Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciekawa Noc Bibliotek w Stalowej Woli z Pawłem Fiedlerem

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Arkady Paweł Fiedler - potomek słynnego podróżnika Arkadego Fiedlera, na spotkaniu w Stalowej Woli
Arkady Paweł Fiedler - potomek słynnego podróżnika Arkadego Fiedlera, na spotkaniu w Stalowej Woli Jacek Rodecki
Arkady Paweł Fiedler, wnuk słynnego pisarza i podróżnika Arkadego Fiedlera, zainaugurował w piątkowy wieczór w Stalowej Woli trzecią edycję „Nocy Bibliotek”.

ZOBACZ TAKŻE:
Brutalne pobicie gimnazjalistki w Gdańsku. Kuratorium zapowiada kontrole w szkołach

(Dostawca: x-news)

Podróżnik opowiadał o swojej wyprawie z 2014 roku do Afryki. W trwającej trzy i pół miesiąca eskapadzie nie byłoby nic niezwykłego gdyby nie pokonywanie jej kolejnych punktów maluchem z 1998 roku. Podróż rozpoczął w Egipcie a zakończył w Republice Południowej Afryki na Przylądku Dobrej Nadziei. Po drodze były Sudan, Etiopia, Kenia, Uganda, Rwanda, Tanzania, Zambia, Botswana i Namibia. Pojazd sprawdził się wcześniej, w 2009 roku, pokonując Polskę wzdłuż jej granic.

Będąc na afrykańskim kontynencie Arkady Paweł Fiedler przejechał 16 tysięcy kilometrów dróg. Najdłuższa trasa, bo około tysiąca kilometrów, wiodła wzdłuż brzegów jeziora Tanganika w Tanzanii. Dwa razy złapał gumę, wymieniał łożyska, zamieniał wyrobiony fotel kierowcy z fotelem pasażera. Żadna z awarii nie zatrzymała go nawet na jeden dzień.

Fiedler jest właścicielem dwóch maluchów. Jednym jeździ na dalekie wyprawy, drugim „po bułki”. Pasję łączy z pracą. Podróże kocha, a przy okazji realizując materiały filmowe, pisząc książki, zarabia na życie i utrzymanie rodziny.

Gdy fiat 126p wypływał w kontenerze do Afryki, wielu znajomych - jak mówi - przyszło się z samochodem pożegnać. Nie wierzyło w sukces wyprawy, dziwiąc się, że nie wybrał auta z napędem na cztery koła.

Turkusowy maluch jako pierwszy w historii Polski i jako drugi w Europie pokonał granicę lądową między Egiptem, a Sudanem. Czego się najbardziej obawiał to, że ani on, ani jego pojazd nie wytrzymają wysokich temperatur. Na trasie w samochodzie podróżnik chłodził się polewając zimną wodą z butelki, z kolei dwustronną klimatyzację włączał na zasadzie otwarcia szyb. Najgorętsza temperatura jaka go zastała to 52 stopnie Celsjusza, podczas której stopił się… licznik.

Przez cały czas dbał o swój środek lokomocji. Nie jechał z większą prędkością niż 75 kilometrów na godzinę, przystawał aby ocenić stan dróg, co 3-4 tysiące kilometrów wymieniał olej, do baku tankował 20 litrów, mając tyle samo w kanistrze. Wyzwaniem dla maszyny okazały się etiopskie góry. - Rozmawiałem wtedy ze swoim maluchem. Dopingowałem go, żeby wjechał, bo tam czekają na niego niezapomniane widoki. Ewentualne przeszkody brałem z rozpędem, z nadzieją, że nic maluchowi nie odpadnie - opowiadał Fiedler do licznie zgromadzonych słuchaczy.

Trasa mimo trudów była niesamowita, a fiat wzbudzał w afrykańskich wioskach ogromne zainteresowanie zwłaszcza wśród dzieci, które krzyczały do niego: „Crazy Mzungu”, czyli „Szalony Biały Człowiek”. Chciano auto odkupić za 2 tysiące dolarów, zamienić za tradycyjny strój, dżinsy, a nawet pytano czy to aby jest w ogóle samochód? Porównywano go do indyjskiego tuk-tuka, znanego także pod nazwą autorikszy.

Podróż maluchem trwała od 31 sierpnia do 12 grudnia 2014 roku. W Republice Południowej Afryki pojazd z powrotem trafił do kontenera i do Polski, gdzie przeszedł gruntowny przegląd i naprawę. W roku 2016 Arkady Paweł Fiedler odbył kolejną podróż, z Puszczykowa do Władywostoku, pokonując ponad 22 tysiące kilometrów.

Po spotkaniu z podróżnikiem do godziny 22 na mieszkańców czekały nie tylko czytelnicze atrakcje, których tematyka była tym razem związana z okresem PRL-u. Czytanie prasy z okresu komunizmu, zabawy w klasy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie