Marian Pędlowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, ogłosił przed miesiącem na swojej stronie internetowej, że do końca lipca czeka na oferty rozbiórki kładki. Nie zgłosił się nikt. - Chyba nikt nie chce zarobić na tej robocie - skomentował brak chętnych.
Powtórzył więc poszukiwania wykonawcy, wyznaczając termin na koniec sierpnia. Termin mija za dziesięć dni i nadal nie ma chętnego. Ogłoszenie ma się ukazać także w regionalnej prasie. A co się stanie, jeżeli nadal nie będzie chętnego? - Komunikat o poszukiwaniu wykonawcy rozbiórki kładki zostanie ogłoszone w prasie o zasięgu ogólnopolskim - stwierdził inspektor.
Jak już o tym wiele razy pisaliśmy kładkę bez pozwolenia zbudował Władysław Skrzypacz. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Marian Pędlowski nie miał od początku najmniejszych wątpliwości, że mostek to samowola budowlana, w dodatku wykonana wyjątkowo prymitywnie. Pierwszy mostek porwała woda, drugi nie jest lepszy od pierwszego.
Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego kilka lat wstrzymywał się z podtrzymaniem decyzji inspektora powiatowego, do chwili wybudowania nowego mostu, którym córka Skrzypacza mogłaby przechodzić przez rzekę w drodze do szkoły.
Jednak po wiosennych roztopach wojewódzki inspektor zmienił zdanie i nakazał rozebrać kładkę, która jest w złym stanie, zagraża życiu i zdrowiu ludzi, bo jest nierówna, brak na niej poręczy i w mrozy pokrywa się lodem. Skrzypacz odwołał się do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie, a ten podjął decyzję o podtrzymaniu decyzji podkarpackiego inwestora.
Skrzypacz odmówił rozebrania kładki. Po rozebraniu będzie więc obciążony kosztami tej operacji. Tylko problem jest w znalezieniu chętnego, który krok po kroku rozbierze prymitywną kładkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?