Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ambitni, zdolni i bez szans na pracę

Grzegorz LIPIEC
Młodzi ludzie kończą szkoły ponadgimnazjalne i opuszczają rodzinne miasta. Często nie decydują się już wracać, bo w mniejszych miastach nie ma szans na realizację swoich planów zawodowych.
Młodzi ludzie kończą szkoły ponadgimnazjalne i opuszczają rodzinne miasta. Często nie decydują się już wracać, bo w mniejszych miastach nie ma szans na realizację swoich planów zawodowych. Grzegorz Lipiec
Coraz więcej młodych osób, kończących pedagogikę czy też socjologię, nie ma szans na pracę. Na lokalnym rynku pracy jest coraz większe bezrobocie wśród młodych osób. To prawdziwy dramat, bo wiele z nich kończyło po dwa kierunki studiów, licząc właśnie na szybsze znalezienie zatrudnienia.

Główny Urząd Statystyczny podał, że bezrobocie wśród absolwentów wzrosło o 44 procent. Polskie szkolnictwo wyższe jest w bardzo złym stanie, wiele uczelni w ogóle nie zwraca uwagi na jakość kształcenia, a tylko i wyłącznie na liczbę studentów, za którymi przychodzą pieniądze. A co robić po studiach? Dla wielu nie ma pracy. Socjologowie już grzmią, twierdząc, że obecne pokolenie dwudziestolatków jest "stracone".

UCIECZKA Z REGIONU

Bolączką Podkarpacia jest migracja. Tylko w ubiegłym roku wyjechało prawie 16,5 tysiąca osób, a wróciło 15 tysięcy. Według Centrum Doradztwa Strategicznego, rocznie nasz region traci średnio około dwóch tysięcy mieszkańców.

Młody człowiek, który kończy szkołę ponadgimnazjalną, zdaje maturę i wybiera kierunek studiów w większym mieście. Rzadko po zdobyciu wyższego wykształcenia decyduje się na powrót do Tarnobrzega, Stalowej Woli czy też Nowej Dęby. Woli pozostać w Lublinie, Warszawie czy też Krakowie i tam powoli układać swoje życie. A i tam nie jest łatwo, bo trzeba się szybko odnaleźć w "wielkim mieście".

Obecnie dla pracodawcy, oprócz wyższego wykształcenia oraz znajomości języków obcych, liczy się doświadczenie. Większość firm potwierdza, że poszukując pracownika, kierują się przede wszystkim jego doświadczeniem i umiejętnościami, którymi może wykazać się przy wykonywanych zadaniach. Chętnie korzystają także ze stażystów - za pracę płaci "pośredniak", a młodego człowieka można wyszkolić i jeśli sprawdza się w firmie, zostawić w niej już na "prawdziwym" etacie.

Justyna z Tarnobrzega jest absolwentką psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Ani przez chwilę nie rozważała powrotu do rodzinnego miasta. - Wiedziałam, że tutaj nie znajdę pracy w swoim zawodzie. Nie spodziewałam się jednak, że nie uda mi się znaleźć zatrudnienia związanego z psychologią w Krakowie. Teraz przyszło mi robić za nianię - mówi.

CZASY SIĘ ZMIENIŁY

Dawniej, kończąc jakąkolwiek szkołę, miało się pewność, że jakąś pracę się znajdzie. Teraz czasy się zmieniły. Młody człowiek, który właśnie opuścił mury uczelni, musi się bardzo mocno starać, jeśli chce znaleźć zatrudnienie.
Do końca ubiegłego roku w samym tylko województwie podkarpackim liczba zarejestrowanych bezrobotnych wyniosła 150 tysięcy osób, z czego 5409 to absolwenci szkół wyższych. W samym tylko Tarnobrzegu i powiecie tarnobrzeskim na 6 tysięcy pozostających bez pracy zdecydowana większość to byli studenci, którzy kończyli pedagogikę, socjologię, ekonomię czy też zarządzanie i marketing.

Z obserwacji pracowników urzędów pracy wynika, że młody człowiek, który mimo wszystko nie znalazł zatrudnienia, niechętnie myśli o zmianie zawodu czy też kształceniu się na innych kierunkach studiów.

PLAN DZIAŁANIA

Co najgorsze, na razie nie ma zbyt wielkich szans na poprawę sytuacji młodych ludzi na rynku pracy. Co mogą zrobić urzędy pracy? Promować zakładanie własnej działalności gospodarczej, proponować inne formy zatrudnienia i tyle. Wiele zależy także od lokalnych samorządów.

- Jeśli chcemy, aby młodzi ludzie nie "uciekali" ze swoich rodzinnych miejscowości, muszą być praca i mieszkania. Aby były miejsca pracy, należy przygotowywać nowe miejsca pod inwestycje - wyjaśnia Marek Ostapko, radny miasta i gminy Nowa Dęba. - Na ogół samorządy unikają takich decyzji, bo są mało medialne. Nowy chodnik czy fontannę zobaczą wszyscy, a teren dla potencjalnych inwestorów niekoniecznie.

Radny podkreśla także, że jest zwolennikiem budownictwa komunalnego, które pomogłoby rozwiązać problemy mieszkaniowe młodych małżeństw. - Młodzi ludzie mają dosyć lokalnych koterii, dzielących się stanowiskami na zasadzie "ja tobie, a ty mnie". Do decydentów musi dotrzeć, że jeżeli nie będzie mieszkań i miejsc pracy, exodus młodych ludzi będzie postępował - mówi Marek Ostapko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie