Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna polewka dla rządu PiS od restauratorów. Protest przedsiębiorców z branży gastronomicznej z Rzeszowa

Kinga Dereniowska
Kinga Dereniowska
Krzysztof Kapica
„PiS nie nadaje się nawet do tarcia chrzanu”, „Rząd na wynos się”. Takie hasła pojawiały się na wtorkowym proteście rzeszowskich restauratorów. Postanowili pokazać swoje niezadowolenie z ograniczeń wprowadzanych przez rząd. Boją się, że jak tak dalej pójdzie, nie będą mieć co włożyć do garnka.

Polski Sztab Kryzysowy Polskiej Gastronomii zorganizował w wielu miastach happeningi pod hasłem „Czarna polewka dla rządu”. Restauratorzy z Rzeszowa spotkali się w południe na ul. 3 Maja.

TU ZOBACZYSZ ZDJĘCIA Z PROTESTU:

Czarna polewka dla rządu - protest branży gastronomicznej

Czarna polewka dla rządu - tak protestowali rzeszowscy resta...

Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu rząd ograniczył działalność restauracji do godz. 21. Tydzień temu nakazał sprzedaż dań tylko na wynos. Dla gastronomii był cios. A przedsiębiorcy są w słabej kondycji ekonomicznej. Niektórzy nie dźwignęli się po wiosennym zamknięciu.

- Drugi raz w tym roku jesteśmy odcięci od przychodów - zauważa Maciej Grubman z Irish Pub, jeden z organizatorów protestu w Rzeszowie. - Rząd nie mówi nic na temat pomocy dla nas. Mydli oczy obietnicami, że może nas zwolni z ZUS-u, może jakieś postojowe. Nie ma żadnych konkretów. Polska gastronomia zatrudnia ponad milion pracowników. Nie licząc firm powiązanych m.in. rolników, dostawców.

Na ulicy 3 Maja stanął restauracyjny stolik, a w nim 4 talerze z czarną polewką. Talerze przeznaczono dla: Jarosława Kaczyńskiego, Jarosława Gowina, Mateusza Morawieckiego i Olgi Semeniuk. Ta ostatnia miała dopisek „wiceminister zwijania gastronomii.”

Jak wyjaśnił Grubman, zawartość czerwonych talerzy to przygotowana dla rządzących czarna polewka. To polska zupa, której podstawowymi składnikami są rosół i krew kaczki. Podanie czarnej polewki było kulturalną i ostateczną odmową. Takie danie podano młodemu Jackowi Soplicy w „Panu Tadeuszu”. Wtedy Horeszkowie odmówili mu ręki Ewy. Dziś w ten sposób polska gastronomia odmawia rządowi PiS.

W proteście wzięło udział około 40 osób. Wśród nich pan Mateusz. Jest kucharzem. Jak mówi, „w jednej z popularnych lokali w Rzeszowie”.

Przyszedł z transparentem „Poproszę Kaczora na wynos”. Do tej pory serwował klientom kuchnię „nowoczesną z elementami kuchni polskiej”. Kiedy rząd zakazał stacjonarnej działalności i lokal musiał ograniczyć się do potraw na wynos zacząć gotować coś innego.

- Musieliśmy zupełnie zmienić menu, aby to jedzenie w tym pudełku zachowało jakość - mówi mężczyzna.

Działanie restauracji tylko na wynos nazywa „dogorywaniem gastronomii”.

- Nie ma za co utrzymać ani lokalu, ani pracowników. Obroty spadły u nas w lokalu o około 80 proc. - szacuje pan Mateusz. W gastronomii pracuje już 10 lat. Myśli o zmianie pracy. Gdzieś poza gastronomią.

CZYTAJ TEŻ: Dramat w komunikacji osobowej na Podkarpaciu. Przez koronawirusa firmy przewozowe są na skraju upadku

Na proteście pojawiła się też pani Cecylia Bańkowska. W gastronomii od 20 lat. Posiada trzy restauracje. Boi się o przyszłość swoją i pracowników. Jednego już musiała zwolnić. Stara się serwować dania na wynos, ale nie jest to takie łatwe.

- Ludzie boją się zamawiać. Boją się moich pracowników, mimo że mają maseczki, rękawiczki, zachowują wszystkie zasady sanitarne - opowiada kobieta.

Uważa też, że rząd powinien ostrzec restauratorów, aby przygotowali się do drugiej fali zakażeń jesienią, a co za tym idzie kolejnymi obostrzeniami. Zamiast tego, rządzący mieli w głowie wybory.

- Rząd nie przemyślał swojej decyzji. Zrobił coś z dnia na dzień. Nie dał nam możliwości przygotowania się - wtóruje jej Marcin Koszler - Jak mam oceniać ten rząd? Czas na niego - dodaje.

Pracę w gastronomii zaczynał w wieku 15 lat. Obecnie prowadzi restaurację w znanym hotelu w centrum Rzeszowa. W jego restauracji trzeba było zwolnić ludzi, którzy pracowali na tzw. śmieciówkach.

- Oni muszą siedzieć w domu i czekać na zbawienie. Rząd skazuje ich na głód - nie oszczędza w słowach Koszler.

Restauratorzy postulują m.in. zwolnienie z ZUS na pół roku, zniesienie ograniczeń czasowych w gastronomii.

Nowe obostrzenia zależą m.in. od liczby zakażeń koronawirusem, jaka zostanie ogłoszona we wtorek i środę - gdy ze wszystkich sanepidów spłyną już dane o zakażeniach w weekend. Minęły właśnie dwa tygodnie od wprowadzenia pierwszych obostrzeń podczas drugiej fali epidemii. I właśnie dane z weekendu pokażą, czy obostrzenia te przyniosły skutek. Jeśli liczba zakażonych przekroczy 20 tysięcy, należy spodziewać się nowych ograniczeń. Jeśli - podobnie jak w niedzielę czy poniedziałek - będzie oscylowała w granicach kilkunastu tysięcy, może wystarczyć utrzymanie tych obostrzeń, które obowiązują dziś.Nie ma jednak żadnych szans, by już teraz zniesiony został zakaz działalności restauracji i basenów, limit klientów w sklepach, limit wiernych w kościołach czy zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób. Nadal obowiązkowe będzie też noszenie maseczek wszędzie w przestrzeni publicznej.Zakaz przemieszczania się? Rząd rozważa taki przepis. Czytaj więcej na kolejnych slajdach - posługuj się klawiszami strzałek, myszką lub gestami.

Rząd planuje nowe obostrzenia. Wśród nich zakaz wychodzenia z domu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czarna polewka dla rządu PiS od restauratorów. Protest przedsiębiorców z branży gastronomicznej z Rzeszowa - Nowiny

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie