(fot. Marcin Jarosz)
30-latkę po raz ostatni widziano w poniedziałkowe popołudnie. Kiedy okazało się, że po zmroku nie ma jej w domu, rodzina i mieszkańcy Olbierzowic (gmina Klimontów) rozpoczęli poszukiwania.
Do akcji wkroczyli też policjanci z psem tropiącym. Pies podjął trop i doprowadził najpierw w okolice cmentarza, około trzystu metrów w linii prostej, a potem znowu w okolice domu.
- Już wieczorem w poniedziałek podejrzewaliśmy, że elementem kluczowym w całej sprawie może być studnia zlokalizowana naprzeciwko domu, w którym 30-latka mieszkała - opisuje Jacek Kulita, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu. - Ze względu na późną porę i zmrok poszukiwania zostały wstrzymane.
We wtorkowy poranek strażacy ochotnicy z Klimontowa pojechali na posesję, sprawdzić, czy przypuszczenia policjantów są słuszne.
- Zaświecili latarkami do wnętrza i znaleźli ludzkie zwłoki - relacjonuje Bogusław Karbowniczek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Sandomierzu. - Woda została wypompowana, jednak ze względu na głębokość studni i na brak odpowiedniego sprzętu, by wejść do środka i wyciągnąć ciało, o pomoc poprosiliśmy strażaków z Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej numer 3 w Kielcach, specjalistów od ratownictwa wysokościowego.
Strażacy na linach zjechali do wnętrza około 18 metrowej studni. Wyciągnęli ciało. Było już wiadomo, że to 30-latka.
Studnię widać z okien domu. Była zamknięta. Aby dostać się do środka trzeba było pokonać zabezpieczenie. Czy to 30-latka otworzyła pokrywę?
- Jedną z hipotez jakie przyjmujemy, jest samobójstwo. Trwa śledztwo - ucina Jacek Kulita.
(fot. Marcin Jarosz)
Wkrótce kolejne informacje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?