Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarnogóra. Plaże u stóp gór

Agata Kowalczyk
Wyspa św. Stefana
Wyspa św. Stefana Mateusz Dudzik
Krystalicznie czysta woda, a na niej bujające się łódeczki, szerokie plaże u stóp gór, mnóstwo zabytków i niskie ceny to walory Czarnogóry. Tu znajdują się jedyne w Europie południowej fiordy. Spędzone tam wakacje mogą być jednymi z najcudowniejszych w życiu.
Czarnogóra. Plaze u stóp gór

Czarnogóra. Plaże u stóp gór

Do Czarnogóry, która odzyska niepodległość w czerwcu 2006 roku, trzeba jechać jak najszybciej, bo za kilka lat, gdy Europejczycy odkryją jej walory, trudno będzie odnaleźć naturalne piękno i … kawałek wolnego miejsca na plaży.

Czarnogóra nie jest tak zadbana jak Chorwacja. W głębi lądu widać jeszcze powojenne zniszczenia i biedę, ale nadmorskie kurorty kwitną. Wjeżdżając od strony Chorwacji musimy objechać Zatokę Kotorską, albo pokonać ją promem. Obie trasy zapewnią niesamowite widoki. Droga wije się wzdłuż gór, obok plaż, kamiennych domów i między palmami.

Po trzęsieniu ziemi

Dojedziemy nią do Kotoru, miasta zniszczonego przez wielkie trzęsienie ziemi w 1979 roku. Do tej pory część zabytkowych budynków nie została wyremontowana i skutki kataklizmu widać na każdym kroku.

Miasto otacza zatoka, do której schodzą wysokie góry. To jedyne fiordy na południu Europy. Aby poczuć atmosferę tego niesamowitego miasta, które w historii było w rękach Rzymian, Wenecjan i Austriaków trzeba usiąść w jednej z licznych kawiarenek starego miasta. Prowadzą do niego trzy bramy. Przed głównym wejście na placu wyłożonym kamiennymi płytami stoi wieża zegarowa, a w tle widać pałace należące kiedyś do zamożnych rodów.

Konieczne trzeba wejść w labirynt wąskich uliczek, powłóczyć się nimi, pooglądać stare kamice i kościoły. Po drodze można wstąpić do jednej z piekarń i kupić tradycyjną bałkańską potrawę burek czyli placek z ciasta, które jest połączeniem francuskiego i naleśnikowego, nadziewany mięsem lub serem. Pychota.

Posileni burkiem i wyśmienitą kawą oraz zaopatrzeni w wodę możemy wejść na miejski mur. Jego wznoszenie rozpoczęto 1420 roku ale ukończono dopiero 400 lat później. Trasa ma 4 kilometry długości i biegnie cały czas pod górkę. W upalny dzień wyprawa może być męcząca, więc trzeba wybrać się rano, jak najwcześniej. Warto się wspiąć na szczyt, bo każdy krok dostarcza nie zapomnianych widoków na zatokę, fiordy i czerwone dachy zabudowań Kotoru.

Odnowion Budva

Z Kotoru blisko mamy do Budvy, najstarszego miasta na wybrzeżu Czarnogóry. Wyłania się ono znienacka, ponieważ jest usytuowane na niewielkim półwyspie. Stare miasto Budvy jest świeżo odnowione, ale i nie zostało tak strasznie zniszczone przez trzęsienie ziemi jak Kotor. Więcej strat wyrządzono podczas działań wojennych w latach 90-tych.

Starówka jest ogrodzona murami o grubości jednego metra. Koniecznie trzeba na nie wejść i obejść stare miasto dokoła. Dosłownie na wyciągnięcie ręki przejdziemy obok zabytkowego kościoła z dzwonnicą, starych kamienic, w których działają restauracje, kawiarnie, sklepy i mieszkają nic nie robiąc sobie z turystów przechodzących obok ich głów. Zajrzymy do wypielęgnowanych ogródków, w których rosną granaty, kiwi, figi, mandarynki i wiele innych śródziemnomorskich drzew. Jabłoni tu nie zobaczymy.

Święto ryb

Przed głównym placem starego miasta stoi zamek, który jest wykorzystywany jako letni teatr. Jeśli do Budvy przyjedziemy w październiku na zakończenie sezonu, to możemy wziąć udział w święcie ryby. Wówczas na placu przed murami starego miasta prezentują się miejscowi artyści i stoją grile na których pieką się ryby, potem rozdawane za darmo. Ustawiają się po nie kolejki, trzeba w nich odstać nawet godzinę. Czarnogórcy, jak przystało na ludzi południa, nie śpieszą się, a wiele ryb jest rozdawanych "od tylu", ale kolejka cierpliwe stoi i nikt się nie awanturuje, chyba. Do ryb jest piwo i wino, też za darmo.

Przy starym mieście znajduje się niewielka urokliwa plaża z kawiarnią i leżakami, otoczona starymi murami. Jeśli pójdziemy dalej na północ traktem tuż wykutym w zboczach górach, to dojdziemy do oryginalnej plaży podzielonej na dwie części pionową skałą. Idąc deptakiem warto co kilka chwil odwracać się i podziwiać widok na starówkę i wyłaniające się z morza wysepki.

W Budvie trzeba zajrzeć na targ, zwłaszcza jeśli będziemy w Czarnogórze późnym latem. Stoiska będą się uginały od dojrzałych, świeżych fig, granatów, winogron, czy zielonych mandarynek, które są nieco kwaśne, ale o niesamowitym smaku i aromacie. Można też kupić sery o ciekawych smakach wyrabiane przez miejscowych rolników.

Do portu i na promenadę

Warto wybrać się na spacer po porcie otulonym górami. Spotkamy w nim wspaniałe jachty z całego świata, warte miliony euro. Idąc dalej natrafimy na miejska piaszczysta plaże ciągnącą się trzy kilometry. Znajduje się przy niej mnóstwo domów z pokojami do wynajęcia, kawiarenek, restauracji.
Jedzenie jest smaczne i niedrogie. Prawie wszędzie są sprzedawana pizze na kawałki, smażone maleńkie ryby, pleskawice czyli kotlety z mielonego mięsa, czy sałatka podobna do greckiej. Nie ma typowych fasfoodów światowych sieci. Amatorzy hamburgerów muszą zdać się na miejscową kuchnię.

Za Budvą wzdłuż plaży ciągnie się pięciokilometrowa promenada z palmami. Niestety kilka razy musimy zejść z niej na ulicę, ponieważ deptak został zagrodzony przez właścicieli hoteli. Musimy też pokonać krótki tunel.

W końcu dojdziemy nią do wypoczynkowej miejscowości Rafailovici, położonej wśród plam i gór na wyciągniecie ręki. Na ich zboczach stoją niewielkie pensjonaty większość z widokiem na morze. Trasę można pokonać również kolejką taką jak jeździła na Święty Krzyż / bilet kosztuje 2 euro w jedna stronę/.

Szeroka plaża w Ravailovici jest piaszczysta albo z drobnymi kamyczkami. Można na niej spotkać ciekawe twory skalne i zielone głazy, które zmieniają kolor wraz z ruchem słońca. Adriatyk jest tu krystalicznie czysty, ciepły i płytki.

Wyspa dla gwiazd

Z plaży widać uroczą wysepkę świętego Stefana, do której można dopłynąć statkiem z Budvy i innych miejscowości na wybrzeżu. Do lat 60-tych była ona zamieszkała przez rybaków. Teraz jej stare zbudowania są wykorzystywane jako ekskluzywny hotel. Wyspę można zwiedzać. Bilet kosztuje 3 euro.

O otaczające ją mury ciągle rozbijają się fale turkusowego Adriatyku. Aby poczuć romantyczną atmosferę, trzeba przejść wąskimi uliczkami między zabudowaniami. O wejściu do jednego z apartamentów nie ma mowy, ale można zajrzeć do kościoła i zamówić coś w restauracji, w tej samej, z której korzystają hotelowi goście. Na wyspie swój ulubiony apartament ma Sofia Loren. Przyjeżdżają też inne gwiazdy i politycy.

Nie tylko plaże

Czarnogóra to nie tylko plaże. Konieczne trzeba zaplanować wycieczki w góry. Widziane od strony lądu są czarne i stąd nazwa kraju. Tam bardziej niż na wybrzeżu widać zniszczenia wojenne. Miasta wyglądają na opustoszałe, a część domów ma wejścia i okna pozabijane deskami. Atmosfera panuje taka jak u nas przed 1989 rokiem.

Warto jednaka pojechać do dawnej stolicy Czarnogóry Cetinje. Po drodze będziemy podziwiać zapierające dech w piersiach widoki na morze i góry. Pierwszy kontakt z miastem zostawia fatalne wrażenie. Dworzec autobusowy to rozpadający się barak bez rozkładu jazdy i toalet. Stoją przed nim podejrzani panowie i proponują powrotny transport swoimi wozami, informując, że nie wiadomo, kiedy pojawi się autobus. Najlepiej spytać kierowcę, który nas przywiózł, o której będzie wracał.

Cetinje pod koniec XIX wieku po odzyskaniu niepodległości przez Czarnogórę zyskało na znaczeniu. Z tego okresu pochodzą okazałe gmachy ambasad ówczesnych mocarstw: Rosji, Austro - Węgier, Francji i Anglii. Odnowione budynki robią wrażenie. Atrakcja jest także stary klasztor z cennym skarbcem i relikwiarzem. Według legendy tu leży palec Jana Chrzciciela i miejscowy pop kilka razy w ciągu dnia pokazuje go zwiedzającym.

Jadać dalej w głąb lądu dotrzemy do jednego z czterech parków narodowych Czarnogóry Lovcen. W pogodny dzień będziemy mogli podziwiać niesamowite widoki, z najwyższego punktu zobaczymy panoramę aż do Włoch, po drugiej stronie Adriatyku.

Po drodze warto odwiedzić miejscowość Njegusi. Tutaj produkuje się szynkę prsut, znana także poza krajem, o oryginalnym smaku uzyskanym dzięki specyficznej technice wędzenia. Można kupić również smaczny delikatny ser. Jest on dostępny w marketach i na bazarach w całym kraju, ale to nie to samo, co oryginał kupiony u producenta.

Wracamy na wybrzeże, a tam im dalej na południe, tym plaże są dłuższe, szersze i bardziej piaszczyste. Drogi robią się wąskie, tak że trudno o minięcie się dwóch aut. Często odpoczywają na nich osiłki. Można trafić na całe ich rodziny z maluchami rozłożone na asfalcie. Zwierzęta nic nie robią sobie z trąbiących aut. Z czasem trzeba kilkanaście minut zaklinać osiołki, aby zeszły na pobocze. W takiej atmosferze dojedziemy do Albanii, ale o tym innym razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czarnogóra. Plaże u stóp gór - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie