- A jak ja będę przeprawiał się na drugą stronę rzeki. I to teraz, jak mam żonę w szpitalu? Niech tylko spróbują ruszyć mostem! - pokrzykuje Skrzypacz, twórca najgłośniejszej w Polsce samowoli budowlanej, o której przed laty leciał serial w Publicznej telewizji.
Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Marian Pędlowski nie miał od początku najmniejszych wątpliwości, że mostek to samowola budowlana, w dodatku wykonana wyjątkowo prymitywnie. Pierwszy mostek porwała woda, drugi nie jest lepszy od pierwszego.
Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego przez kilka lat wstrzymywał karzącą rękę sprawiedliwości, do chwili wybudowania nowego mostu, którym córka Skrzypaczka mogłaby przechodzić przez rzekę w drodze do szkoły.
Jednak po wiosennych roztopach wojewódzki inspektor zmienił zdanie i nakazał rozebrać kładkę, która jest w złym stanie, zagraża życiu i zdrowiu ludzi, bo jest nierówna, brak na niej poręczy i w mrozy pokrywa się lodem. Skrzypacz odwołał się do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie, a ten właśnie podjął decyzję o podtrzymaniu decyzji podkarpackiego inwestora.
Do akcji wkroczył więc Marian Pędlowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Wydał komunikat o poszukiwaniu wykonawcy "rozbiórki samowolnie wybudowanej drewnianej kładki dla pieszych na rzece Łęg w miejscowości Przyszów-Burdze". Po rozebraniu kładki Skrzypacz obciążony będzie kosztami tej operacji. Grozi mu grzywna w wysokości 3 tys. zł, bo wezwany do rozebrania mostku pokazał symbolicznie "gest Kozakiewicza".
Mostek zniknie, a Skrzypacz będzie miał teraz na głowie komornika. Jak nam powiedział, nadzieję ma jeszcze tylko w dziennikarzach. Chce, aby w obronie mostku przyjechała Telewizja Polska i pokazała jego krzywdę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?