Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barwny korowód przebierańców w Radomyślu nad Sanem (zdjęcia)

Zdzisław Surowaniec
Pokutny strach na wróble szedł po raz pierwszy w orszaku.
Pokutny strach na wróble szedł po raz pierwszy w orszaku. fot. Zdzisław Surowaniec
No to skończył się karnawał! We wtorek, w ostatki, przez wyjątkowo mocno ośnieżony Radomyśl nad Sanem przeszedł korowód przebierańców. Uczestnicy orszaku mieli twarze ukryte za maskami, aby ich nikt nie rozpoznał.

Jak każe tradycja, odgrywany jest przemarsz weselnego orszaku. Przodem - jak zwykle - idzie para młoda. Tym razem on przypominał postać z Halloween - maskaradą ze świata zmarłych. A panna młoda kroczyła z papierosem w zębach, co dobrze oddaje upowszechniony niezwykle mocno zwyczaj palenia przez kobiety papierosów na ulicy.

W tym roku w pochodzie szło mało osób, tylko jedenaście. Bo są ferie. A zachętą dla dzieci jest to, że mogą się zwolnić z lekcji na przemarsz. W tym roku tego zabrakło.

STARA HISTORIA

Z przejściem barwnego orszaku wiąże się stara historia, znana każdemu dziecku w Radomyślu. Maryna, która w karnawale nie wyszła za mąż, w Ostatki na łapu capu poszukała chłopa i z pomocą przyjaciół zabrała się za zorganizowanie wesela. A musiała to zrobić szybko, bo czasu było niewiele, a i panna młoda szła do ślubu z poczętym w karnawale dzieciątkiem.

Przebierańcy - podobnie jak to jest od lat - zachodzili do sklepów, gdzie dostawali podarunki dla Maryny. W Urzędzie Miejskim powitali ich urzędnicy i w Urzędzie Stanu Cywilnego dali młodej parze ślub. Uroczystość zakończyła się tańcami.

Kolejnym miejscem, gdzie zaszła para młodych był bank, ośrodek zdrowia, ośrodek pomocy społecznej, sklep z ciuchami dla niemowląt, poczta. Sklep z wędlinami był zamknięty. Na ulice wylegli mieszkańcy Radomyśla i pozdrawiali wesołych przebierańców. Szczególnie dzieci miały wiele radości z oglądania barwnych postaci.

KIM KTO JEST

Na finał orszak zaszedł na plebanię. Tu ksiądz kanonik Józef Turoń miał niezwykle trudne zadanie. Musiał odgadnąć kim kto jest. Najszybciej poszło mu z rozpoznaniem Gizeli Krajewskiej. To najstarsza uczestniczka parady, w maju skończy 90 i daje przykład tego, że tradycja trzyma się mocno i daje wiele radości.

Zadanie w tym roku było trudne, bo sporo osób szło w pochodzie po raz pierwszy. A i maski były szczelne. Po raz pierwszy pojawiła się niezwykła postać stracha na wróble, wyglądającego jak pokutna dusza.

Ksiądz Józef nie rozpoznał wszystkich przebierańców. Reszta zdjęła więc maski i ze śmiechem okazało się kto się kryje za niesamowitymi gumowymi twarzami. Na finał kapłan wszystkich przebierańców ksiądz zaprosił na deser, a oni odśpiewali mu "sto lat".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie