Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derby, które budziły strach - niezapomniane wrażenia kibiców i powiew grozy wśród mieszkańców Tarnobrzega

Piotr SZPAK Arkadiusz KIELAR
Kibice ze Stalowej Woli po odpaleniu rac rozpoczęli przemarsz ulicami miasta.
Kibice ze Stalowej Woli po odpaleniu rac rozpoczęli przemarsz ulicami miasta. Marcin Radzimowski
Aż trudno w to uwierzyć, ale aż dziewięć lat czekano na piłkarskie derby regionu w Tarnobrzegu, w których zmierzyły się ze sobą drużyny Siarki i Stali Stalowa Wola.

Historia derbów

Porządku pilnowali nawet policjanci na koniach.

Porządku pilnowali nawet policjanci na koniach. Marcin Radzimowski

Porządku pilnowali nawet policjanci na koniach.
(fot. Marcin Radzimowski)

Historia derbów

Bilans gier w derbowych meczach jest korzystny dla Stali, która wygrała z Siarką 10 razy, 11 razy był remis, a 5 razy triumfowali tarnobrzeżanie. Starsi kibice pamiętają jeszcze mecze w drugiej lidze w sezonie 1974/75, gdy Siarka wygrała w Stalowej Woli 1:0, a Stal w Tarnobrzegu 2:0. W sezonie 1993/94 oba zespoły spotkały się w ekstraklasie, w Stalowej Woli był bezbramkowy remis, a w Tarnobrzegu wygrała Siarka 1:0. Były też i mecze w trzeciej lidze, w sezonie 2001/2002 Stal wygrała u siebie 3:1, a w rewanżu było 0:0. Zanim obie ekipy spotkały się w tym sezonie (jesienią było w Stalowej Woli 2:2), po raz ostatni grały ze sobą w sezonie 2003/2004. Wtedy Stal wygrała na własnym stadionie 2:0, a w Tarnobrzegu po raz kolejny padł bezbramkowy remis.

Takiego meczu w Tarnobrzegu dawno nie było. Pozostanie on długo w pamięci nie tylko kibiców, ale i mieszkańców Tarnobrzega nie interesujących się sportem na co dzień. Powiało wielkim piłkarskim światem i… grozą.

Tyle policji dawno do Tarnobrzega nie przyjechało. Dobrze zorientowani wiedzieli co się święci, natomiast ci, którzy nie interesują się sportem, szczególnie starsze mieszkanki miasta z przerażeniem, a nawet z paniką w oczach patrzyły i słuchały co się działo.

PRZERAŻENI LUDZIE

Pierwsze policyjne syreny było słychać już przed południem. Im bliżej było wyznaczonego na godzinę 17 meczu Siarki ze Stalą tym w mieście atmosfera stawała się gorętsza. Piłkarskie derby regionu drużyn z Tarnobrzega i Stalowej Woli, których kibice wręcz się nie nienawidzą przysparzały wielu niezdrowych emocji. W stan pogotowia postawiona została policja, nie tylko ta z Tarnobrzega, ale także ta z Rzeszowa. Stróże prawa przygotowali się w tego meczu w najdrobniejszych szczegółach, pod uwagę wzięto wszystkie najgorsze scenariusze. Zadaniem numer jeden było niedopuszczenie do starcia się fanów obu ekip. Szalikowcy ze Stalowej Woli przyjechali na mecz w liczbie tysiąca osób. Wydawało się, że ta zapowiadana liczba jest przesadzona, ale okazało się, że niekoniecznie. Kibice ze Stalowej Woli przyjechali na mecz specjalnym pociągiem złożonym w trzech jednostek elektrycznych. Brew obawom nie został on zdemolowany i dotarł ze wszystkimi oknami. Fani w zwartej grupie przeszli przez pół miasta na stadion. Policja stanęła na wysokości zadania i przeprowadziła bezpiecznie szalikowców, choć bardziej pasuje słowo chuliganów, na stadion. Miejscowi mieli olbrzymi apetyt na konfrontację, ale byli bez szans, mogli sobie co najwyżej pokrzyczeć. I to pokrzyczeć przy pomocy takich wulgaryzmów, że przekraczały one poziom najgorszego rynsztoku. I dotyczy to grup obu ekip.

Plac przez tarnobrzeskim dworcem opanowany został przez kibiców ze Stalowej Woli.

Plac przez tarnobrzeskim dworcem opanowany został przez kibiców ze Stalowej Woli. Marcin Radzimowski

Plac przez tarnobrzeskim dworcem opanowany został przez kibiców ze Stalowej Woli.
(fot. Marcin Radzimowski)

HUK PETARD

Taki to już "urok" kibicowskiej społeczności nie tylko w naszym regionie, ale w całej Polsce, ba, w całej Europie i nawet na całym świecie. Nie wszyscy, szczególnie starsze osoby to rozumieją.

- Pani do czego to doszło? Za komuny to "ormowcy" wsadziliby ich do suki, dostaliby kolegium i byłoby z głowy - rozmawiały ze sobą klientki sklepu spożywczego przy ulicy Kopernika, które z przerażeniem patrzyły na złożoną z kilkudziesięciu wozów policyjnych kolumnę jadącą na tarnobrzeski dworzec kolejowy. Podążali tam też fani miejscowej drużyny, wiadomo w jakim celu.

Syreny policyjnych radiowozów robiły wrażenie szczególnie na zwykłych mieszkańcach miasta nie interesujących się sportem.

DAĆ IM… ROBOTĘ!

- A do roboty takich - wyrzuciła z siebie purpurowa ze złości staruszka. To daj im pani tę robotę - zezłościła się nieco młodsza. Komentarze były w blisko stu procentach potępiające młodych ludzi ubranych w kolorowe stroje o barwach obu drużyn. Stalowowolscy kibice zaopatrzyli się z niezliczoną ilość petard hukowych, które robiły wiele hałasu. Biorąc pod uwagę sportowy doping to wygrali go miejscowi kibice, którzy mieli jednak tę przewagę, że mecz rozgrywany był w Tarnobrzegu i było ich znacznie więcej. Pięknie przygotowane flagi i setki fanów z żółtych koszulkach musiały się podobać. Tyle tylko, że sportowego dopingu podczas meczu było tyle co kot napłakał. Przeważyły wulgaryzmy w najgorszej postaci. W błędzie jest ten kto myślał, że najgorsi kibice to szalikowcy. Wcale nie. Byliśmy świadkami jak wulgaryzmy skandowali starsi wiekiem mężczyźni i… kobiety. Niektóre z nich wykazały się daleko idącą nieodpowiedzialnością zabierając na mecz swoje pociechy. Na szczęście nie doszło do żadnych burd, ale dzieciaki dostały poglądową lekcję jak nie należy się zachowywać. Derby miały jednak i swoją dobrą stronę. Takiego sportowego wydarzenia z taką dozą adrenaliny dawno już w Tarnobrzegu nie było. Kiedy fani zapominali o inwektywach doping był wręcz fantastyczny.

LICZYŁ SIĘ PRESTIŻ

Stalówka wygrała z Siarką 2:1, mecz stał na słabym poziomie co przyznali trenerzy obu drużyn. W tym meczu nie chodziło jednak tylko o wynik, liczył się prestiż i to by okazać swoją wyższość i upokorzyć rywala. Udało to się Stali. Po meczu wychowanek stalowowolskiego klubu Paweł Wtorek, który zresztą podczas swojej piłkarskiej kariery reprezentował też barwy Siarki powiedział coś, co wielu wprawiło w osłupienie, ale i zadowolenie.

- O poziomie tego spotkania nie ma co za wiele mówić. Chciałby się by takie mecze były rozgrywane częściej. Dla takich meczów warto żyć i choćby dlatego by były one nadal rozgrywane corocznie to chciałbym by Siarka utrzymała się w drugiej lidze - mówił Wtorek.

Tego utrzymania nie chcieliby jednak chyba mieszkańcy obu miast, którzy przynajmniej dwa razy w roku przeżywaliby mrożące krew w żyłach chwile. Ci, którzy liczyli na wielkie pomeczowe zadymy przeliczyli się. Fani Stalówki przemaszerowali przez miasto i pojechali szczęśliwie do domów, tak samo wrócili do nich kibice Siarki. Do późnych godzin wieczornych po mieście krążyły policyjne wozy na "kogutach". I co by o ciemnej stronie derbów nie mówić, to jednak takie wydarzenia na długo pozostają w pamięci.

GĘSIA SKÓRKA PIŁKARZY

Od początku było wiadomo, że do Tarnobrzega przyjedzie bardzo liczna grupa kibiców ze Stalowej Woli. I tych zorganizowanych i tych którzy wybrali się indywidualnie, łącznie było ich ponad tysiąc. I nawet specjalne transparenty na mieście nawołujące do wyjazdu na mecz nie były specjalnie potrzebne, bo zainteresowanie i tak było ogromne. Pierwszy od dziewięciu lat wyjazd na ligowy mecz z Siarką - tego nie można było przegapić. A Stowarzyszenie Kibiców Stali Stalowa Wola postarało się, by wyjazd był jeszcze ciekawszy i udało im się załatwić pociąg specjalny. Takim jechali na mecz do Tarnobrzega też dziewięć lat wcześniej. Atmosfera udzielała się także piłkarzom.

- Kibice nie pozwolili nam zapomnieć, co to za spotkanie. Wystarczyło wejść na rozgrzewkę przed derbami, zobaczyć naszych fanów, przypomnieć sobie transparent z piątkowego treningu (dzień przed meczem), że są z nami. Gęsia skórka sama się pojawiała i nie trzeba było nikogo mobilizować - mówił Bartosz Horajecki, kapitan Stali.

DODATKOWA ATRAKCJA

Na derbach nie mogło zabraknąć prezesa piłkarskiej spółki ze Stalowej Woli, wywodzącego się z kibicowskiego środowiska Grzegorza Zająca.
- Będąc prezesem spółki nigdy nie przestałem być kibicem. I jak przestanę być prezesem to kibicem będę na pewno nadal - mówi Grzegorz Zając. - Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem nie pojawiając się w Tarnobrzegu w koszuli pod krawatem na trybunie honorowej. Też chciałem sobie przypomnieć stare dobre czasy i jechać pociągiem z grupą kolegów. Chociaż nie brakuje kibiców którzy pamiętają poprzednie derby, to jest jednak wielu młodych fanów, dla których taki wyjazd pociągiem na derby był pierwszy. To była dodatkowa atrakcja, bo kiedyś jeździło się na mecze właśnie przede wszystkim pociągiem, a teraz zwykle jeździ się już autobusem.

Fani Siarki odpowiednio przygotowali się do derbowego spotkania
Fani Siarki odpowiednio przygotowali się do derbowego spotkania Grzegorz Lipiec

Fani Siarki odpowiednio przygotowali się do derbowego spotkania
(fot. Grzegorz Lipiec)

NIEZAPOMNIANE PRZEŻYCIE

Prezes Stali zaznacza, że mimo gorącej atmosfery na trybunach obyło się w derbach bez ekscesów. - Derby miały oprawę taką jaką zawsze powinny mieć - uważa. - A utarczek słownych między kibicami uniknąć się nie dało, tak jest w derbach na całym świecie. Na stadionie nie jest jak w kościele, były duże emocje i ciśnienie, wiadomo jak jest na meczach piłkarskich. My przeszliśmy ulicami Tarnobrzega na stadion i też nie było jakiś incydentów, może zostało parę puszek czy butelek, ale jak ktoś potem powiedział, często więcej bałaganu zostaje po przejściu pielgrzymki, dlatego mówienie że przeszła przez miasto jakaś banda i naśmieciła uważam za śmieszne. Na meczu może poleciało kilka petard, ale przy takim tłumie nie zawsze uda się nad wszystkim zapanować.

Przede wszystkim było to udane piłkarskie święto, ze świetną atmosferą, a kibice ze Stalowej Woli mieli też wielką satysfakcję że to nasz zespół wygrał. Z tego co wiem były też osoby, które na ten mecz przyjechały nawet specjalnie z zagranicy. Szkoda że derby nie są częściej? Z jednej strony tak, ale z drugiej gdyby były co roku może nie byłyby aż takim przeżyciem niż te które rozegrane zostały po latach. Dla wielu było to niezapomniane przeżycie, które będzie się pamiętać jeszcze długo.

Fani Stalówki zamiast koszulek w barwach swego klubu postanowili zaimponować zahartowanymi ciałami.
Fani Stalówki zamiast koszulek w barwach swego klubu postanowili zaimponować zahartowanymi ciałami. Grzegorz Lipiec

Fani Stalówki zamiast koszulek w barwach swego klubu postanowili zaimponować zahartowanymi ciałami.
(fot. Grzegorz Lipiec)

Olbrzymich rozmiarów flaga Siarki robiła wrażenie.
Olbrzymich rozmiarów flaga Siarki robiła wrażenie. Grzegorz Lipiec

Olbrzymich rozmiarów flaga Siarki robiła wrażenie.
(fot. Grzegorz Lipiec)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie