Andrzej Szlęzak, radny wojewódzki, w Stalowej Woli mówił o aferze z robotem da Vinci w szpitalu wojewódzkim

Wielu lekarzy w pracy z wykorzystaniem robota da Vinci dostrzega wiele plusów:

- Komfort życia po operacji robotycznej jest nieporównywalnie lepszy niż po zabiegach tradycyjnych. Rany pooperacyjne szybko się goją, pacjent odczuwa dużo mniejszy ból oraz lepiej przechodzi rekonwalescencję. Już kolejnego dnia po operacji może wstać z łóżka - zachwala w rozmowie z portalem onkomed.pl doktor Marek Zawadzki, ordynator i współtwórca Polskiego Centrum Urologii Zaawansowanej, Szpitala Świętej Anny w Piasecznie.

Jednak do Andrzeja Szlęzaka, który jest przewodniczącym Komisji Rewizyjnej w samorządzie podkarpackim, zaczęły dochodzić krytyczne głosy pacjentów operowanych w rzeszowskie klinice z wykorzystaniem da Vinci. Swoje dołożyły decyzje marszałka Władysława Ortyla, który – zdaniem Szlęzaka – był głównym inicjatorem wprowadzenia robota do szpitala, bez – jak zapewnia Szlęzak – szacunku ekonomicznego. Temat trafił pod obrady Komisji Rewizyjnej.

Jak na wtorkowej konferencji prasowej stwierdził Andrzej Szlęzak sprawa jest bulwersująca i mimo że dzieje się w Rzeszowie, dotyczy ona również mieszkańców Stalowej Woli, którzy także bywają pacjentami szpitala przy ulicy Chopina.

Podczas sesji absolutoryjnej Szlęzak przedstawiał sprawozdanie Komisji Rewizyjnej dotyczące zakupu robota medycznego da Vinci. Raport jednak nie był przyjęty przez komisję przy sprzeciwie radnych Prawa i Sprawiedliwości, dlatego Szlęzak zdecydował się o nieprawidłowościach powiadomić Najwyższą Izbę Kontroli, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Centralne Biuro Śledcze, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Prokuraturę. Wszystkie z siedzibą w Warszawie.

A te nieprawidłowości to - jak twierdzi Andrzej Szlęzak - wprowadzenie robota do szpitala na niekorzystnych dla lecznicy warunkach.

- Umowa przewiduje, że szpital będzie ponosił wszystkie koszty związane z eksploatacją, a zyski będą po stronie firmy, która użycza czy dzierżawi robota - wyjaśnia radny.

Szpital według radnego ma płacić za robota nawet wtedy, kiedy operacje nie są wykonywane.

- Z kolei personel ma obok robota funkcjonować na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj”. W grę mają wchodzić duże pieniądze, a osoby, które robotowi nie są przychylne, zaczęły być zwalniane. Pojawiły się anonimy, odsunięty został też od spraw lecznicy członek zarządu Urzędu Marszałkowskiego Stanisław Kruczek - sugerował Andrzej Szlęzak.

Jak twierdzi Szlęzak, umowa między szpitalem a operatorem robota, miała być modyfikowana, zaczęły znikać niektóre zapisy niekorzystne dla szpitala. Między innymi te dotyczące szkolenia lekarzy, chociaż wśród kadry medycznej nie brakuje przeciwników da Vinci. - Zabiegi z jego użyciem to "operacje, które udają się średnio" – stwierdził.

- Tutaj szasta się milionami z kieszeni podatników i nie ma żadnej refleksji - uważa Szlęzak. Nie dość, że szpital miał podpisać dla siebie niekorzystną umowę, to jeszcze po informacji, że ma on zostać zakupiony na własność na co sejmik zabezpiecza 12 milionów złotych w budżecie, wątpliwości budzi także rozpisany przetarg - mówi radny wojewódzki.

Niedługo ma się odbyć kolejne posiedzenie Komisji Rewizyjnej, z udziałem osoby rzekomo wysyłającej na osoby przeciwne da Vinci szkalujące donosy. Sęk w tym, że kobieta temu zaprzecza (podpis nie jest własnoręczny, tylko maszynowy), a była przez ten czas pacjentką szpitala numer 1. Radni Prawa i Sprawiedliwości już zapowiedzieli bojkot spotkania.

Jak czytamy na stronie rzeszowskiej kliniki, w ciągu jednego roku w asyście robota da Vinci przeprowadzono 200 operacji. W szpitalu wykonywane są operacje urologiczne i ginekologiczne.