Jak każe tradycja, odgrywany jest przemarsz weselnego orszaku. Przodem - jak zwykle - idzie para młoda. Tym razem on przypominał postać z Halloween - maskaradą ze świata zmarłych. A panna młoda kroczyła z papierosem w zębach, co dobrze oddaje upowszechniony niezwykle mocno zwyczaj palenia przez kobiety papierosów na ulicy.
W tym roku w pochodzie szło mało osób, tylko jedenaście. Bo są ferie. A zachętą dla dzieci jest to, że mogą się zwolnić z lekcji na przemarsz. W tym roku tego zabrakło.
STARA HISTORIA
Z przejściem barwnego orszaku wiąże się stara historia, znana każdemu dziecku w Radomyślu. Maryna, która w karnawale nie wyszła za mąż, w Ostatki na łapu capu poszukała chłopa i z pomocą przyjaciół zabrała się za zorganizowanie wesela. A musiała to zrobić szybko, bo czasu było niewiele, a i panna młoda szła do ślubu z poczętym w karnawale dzieciątkiem.
Przebierańcy - podobnie jak to jest od lat - zachodzili do sklepów, gdzie dostawali podarunki dla Maryny. W Urzędzie Miejskim powitali ich urzędnicy i w Urzędzie Stanu Cywilnego dali młodej parze ślub. Uroczystość zakończyła się tańcami.
Kolejnym miejscem, gdzie zaszła para młodych był bank, ośrodek zdrowia, ośrodek pomocy społecznej, sklep z ciuchami dla niemowląt, poczta. Sklep z wędlinami był zamknięty. Na ulice wylegli mieszkańcy Radomyśla i pozdrawiali wesołych przebierańców. Szczególnie dzieci miały wiele radości z oglądania barwnych postaci.
KIM KTO JEST
Na finał orszak zaszedł na plebanię. Tu ksiądz kanonik Józef Turoń miał niezwykle trudne zadanie. Musiał odgadnąć kim kto jest. Najszybciej poszło mu z rozpoznaniem Gizeli Krajewskiej. To najstarsza uczestniczka parady, w maju skończy 90 i daje przykład tego, że tradycja trzyma się mocno i daje wiele radości.
Zadanie w tym roku było trudne, bo sporo osób szło w pochodzie po raz pierwszy. A i maski były szczelne. Po raz pierwszy pojawiła się niezwykła postać stracha na wróble, wyglądającego jak pokutna dusza.
Ksiądz Józef nie rozpoznał wszystkich przebierańców. Reszta zdjęła więc maski i ze śmiechem okazało się kto się kryje za niesamowitymi gumowymi twarzami. Na finał kapłan wszystkich przebierańców ksiądz zaprosił na deser, a oni odśpiewali mu "sto lat".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?