Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko chora kobieta kilka godzin czekała w karetce na pomoc w Stalowej Woli

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Dyrektor szpitala wyjaśnia dlaczego kobieta nie otrzymała szybko pomocy
Dyrektor szpitala wyjaśnia dlaczego kobieta nie otrzymała szybko pomocy Zdzisław Surowaniec
W szpitalu w Stalowej Woli podczas konferencji prasowej z przekazania zakupionego przez miasto respiratora jeden z dziennikarzy złożył oficjalną skargę na funkcjonowanie szpitala. Placówka odmówiła przyjęcia na Szpitalny Oddział Ratunkowy schorowanej 70-letniej kobiety, jego teściowej.

- Trafia ważny, drogi sprzęt do szpitala. Tymczasem szpital odmawia pomocy pacjentom nagłym. Wczoraj doświadczyłem tego na własnej skórze – relacjonuje dziennikarz.

Chodzi o wydarzenia jakie rozegrały się wieczorem. 70-letnia kobieta schorowana, po raku, po mastektomii, po zawałach serca, zatorowości płucnej, od lat choruje i z domu nie wychodzi. Miała wcześniej udzieloną teleporadę, otrzymała leki. Kiedy jej stan się pogorszył i rodzina wezwała pogotowie, przyjechała karetka, ratownicy ubrani w kombinezony zmierzyli temperaturę kobiecie. Miała 38 stopni Celsjusza.

- Dostali od dyspozytora zawiadomienie, że mają jechać na SOR do Stalowej Woli. Zanim pojechali powiedzieli rodzinie, żeby za dwie godziny zadzwonić i dopytać co się dzieje z pacjentką. Za godzinę dostaliśmy telefon od pana doktora z karetki, który mówił, że od godziny stoją pod SOR-em i SOR odmawia przyjęcia pacjentki i nie mają gdzie ją zawieźć. Przyjechaliśmy, chcieliśmy zapytać pani doktor dyżurującej na SOR, ale nie było pani ordynator, była inna pani doktor, która do nas nie wyszła. Musieliśmy wezwać policję w związku z zagrożeniem życia mamy. Policja przyjęła zgłoszenie, wysłała patrol i dopiero wtedy karetka dostała zawiadomienie, że może pojechać z pacjentką do Leżajska. W Leżajsku przyjęli mamę bez problemu. Też zmierzyli temperaturę i położyli mamę w izolatce. Trzeba zauważyć, że karetka była wyłączona dwie godziny. O takich przypadkach słyszałem już wcześniej ale pierwszy raz doświadczyłem na własnej skórze – stwierdził dziennikarz.

Pełniący obowiązki dyrektora szpitala Andrzej Komsa zapewnił, że sytuację wyjaśni. - W Leżajsku pacjentkę być może przyjęto, bo jest to szpital jednoimienny – powiedział.

Jak się dowiedzieliśmy od kolegi dziennikarza, jego teściowa miała w leżajskim szpitalu test na koronawirusa, ale okazało się, że nie jest zakażona. Została przeniesiona na oddział wewnętrzny leżajskiego szpitala. Dyrektor obiecał, że po niedzieli zawiadomi rodzinę kobiety czemu została tak potraktowana.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie