Rozpętała się taka burza, że - jak to zwykle w sprawach ważnych dla Ojczyzny, głos zabrał nawet prezydent Andrzej Duda! Stwierdził, że to sprawa prywatna i nie ma o co robić szumu. Tą wypowiedzią zapewne zaskarbił sobie uznanie milionów Polaków i słupek popularności skoczył mu do góry jak sprzedaż piwa w sklepie przy akademiku w piątek wieczorem. W tym miejscu należy postawić pytanie: Czy osobie publicznej wypada kupować alkohol? Bo czy wypada pić, to wszyscy wiemy. Może i nie wypada, ale piją.
Prezydent Kwaśniewski stał się człowiekiem - memem. Na pytanie „Ile by pan musiał pić, żeby mieć dwa promile”? W internetach odpowiada - „Musiałbym dwa dni nie pić”. Z naszego podwórka - pamiętamy wiceministra zdrowia z Platformy, śpiącego na chodniku przed sejmowym pokojem, posła PSL-u, wsiadającego do cudzego auta, o niższych rangą politykach i samorządowcach nie wspominając. Zgodnie ze starym porzekadłem - alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w największych ilościach, albo równie mądrym - alkohol w małych dawkach działa leczniczo, w dużych - wręcz uzdrawiająco, politycy piją. Piją księża, dziennikarze, chłopi i robotnicy. Jest to wysoce naganne, ale z faktami trudno dyskutować. Sorry, taki mamy klimat.
Rzecz w tym, jak, ile, z kim się pije i co się potem robi. Można nocami wypisywać głupstwa na facebooku (rano wystarczy skasować i po sprawie do następnego razu), śpiewać legionowe piosenki, albo pisać wiersze. Jak kto lubi. Miarka przebiera się, gdy ktoś wsiada „po kielichu” do samochodu, albo publicznie się pokazuje, na przykład na jakiejś uroczystości. Wracając do pytania. Uważam, że wypada. Bardziej, niż wysyłać policjantów po hamburgery dla ministra, jak to kiedyś miało miejsce. Czy prezydent Gdańska powinna się wstydzić? Jasne! Kto kupuje dwie cole do 0,5?!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
