego osoby. Nie robiliśmy jednak wielu transferów, bo oprócz Szołtysa sprowadziliśmy tylko młodego zawodnika z SMS Łódź, Leonarda Zmarzlika, który stawiał pierwsze kroki na poziomie seniorskim. Wobec Pawła były wyższe oczekiwania, ale wiele czynników się złożyło na to, że on nie spełnił oczekiwań.

A jak pan oceni wiosenną postawę Zmarzlika, który pod koniec rundy zaczął dostawać więcej minut na boisku?
Leo był ściągany do klubu, by się uczyć. Okoliczności, a do tego jego praca i zaangażowanie sprawiły, że zaczęliśmy dawać mu coraz więcej szans i myślę, że ich nie zmarnował, choć wciąż ma dużo do poprawienia. To bardzo młody chłopak, który stawia dopiero pierwsze kroki w piłce seniorskiej i został rzucony na głęboką wodę, ale ja wierzę w niego. Grał na pozycji, która nie jest dla niego optymalną. Bardziej go widzę jako zawodnika ustawionego na pozycji numer “10”, natomiast z konieczności grał głębiej, na pozycji numer “6”.

Wzmocnienie których pozycji wydaje się panu najważniejsze?
Wszystkie nasze poczynania kierują się w kierunku zawodników defensywnych, ale także środkowych pomocników. Tutaj szukamy piłkarzy i prowadzimy rozmowy z czterema-pięcioma zawodnikami. Jeżeli nam się uda te transfery spiąć, to myślę, że Siarka będzie zdecydowanie silniejsza i groźniejsza w nadchodzącym sezonie.

Ma pan na myśli jakieś konkretne nazwiska?
Mamy i są toczone rozmowy, są bliskie finalizacji, ale na razie nie mogę zdradzić nazwisk. W najbliższych dniach Siarka powinna dać znać, że chce się włączyć do walki o wyższe cele niż w ostatnim sezonie.

Myśli pan, że liczba piłkarzy, którzy przyjdą do Siarki będzie podobna do tej, ilu odejdzie, czy będziecie wyrównywać kadrę juniorami?
Na pewno ściągniemy czterech-pięciu piłkarzy bez statusu młodzieżowca i oprócz tego trzech o statusie młodzieżowca, ale z roczników 2004-2005, którzy mogliby się u nas uczyć, by ich dopasować do pierwszego zespołu. Takie plany i takie nazwiska również już się pojawiły w naszych notesach i jeśli uda się to spełnić, to liczba transferów z i do klubu będzie równa.

Wspomina pan o konieczności wzmocnienia obrony, czyli spodziewa się pan, że któryś z obecnych obrońców odejdzie?
Odszedł Kowalik, ale Oliwier na wiosnę grał sporadycznie. Skończył wiek młodzieżowca i w jego przypadku może być problem z regularną grą w przyszłym sezonie, lub nawet z grą w ogóle. Nie chcemy zamykać chłopakowi drogi do gry. Na pewno nie jest do końca wyjaśniona do końca sytuacja Kacpra Józefiaka, ponieważ jego menadżer nas ogranicza jeśli chodzi o nowy kontrakt, czym jestem troszkę zawiedziony. Postawiliśmy na Kacpra w ostatniej rundzie, zagrał dobrze, ale nie jest to jeszcze materiał na transfer do wyższej ligi. Uważam, że potrzebna jest mu gra na poziomie na którym jest i dopiero co najmniej równie dobra, a może i lepsza runda w jego wykonaniu, sprawiłaby, że zimą mógłby spokojnie odejść. Na tę chwilę nie jest to jednak zawodnik na tyle ukształtowany, by jego menedżer wmawiał mu transfer do wyższej ligi.

Obsada bramkarza może się zmienić? Maciej Kowal ma za sobą dobry sezon, czy są jakieś oferty za niego?
To chłopak, dla którego był to pierwszy sezon na poziomie trzeciej ligi. W paru sytuacjach mógł się oczywiście zachować zdecydowanie lepiej, bierzemy to jednak na karb wieku i małego doświadczenia. Bramkarz jest zresztą jak saper i może się pomylić tylko jeden raz i zawsze to się kończy w taki, a nie inny sposób. Pojawiają się już telefony i zapytania o Maćka, więc zdajemy sobie sprawę z tego, że to może być jego ostatni sezon w tym klubie, ale nie mamy presji, żeby go oddawać za przysłowiową czapkę gruszek, więc będziemy chcieli ewentualnie sprzedać go (jeśli będzie tak opcja) za konkretną kwotę, z której klub będzie zadowolony. A jeżeli nie, to Maciek jest na tyle młodym bramkarzem, że na pewno nie zaszkodzi mu pozostanie na tym poziomie rozgrywkowym. Nie jest on zresztą jako jedyny brany pod uwagę na pozycję pierwszego bramkarza, bo bardzo mocno naciska go Piotr Pietryga i ta rywalizacja wpłynie tylko korzystnie na obsadę tej pozycji.

Zagracie sześć sparingów przed nowym sezonem, ale przeciwnicy będą pochodzić z różnych lig. Skąd taki mały “rozstrzał”?
Jest to celowe. Próbowaliśmy szukać sparingpartnerów głównie z wyższej półki i wykonałem wiele telefonów do klubów grających w mocniejszych ligach, ale troszkę się spóźniłem, bo niektórzy już wcześniej szukali sparingpartnerów. Ten zestaw jednak jest fajny, bo mamy, Resovię, Stal Rzeszów, Motor Lublin i czwartoligowców, choć Lewart Lubartów może mieć problemy i będziemy wtedy szukali innego sparingpartnera. Czwartoligowcy też są trochę dlatego, żebyśmy złapali nieco oddechu po meczach z trudniejszymi rywalami i mogli nieco poeksperymentować, sprawdzić testowanych.

Morawia Morawica i Orlicz Suchedniów to czołówka czwartej ligi, więc to na pewno nie będą zespoły, które przyjadą i będą czekały, jak ich będziemy bić. Sparingi z takimi zespołami to także sposób, by nauczyć piłkarzy koncentracji na spotkania z teoretycznie słabszymi rywalami. Potem pewne rzeczy przekładają na mecze ligowe.

Sześć sparingów to dużo czy mało? A może na taką liczbę miał wpływ długi sezon 20/21?
Poprzedni sezon i rok kalendarzowy były bardzo dziwne i długie ze względu na epidemię koronawirusa. Zawodnicy przeszli bardzo ciężkie dwa okresy przygotowawcze i doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu dokładać im więcej sparingów, zwłaszcza że ten okres przygotowawczy będzie stosunkowo krótki. Myślę, że mógłbym tych chłopaków nie poskładać. Teraz pojechali na urlopy i mam nadzieję, że normalnie piątego przyjadą na zajęcia i będą odpowiednio wypoczęci. Wrócą też prawdopodobnie Patryk Wdowiak, Jakub Gessner, Bartłomiej Wiktor. Cały czas odczuwają skutki urazów, ale kiedy dojdą do odpowiedniej dyspozycji, to będą dla nas niewątpliwym wzmocnieniem.

Panie trenerze, nawiążę jeszcze do trwających mistrzostw Europy. Czy pan, były wielokrotny reprezentant Polski, jest zawiedziony postawą naszej drużyny, czy raczej spodziewał się pan takiego występu?
Zawiedziony nie, ale na pewno zaskoczony. Byłem zaskoczony już samą zmianą trenera w styczniu, ponieważ nic nie zapowiadało tego, że ona nastąpi. Trener Brzęczek miał zrobić awans do mistrzostw Europy i nie spaść z Ligi Narodów i tego dokonał. Ta zmiana była zaskakująca chyba dla wszystkich, ale ja nie znam jej kulisów. Dziwi mnie to, że w sześciu meczach do spotkania ze Słowacją trener Sousa chyba nie wiedział do końca, w jakim chce grać systemie taktycznym i personalnym. Niewątpliwie to się odbiło na tym spotkaniu, bo odstawiliśmy od rywali.

Później dziwiło mnie, że w ustawieniu z trójką obrońców jako półlewy gra prawonożny Bednarek, a jako półprawy Bereszyński, który nominalnie jest prawym obrońcą. Na takich imprezach nie ma czasu na eksperymenty, a pan trener przekonał się wcześniej, co dały eksperymenty z Helikiem. Na mistrzostwach trochę się motał, jeśli chodzi o ustawienie defensywy. Pod tym względem byliśmy słabsi od swoich przeciwników. Sam mecz ze Szwecją nie był zły w naszym wykonaniu, ale nasze fatum, czyli błędy w defensywie i łatwo stracone bramki spowodowały, że przegraliśmy. Sam Lewandowski nie może ciągnąć wózka na takiej imprezie. Szkoda tego meczu również ze względu na niego, bo to pewnie była dla niego jedna z ostatnich imprez, na których może pokazać pełnię umiejętności. Pewnie, o ile awansujemy, mundial w Katarze będzie dla niego ostatni i oby tam spełniły się jego i nasze marzenia.

W kraju trwa dyskusja, czy powinniśmy grać systemem 3-5-2, czy wrócić do 4-2-3-1, albo 4-4-2. Jak pan się na to zapatruje?
Polska nigdy nie grała systemem 3-5-2 na stałe, trener Brzęczek też nieco eksperymentował w różny sposób, ale doszedł chyba do wniosku, że czwórka z tyłu daje większą stabilność i pewność, tym bardziej że mamy klasycznych środkowych obrońców i bocznych defensorów. Trend jest taki, żeby grać ofensywnie, ale taktykę szykuje się pod takich zawodników jakich się ma, a nie na odwrót. Polska zawsze słynęła z gry z kontry i ze skrzydeł, więc uważam, że powinniśmy wrócić do ustawienia 4-2-3-1, bo to dla nas bezpieczne ustawienie. W nim pokazujemy nasze największe możliwości w ataku i w obronie. Robert Lewandowski także miałby o wiele więcej możliwości, nie musiałby schodzić niżej i rozgrywać, ale mógłby się skupić na walce w polu karnym, bo to jest jego rola.

A z pozostałych drużyn grających na turnieju na kogo pan stawia?
Największe wrażenie zrobili na mnie Włosi i Duńczycy, którzy mega mi się podobali po tragedii, jaka ich spotkała. Mecz z Rosją był przykładem dla nas wszystkich pokazującym to, jak powinno się grać w piłkę i być zaangażowanym. To, co zrobili w tym meczu to było coś nieprawdopodobnego. Miło się ich oglądało w tym spotkaniu, a 90 minut zleciało bardzo szybko. Kto wie, czy Duńczycy nie powtórzą wyniku z 1992 roku, chciałbym tego. Wedy weszli na turniej kuchennymi drzwiami, a tutaj są od początku, ale z pewnymi wielkimi perypetiami. Może być to fajna walka o najwyższe trofea. Włosi też grają świetnie w wysokim pressingu i trener Mancini ma olbrzymie możliwości dzięki szerokiej kadrze i myślę, że Włosi do końca będą się liczyć.

Rozmawiał Damian Wiśniewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie