- Poszedłem w sobotę na plac targowy i jeden ze znajomych mężczyzny handlujących na straganie wskazał na gołębia uwięzionego na sznurku, siedzącego na gałęzi sosny - wspomina dziennikarz „Echa Dnia”. Ptak nie był w stanie oswobodzić się, a wokół niego latały zaniepokojone gołębie. Jeden z mężczyzn uderzył w pień drzewa kijem, w nadziei, że ptak wystraszony ptak szarpnie się i wyswobodzi. Ale nic to nie dało. Przy drzewie zebrała się grupa ludzi.
Dziennikarz zadzwonił na numer 112, prosząc o kontakt z komendą straży pożarnej w Stalowej Woli. - No nie wiem czy panu pomogą - powiedziało osoba, która na centrali odebrała telefon. A jednak dyżurny stalowowolskich strażaków, kiedy mu opowiedzieliśmy co się wydarzyło, przysłał wóz. Wbrew pozorom zadanie nie było takie proste, bo wozem strażackim nie można było podjechać na miejsce. Gołąb, który już osłabł, spadł z gałęzi i wisiał na sznurku, trzepiąc skrzydłami na wysokości około ośmiu metrów. Były problemy z oparciem drabiny o gałęzie. Wreszcie się udało, strażak wspiął się po drabinie, delikatnie złapał gołębia i odciął sznurek.
Kiedy zszedł, jeden z mężczyzn zjawił się z małymi nożyczkami i z niemałym trudem odciął sznurek zaplątany na nodze ptaka. Potem puścił gołębia na ogrodzony plac, a zmęczony ptak, który nie miał siły fruwać, szybko pobiegł w krzewy, gdzie w spokoju odzyskał siły. - Oklaski dla strażaków - krzyknął jeden z mężczyzn i ludzie przypatrujący się akcji zaklaskali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?