We wtorek z emerytami spotkał się w siedzibie miejskiego Koła Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich starosta Robert Fila. Chcieli z pierwszej ręki mieć informacje co się dzieje w szpitalu, który znalazł się na ostrym zakręcie z powodu finansowych problemów.
FATALNA PRACA
Emeryci narzekali na fatalną pracę personelu szpitala, na złą obsługę pacjentów. Dawali przykłady na sobie i swoich rodzinach. - Tylko ze dwa oddziały są na jakim takim poziomie, reszta pracuje fatalnie - ocenił jeden z dyskutantów. Do najlepszych zaliczono oddział kardiologii. - Wiele kobiet woli rodzić w Nisku, wielu pacjentów wyjeżdża na leczenie do Rudnej Małej pod Rzeszowem - padło stwierdzenie.
Zebrani śmiechem zareagowali na to, że w szpitalu jest aż dziewięć związków zawodowych. Szczególnie dwa usztywniły się i nie godzą się na ograniczenie żądań płacowych. Chodzi o zaległe trzynaste pensje, o które upominają się w sądzie, a na rezygnację których wcześniej związki się zgodziły. W jednej chwili z kasy świecącej pustkami kasy, szpital miałby wypłacić 9 mln zł.
Starosta przekonywał, że jest program naprawy finansów szpitala, są pomysły na przekształcenie go w ciągu trzech lat w sprawnie działającą placówkę, na co potrzeba kilku milionów złotych. Żądania płacowe niweczą te zamierzenia. Grożą, że w przyszłym roku szpital zostałby przymusowo skomercjalizowany.
BEZ ODPOWIEDZIALNOŚCI
Starosta mówił o dwulicowości pracowników szpitala. - Uważają, że pieniądze im się należą, a reszta niech się wali. Trzymają się za własny portfel i przekonują, że to dla dobra pacjenta, że pacjent jest najważniejszy. Związkowcy chcą rządzić, ale bez odpowiedzialności. Jeżeli liderzy związkowi się nie opamiętają, to wysadzą szpital w powietrze. Jak sobie ktoś chce w głowę strzelić z pistoletu, to nic go nie powstrzyma - mówił starosta. O zarobkach w szpitalu powiedział, że pensja dyrektora szpitala była na "dwucyfrowym miejscu w kolejności za zarobkami lekarzy".
- Musimy kupić nowoczesny tomograf komputerowy i rezonans magnetyczny, urządzić od nowa pracownię rentgenograficzną. Chcemy wyremontować oddział porodowy i noworodkowy, na co możemy dostać duże dofinansowanie. Czeka nas budowa bloku operacyjnego. Jeżeli przejdziemy przez dwa, trzy lata wyrzeczeń, uratujemy szpital przed gorszym wariantem jakim jest przymusowa komercjalizacja - ocenił starosta.
BEZ ZACISKANIA PASA
Emeryci zachęcali starostę do zdecydowanych działań. - Jesteśmy z panem! - zapewniali. Ale starosta studził emocje. - Jeżeli sytuacja zajdzie tak daleko, że będziemy musieli przeprowadzić ewakuację pacjentów, to jeżeli ktoś podczas tej operacji umrze, to nikt mnie nie poprze, wszyscy będą mieć do mnie o to pretensje, nie do lekarzy czy pielęgniarek - stwierdził.
Starosta przypomniał, że kiedy w latach 2008 i 2009 eksplodował kryzys finansowy, wszyscy zaciskali pasa, byli bez zysku, bez premii, ale nie dotyczyło to "niektórych grup" - jak zaznaczył. - Wypłaty zaległej trzynastek nie będzie, działania dyrekcji szpitala będą zdecydowane i szybkie, a plan restrukturyzacji będzie postępował, mimo tego, że w szpitalu nie ma z kim rozmawiać - jak powiedział starosta.
Starosta zapowiedział, że walka o przekształcenia w szpitalu będzie prowadzona do ostatniej możliwej chwili. Ale ostrzegł: "Zegar tyka, zegar tyka".
Szpital w Stalowej Woli istnieje od ponad 50 lat, ma 16 oddziałów, zatrudnia 893 pracowników, w tym między innymi 134 lekarzy, 390 pielęgniarek, 33 położne, 99 pracowników średniego personelu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?