Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cyrk na sesji

/TDM/
Radni w tajnym głosowaniu opowiedzieli się za pozostawieniem Andrzeja Flisa na stanowisku przewodniczącego Rady Gminy w Jarocinie.
Radni w tajnym głosowaniu opowiedzieli się za pozostawieniem Andrzeja Flisa na stanowisku przewodniczącego Rady Gminy w Jarocinie. S. Czwal

Kompromitacja władz Jarocina, w powiecie niżańskim. Przewodniczący Rady Gminy i wójt podczas ostatniej sesji chcąc ośmieszyć jeden drugiego, pokazali swoją klasę. Najpierw przewodniczący stwierdził, że wójt rzekomo kilka lat temu po piwie zasiadł za kierownicą. Wójt nie pozostał mu dłużny. - Panu już się wtedy dawno film urwał - wypalił. Istny cyrk.

Konflikt pomiędzy wójtem Jarocina Zbigniewem Walczakiem a przewodniczącym Rady Gminy Andrzejem Flisem narasta. Po doniesieniach do prokuratury przewodniczącego rady na wójta, który miał działać niezgodnie z prawem, do kontrofensywy przystąpił Walczak. Kilku radnych z jego otoczenia podczas piątkowej sesji chciało przeforsować decyzję o odwołaniu Flisa z funkcji przewodniczącego.

Uzasadniając swoją propozycję, radni zarzucili przewodniczącemu niewłaściwą koordynację działań Komisji Rewizyjnej, niezwołanie sesji pod koniec ubiegłego roku oraz nieuchwalenie planu pracy na ten rok. Stwierdzili też, że osoba, która straciła prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu nie powinna reprezentować rady.

- Grudniowa sesja odbyła się w połowie miesiąca i wówczas można było załatwić wszystkie zmiany w budżecie, podjąć uchwały o zaciągnięciu kredytów - odpierał zarzuty Andrzej Flis. - Jeśli wójt nie przygotowuje się do sesji, to możemy się zbierać nawet co dwa tygodnie, ale wtedy gmina zapłaci po 1500 złotych za każde spotkanie. Piłeczkę można odbijać, ale prawdziwymi inicjatorami mojego odwołania nie są radni, tylko wójt. Ponieważ moja osoba jest dla niego niewygodna.

Przewodniczący stwierdził, że spór pomiędzy nim a wójtem powstał cztery lata temu i trwa do dzisiaj. Dodał, że Walczak chce z nim załatwić porachunki przy pomocy radnych i ukryć swoje przestępstwa, pozbawiając prawa głosu Flisa. - Pewnych brudów nie powinno się wynosić na zewnątrz, ale zostałem sprowokowany. Pięć lat temu będąc z wójtem w Rudniku nad Sanem, widziałem, jak wypił kilka piw. Później kierowca odwiózł nas do Jarocina. Na jego miejsce wsiadł wójt i prowadził służbowy samochód - mówił bez ogródek przewodniczący.

- Panu już się wtedy dawno film urwał - odpalił błyskawicznie wójt. - Jakieś piwo wypiłem, ale siedzieliśmy tam kilka godzin. To jest wielka bzdura. To nie ja jeżdżę po pijanemu, tylko przewodniczący i to jego policja złapała na jeździe pod wpływem alkoholu, a nie mnie.

Po ostrej wymianie zdań nastąpiła krótka przerwa. Podziały rady pokazało tajne głosowanie, w którym za odwołaniem przewodniczącego opowiedziało się siedmiu radnych, tyle samo było przeciw, a jeden głos był nieważny. Przy takim wyniku Andrzej Flis pozostał na swoim stołku.

Sporo emocji wzbudziło również głosowanie nad odwołaniem Franciszka Sarzyniaka, przewodniczącego Komisji Rozwoju Gospodarczego i Ochrony Środowiska, który zapytał wójta, czy to jego nazwisko jest na liście Wildsteina. Następnie radny odpierał stawiane mu zarzuty o skłócanie radnych i prowadzenie intryg. Po jego wystąpieniu radni w głosowaniu pozostawili go na dotychczas pełnionej funkcji.

- To nie moje nazwisko jest na liście - wyjaśniał wójt. - Zwróciłem się do Instytutu Pamięci Narodowej o wgląd do swojej teczki, jeśli taka istnieje. To, co się dzieje na sesji to istny cyrk.

Rzeczywiście, piątkową sesję można porównać jedynie do popisów cyrkowych, gdzie co kilka minut radni wrzucali wyborcze mięso dla żywo reagującej publiczności. Nie pomogły nawet nawoływania radnej Krystyny Orzeł o spokój.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie