Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Działacze Anser-Siarki szukać będą sprawiedliwości w Trybunale Arbitrażowym

Piotr SZPAK [email protected]
Siatkarki Anser-Siarki Tarnobrzeg (od lewej Anna Surowiec oraz Honorata Jabłońska-Żak), po minionym sezonie czują się oszukane i są rozgoryczone
Siatkarki Anser-Siarki Tarnobrzeg (od lewej Anna Surowiec oraz Honorata Jabłońska-Żak), po minionym sezonie czują się oszukane i są rozgoryczone M. Radzimowski
Sezon w drugiej lidze siatkarek już się zakończył. Może on mieć jednak swój niecodzienny epilog. Działacze drugoligowej drużyny Anser-Siarki nie mogą się pogodzić z faktem, w jaki sposób skrzywdzono ich drużynę.

O tej skandalicznej sprawie pisaliśmy już kilkukrotnie. Przypomnijmy, że poszło o mecz ostatniej kolejki rundy zasadniczej, w którym Anser-Siarka wygrała z MKS w Łańcucie 3:2.

MECZU NIE BYŁO?

Po tym zwycięstwie tarnobrzeżanki zajęły czwarte miejsce w grupie czwartej i szykowały się już do gry w play off o awans do pierwszej ligi. Tymczasem dwa dni przed początkiem play off Wydział Rozgrywek Polskiego Związku Piłki Siatkowej zadecydował o tym, iż meczu w Łańcucie... nie było! Poszło o to, że rozegrany on został dzień później aniżeli pozostałe spotkania. Obowiązkiem gospodarza jest wyznaczenie terminu, ale związek twierdził, co innego. Nie potrafiono natomiast wytłumaczyć, dlaczego na mecz, który zdaniem działaczy Wydziału Rozgrywek PZPS nie miał prawa się odbyć wydelegowano sędziów związkowych.

NIESKUTECZNE ODWOŁANIE

Działacze Anser-Siarki nie pogodzili się z tą decyzją i odwołali się do Sądu Odwoławczego przy PZPS. Ten też zbytnio z rozstrzygnięciem sprawy się nie spieszył. W końcu gremium się zebrało i podtrzymało decyzję WR PZPS. Zdaniem działaczy z centrali, winę za rozegranie meczu po terminie ponoszą obydwa kluby. Na próżno szukać jednak takiego zapisu w regulaminie rozgrywek. Swego rodzaju ciekawostkę stanowił fakt, iż jedni działacze z PZPS twierdzili, iż w meczu MKS Łańcut - Anser-Siarka Tarnobrzeg przyznano obustronny walkower, inni zaś, że dla nich meczu nie było. Śmieszne to, ale działaczom tarnobrzeskiego klubu oraz siatkarkom do śmiechu nie było.
SĄD ROZSTRZYGNIE

Zawodniczki nie mogły uwierzyć w to, co się stało: - Zostałyśmy ewidentnie skrzywdzone i czujemy się oszukane. Wierzyłyśmy w sprawiedliwość, ale po tych decyzjach trudno w nią dalej wierzyć - mówiła w imieniu zespołu rozgoryczona kapitan drużyny Honorata Jabłońska-Żak.

Po otrzymaniu decyzji z PZPS działacze tarnobrzeskiego klubu postanowili szukać sprawiedliwości w Trybunale Arbitrażowym przy Polskim Komitecie Olimpijskim. Odpowiednia skarga na decyzję związku została złożona i teraz pozostało czekać na odpowiedź. Sąd po zapoznaniu się z dokumentacją w tej bulwersującej i skandalicznej sprawie może zadecydować, że nie zajmie się nią lub też zadecyduje o wyznaczeniu kaucji i rozpozna temat. Miejmy nadzieję, że do tego dojdzie. W tarnobrzeskim klubie nadal wierzą, że sprawiedliwość zwycięży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie