Dezamet głosuje za strajkiem?

O przebiegu referendum rozmawiamy z Andrzejem Polakiem, przewodniczącym Międzyzakładowego Związku Zawodowego NSZZ Solidarność, który wyszedł przed zakładową bramę. - Jest dobrze, ludzie chętnie oddają głosy - mówił przed południem zadowolony przewodniczący. - O wyniku porozmawiamy później. Teraz mam straszne zamieszanie.

Dla pracowników nowodębskiego Dezametu możliwość utrzymania miejsca pracy, to być albo nie być. Wielu z nich, to jedyni żywiciele rodziny. Ich obawy przed utratą pracy rosną z każdym miesiącem. W ostatnim czasie w zakładzie wręczono wypowiedzenia 120 osobom. Nie jest to liczba ostateczna. Wychodzący wczoraj przed południem z zakładu tłumaczyli, dlaczego uczestniczą w referendum. - Przepracowałem w tym zakładzie wiele lat, przetrzymałem kilka rządów, ale jeszcze nigdy nie było tak źle jak teraz - mówi starszy mężczyzna. - Dlaczego tak drastycznie ograniczane są zamówienia. Przemysł zbrojeniowy nie może paść. Wyszkolona armia to nie wszystko. Patykami walczyć nie będą.

GŁOSOWALI OD RANA

Referendum miało odbyć się w ubiegłym tygodniu. Mimo przygotowań głosowanie w ostatniej chwili przesunięto. Organizatorzy podjęli taką decyzje ze względu na umożliwienie uczestnictwa w głosowaniu jak największej liczbie pracowników. Opłacało się. Pierwsi pracownicy oddali głos już na drugiej zmianie w poniedziałkowe popołudnie. Jednak najwięcej kart do głosowania przygotowano na wtorek. Do godziny 10 głos oddało ponad 250 pracowników. Odpowiadali na pytanie, czy są za przystąpieniem do strajku w obronie przyszłości przemysłu obronnego wobec cięć budżetowych Ministerstwa Obrony Narodowej, zmniejszonych zamówień i likwidacji miejsc pracy. - Z tego, co mi wiadomo, większość opowiedziała się za strajkiem - zdradza Andrzej Polak. - Nasze dane prześlemy do sekcji zbrojeniowej i tam zostaną dołożone do głosów z innych zakładów, w których odbyło się referendum.

W ŚRODĘ TEŻ ZAGŁOSUJĄ

Do godziny 15, głos oddało ponad 300 pracowników. Na tych, którzy nie zdążyli, związkowcy czekają w środę. - Nie wiem ile osób przyjdzie, bo część ludzi jest na zwolnieniu i urlopach - zastrzega Andrzej Polak. - Cieszę się, że referendum jest ważne, bo już zagłosowało ponad 300 pracowników. Oficjalny wynik głosowania podam dziś przed południem.

POD OKIEM PREZESA I POSŁÓW

Leszek Pabian, prezes Dezametu o referendum został poinformowany. Nie krytykuje ani związkowców, ani pracowników. Przyznaje, że sytuacja w firmie jest zła, dlatego robi wszystko, by utrzymać obecne miejsca pracy i zainteresować pogarszającą się sytuacją w zbrojeniówce polskich parlamentarzystów. Stąd poniedziałkowa wizyta w zakładzie Elżbiety Łukaciejewskiej i Renaty Butryn, posłanek podkarpackiej Platformy Obywatelskiej oraz wicewojewody podkarpackiego. Ich przyjazd zbiegł się referendum strajkowym. - Poseł Renata Butryn pracuje w sejmowej komisji obrony, dlatego mam nadzieję, że swoje spostrzeżenia przekaże szerszemu forum osób, które decydują o przyszłości przemysłu zbrojeniowego - mówi prezes Pabian. - Dezamet to firma z tradycjami, która od lat wspiera polski przemysł obronny. To największy pracodawca w regionie, dlatego trzeba zrobić wszystko, by podtrzymać rynek zamówień i zachować miejsca pracy.