Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor przekracza uprawnienia, nauczycielka wraca do szkoły

Klaudia TAJS
Po wyjściu z budynku sądu, poszkodowana nauczycielka Jolanta Mudzik (z prawej), dziękowała rodzicom za to, że byli przy niej w tych trudnych chwilach.
Po wyjściu z budynku sądu, poszkodowana nauczycielka Jolanta Mudzik (z prawej), dziękowała rodzicom za to, że byli przy niej w tych trudnych chwilach. Klaudia Tajs
Nauczycielka pracuje, dyrektorka czeka na apelację, a prezydent miasta na opinię, na podstawie której odwoła dyrektorkę.

Ten wyrok powinien być przestrogą dla dyrektorów placówek oświatowych, którzy traktują swoje miejsca pracy, jak prywatne folwarki - twierdzą ci wszyscy, którzy przez ostatnie 13 miesięcy obserwowali to wszystko, co działo się w Szkole Podstawowej nr 4 w Tarnobrzegu. Wszyscy są zgodni, że konflikt na linii dyrektor - nauczyciel nie służył szkole, która straciła swoje dobre imię. Imię wypracowane przez 40 lat.

W miniony poniedziałek Sąd Rejonowy stwierdził, że Marzena J., dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Tarnobrzegu, przekroczyła swoje uprawnienia, kiedy dyscyplinarnie i bezprawne rozwiązała umowę o pracę, bez wypowiedzenia z nauczycielem mianowanym Jolantą Mudzik.
- Takim wyrokiem jesteśmy usatysfakcjonowani - mówili rodzice, którzy z niepokojem czekali na zakończenie sprawy i głoszenie wyroku przez sędziego Grzegorza Wolaka. - Szkoda tylko, że naszym dzieciom nic nie wróci czasu.

Radość tych, którzy od początku wspierali Jolantę Mudzik, zwolnioną dyscyplinarnie nauczycielkę matematyki, była ogromna. Rodzice nie kryli wzruszenia i łez. - Cieszę się z wyroku sądu tym bardziej, że moje dziecko nadal uczy się w tej szkole - mówiła jedna z matek. - Odzyskaliśmy panią Jolę. W szkole jest spokój.
Wzruszenie rodziców po wyjściu z sali rozpraw było tym większe, to właśnie oni byli wśród tych, którzy przekonywali zwolnioną nauczycielkę, by swoich praw dochodziła w Sądzie Pracy. To właśnie oni trzymając w ręce wyrok Sądu Pracy przywracający Jolantę Mudzik do pracy w szkole zwrócili uwagę Janowi Dziubińskiemu, ówczesnemu prezydentowi miasta, że mimo wyroku, drzwi szkoły nadal są dla nauczycielki matematyki zamknięte. I to wreszcie oni, w czerwcu ubiegłego roku złożyli doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez dyrektor "czwórki". - Dlatego tym bardziej było warto czekać na ten dzień, kiedy pani Jolanta Mudzik odzyskała dobre imię - mówili na sądowym korytarzu rodzice. Tylko pozostaje pytanie, po co to wszystko było? Na pewno nie naszym dzieciom, nauczycielce matematyki i dyrektorce, która dziś nie chce spojrzeć nam w twarz.

DYSCYPLINARKA NA OKIENKU

W tarnobrzeskiej "czwórce" zawrzało 13 stycznia ubiegłego roku. To właśnie w tym dniu długoletnia nauczycielka matematyki Jolanta Mudzik, po przyjściu do szkoły otrzymała od dyrektorki i jej zastępców dyscyplinarne zwolnienie. Niespodziewająca się niczego nauczycielka nie poznała dokładnych powodów tej decyzji. Nie pozwolono jej także pozostać na zajęciach, jakie w tym dniu miała przeprowadzić. Roztrzęsiona, z płaczem wyszła ze szkoły i zaszyła się w swoim mieszkaniu.

Jednak informacja o dyscyplinarnym zwolnieniu nauczycielki matematyki rozeszła się między rodzicami błyskawicznie. Kto wiedział, przekazywał informacje dalej. - Pani Mudzik zadzwoniła do mnie i przyznała się, że została dyscyplinarnie zwolniona, dlatego już nie będzie przychodziła do szkoły - opowiadała jedna z matek. - Byłam w strasznym szoku, gdyż jest to pedagog, który uczy wspaniale. Ma podejście do dzieci. Jest wymagająca, ale umie nauczyć.

Dzień później, od wczesnych godzin porannych, szkolny korytarz "czwórki" oblegała grupa rodziców, która zaczęła zbierać podpisy po pismem, w którym nie zgadzała się z odwołaniem Jolanty Mudzik. Rodzice byli zbulwersowani decyzją o dyscyplinarnym zwolnieniu ulubionej przez ich dzieci nauczycielki matematyki. Nie interesowały ich rozgrywki na linii dyrekcja - pracownik, gdyż jak mówili, walczyli o dobro swoich dzieci. Dzieci, które za kilka tygodni miały zdawać swój pierwszy egzamin, sprawdzian szóstoklasistów, do którego przygotowywała ich dzieci Jolanta Mudzik.

Odwołanie matematyczki, nastąpiło w przededniu wystawiania ocen na półrocze. Nauczycielka znała możliwości edukacyjne uczniów, dlatego rodzice tym bardziej nie zgadzali się, by ktoś inny przejął ich klasy.

Tego samego dnia odwołana nauczycielka spotkała się z grupą rodziców i dziećmi na placu Bartosza Głowackiego. Przyszła, bo jak twierdziła, kocha swoją pracę. Przyszła także, by odeprzeć zarzuty stawiane jej przez dyrekcję. Wtedy też opowiedziała jak doszło do jej odwołania. - Miałam cztery godziny lekcji, które przedzielała godzinna przerwa, czyli okienko - opowiadała. - Kiedy siedziałam sama w klasie, weszła dyrektorka i jej zastępcy i rzuciła mi na biurko zwolnienie w trybie natychmiastowym. Z pisma dowiedziałam się, że zostałam dyscyplinarnie zwolniona z powodu ciężkiego naruszenia przeze mnie podstawowych obowiązków pracowniczych. To między innymi niedostarczenie w wymaganym terminie zwolnienia lekarskiego, kierowanie do uczniów nieprawdziwych informacji i zarzutów o rzekomym braku kultury moich przełożonych, jak również aroganckie odnoszenie się do przełożonych.

W OBRONIE MATEMATYCZKI

W kolejnych tygodniach sprawa dyscyplinarnego zwolnienia Jolanty Mudzik nabierała rozpędu. Głos zabrali dyrektor tarnobrzeskiego oddziału Podkarpackiego Kuratorium Oświaty, a także prezes tarnobrzeskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Z walki o powrót do pracy nauczycielki nie zrezygnowali rodzice uczniów, którzy złożyli na biurku prezydenta miasta pisemny protest, w sprawie pozbawiania ich dzieci możliwości nauczania matematyki przez tak dobrego pedagoga.

Oburzona postępowaniem dyrektorki szkoły Anna Banaszak, prezes tarnobrzeskiego oddziału ZNP, napisała ostry protest do prezydenta miasta. Tłumaczyła w nim, że dyrektor zwalniając nauczycielkę na podstawie artykułu 52 Kodeksu Pracy, złamała prawo, gdyż Jolanta Mudzik jest nauczycielem mianowanym. - Dlatego do niej odnosi się Karta Nauczyciela, a nie Kodeks Pracy - informowała prezydenta Tarnobrzega Jana Dziubińskiego o złamaniu prawa przed dyrektorkę szkoły. - Ale biorąc pod uwagę fakt, że powołała się na art. 52 to naruszyła ustawę o związkach zawodowych, gdyż zwalniając nie uzyskała opinii Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Sprawą dyscyplinarnego zwolnienia zajęło się także kuratorium oświaty. W sprawę zaangażował się Jerzy Utnik, dyrektor tarnobrzeskiego oddziału Podkarpackiego Kuratorium Oświaty, który rozmawiał z dyrektorką szkoły. Prosząc ją, by wycofała zwolnienie, przypomniał, że popełniła błąd. Przypomniał, że o zwolnieniu decyduje komisja przy kuratorze.

Jednak Marzena J., dyrektorka szkoły, nie przyjmowała sugestii oraz rad doświadczonych i długoletnich pracowników oświaty. Cały czas twierdziła, że swoją decyzję, opiera na opinii wynajętego prawnika i pełnomocnika.

PIERWSZA WYGRANA

Konflikt miał rozwiązać wyrok Sądu Pracy, do którego zgłosiła się Jolanta Mudzik. W kwietniu ubiegłego roku sąd uznał, że dyrektorka bezprawnie zwolniła dyscyplinarnie nauczycielkę i nakazał przewrócenie jej na stanowisko. Sąd przywracając Jolantę Mudzik do pracy, powtórzył argumenty Jerzego Utnika. Przyznał także, że istnieje konflikt pomiędzy Jolantą Mudzik a dyrektorką Marzeną J., jednak obie strony ponoszą odpowiedzialność za tę sytuację. Dlatego zdaniem sądu nie można w tym przypadku całej odpowiedzialności zrzucić na matematyczkę. Pewne jej działania były podyktowane dbałością o dobro dzieci. Sąd zaznaczył także, że rozwiązanie stosunku pracy z nauczycielką, w trakcie roku szkolnego nie służyło dobru dzieci, a Jolanta Mudzik cieszy się bardzo dobrą opinią wśród rodziców i dzieci.

Jolanta Mudzik nie otrzymała wynagrodzenia za okres, w którym nie pracowała, ponieważ przebywała wtedy na zwolnieniu lekarskim. Sąd zasądził również od szkoły zwrot kosztów procesu matematyczce, a kosztami sądowymi obciążył skarb państwa.

RODZICE CHCĄ ZAKOŃCZYĆ SPRAWĘ

Jolanta Mudzik wróciła do szkoły. Jednak rodzice nie dali za wygraną. Kilka tygodni później, 21 czerwca złożyli doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez dyrektor "czwórki". - Złożyliśmy doniesienie, bo okazuje się, że sprawa zwolnienia dyscyplinarnego nie została zakończona, tak jak nam to obiecano - tłumaczyli swoją decyzję rodzice. - Sąd przywrócił panią Jolantę do pracy. Ale ani dyrektorka, ani zastępcy, którzy podpisali się pod wnioskiem o zwolnienie dyscyplinarne, nie ponieśli żadnej kary.

Rodzice, którzy podpisali się pod wnioskiem do prokuratury zapewniali, że nie chcą, by Marzena J. straciła pracę. Ale uważali, że zwalniając dyscyplinarnie Jolantę Mudzik, przekroczyła swoje uprawnienia. - Boli nas, że samorząd, mimo naszych interwencji i pytań, nie podejmuje żadnych decyzji w tej sprawie - mówili rodzice. - Radni pytali o finał sprawy na sesjach, i też nie dostali odpowiedzi, na pytanie, czy każdy dyrektor w taki sposób może postępować ze swoim podwładnym. My uważamy, że nie. Część radnych też. Tymczasem po powrocie do szkoły pani Mudzik, sprawa została zamieciona pod dywan, jakby nic się nie stało.
CZEKALI NA PONIEDZIAŁEK

W miniony poniedziałek sprawa miał swój finał w Sądzie Rejonowym w Tarnobrzegu. Wyrok jest niekorzystny dla dyrektorki. Sąd skazał Marzenę J. na karę grzywny w łącznej wysokości czterech tysięcy złotych i obciążył ją kosztami sądowymi. Nie przychylił się do wniosku prokuratora, który wnioskował dodatkowo o wymierzenie jej kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Jednak w półgodzinnej mowie uzasadniającej wyrok sędzia Grzegorz Wolak w dobitny sposób przekonał siedzących w sali rodziców, poszkodowaną nauczycielkę, jak również dyrektorkę, że zwalniając z dnia na dzień wieloletniego, dobrego nauczyciela, kierowała się przede wszystkim względami osobistymi, niż tym, że zwolniona nauczycielka uchybiała godności zawodu. Dyrektorka działała na szkodę interesu prywatnego matematyczki.

DYREKTORKA ODWOŁA SIĘ

Wyrok nie jest prawomocny. Służy od niego prawo złożenia apelacji do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. Wychodząc z sali rozpraw Marzena J. zapowiedziała, że będzie odwoływać się od wyroku. - Nie zgadzam się z tym wyrokiem, dlatego będziemy apelować - komentowała. - Myślę, że sprawiedliwości dojdę w wyższych instancjach sądu.

Jolanta Mudzik, pokrzywdzona nauczycielka, nie chciała komentować planów odwoływania się od wyroku dyrektorki "czwórki". Jednak dodała, że cała sprawa negatywnie odbiła się na opinii szkoły i samych uczniach. - Mam nadzieję, że w żadnej szkole nie dojdzie do takich sytuacji - przyznała Jolanta Mudzik. - Chciałabym, by ta sprawa została wyciszona. Pracuję z dziećmi i nadal chcę być z nimi.

Na wyrok czekał także Norbert Mastalerz, prezydent Tarnobrzega, który, jeszcze jako radny opozycji stał na stanowisku, że dyrektor szkoły Marzena J. zwalniając dyscyplinarnie Jolantę Mudzik, rażąco naruszyła prawo, dlatego powinna ponieść konsekwencje swojego czynu. Teraz jako prezydent miasta dodaje: - Uważam, że pani Marzena J. na rozstanie ze stanowiskiem dyrektora szkoły zapracowała swoją niekompetencją jeśli chodzi o sposób zaradzania tą placówka w aspekcie zasobów ludzkich - przekonuje prezydent. - Czekam na opinię kuratora i jeśli ją otrzymam, podejmę stosowne kroki. Moim zamiarem jest odwołanie pani Marzeny J. ze stanowiska dyrektora Szkoły Podstawowej nr 4 i rozpisanie nowego konkursu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie