Właścicielem Grafmaszu, który mieści się w Opatowie, przy ulicy Kościuszki 47 jest Tomasz Wiąk. Ma 37 lat, jest rodowitym opatowianinem. Ukończył Liceum Ogólnokształcące imienia Bartosza Głowackiego, później studia ekonomiczne w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Działalność zaczął w 2003 roku.
Podbija rynki zagraniczne
W Opatowie produkcja maszyn introligatorskich i poligraficznych, to znaczy takich, które służą do prac związanych z wytwarzaniem druków i oprawianiem książek, czasopism, sięga lat 70. ubiegłego wieku. Wtedy w mieście rozpoczęto wyrób krajarek do papieru, oklejarek i podobnych urządzeń.
- Mieścił się tu wcześniej państwowy zakład produkcyjny a następnie prywatna spółka, które działały w podobnej branży, ale zajmowały się wyłącznie produkcją. Przez wiele lat w branży poligraficznej pracował mój tata, zatem temat maszyn poligraficznych nie był mi obcy. W trakcie studiów planowałem raczej pracę w branży finansowej, ale zainteresowałem się poligrafią i postanowiłem zająć się właśnie tym - mówi Tomasz Wiąk.
W 2003 roku założył firmę Grafmasz. Obecnie głównymi produktami przedsiębiorstwa są gilotyny do papieru, maszyny do wycinania etykiet, a także od niedawna maszyny do oprawy twardej. Zatrudnia ponad 20 osób, co czyni ją jednym z największych pracodawców prywatnych w Opatowie. W ciągu roku ekipa Grafmaszu jest w stanie wyprodukować około 250 urządzeń. Kupują je głównie drukarnie i introligatornie, ale także zakłady poligrafii w sądach, szkołach, uniwersytetach, biblioteki, punkty kserograficzne. Produkty z Opatowa cieszą się dużym uznaniem w kraju i za granicą.
- 80 procent produkowanych przez nas maszyn trafia za granicę. Sprzedajemy m.in. do Stanów Zjednoczonych i krajów Europy Zachodniej, czyli Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Belgii, Anglii - mówi Tomasz Wiąk.
Zatrudnia specjalistów
Zakład pana Tomasza to budynek biurowy i hala fabryczna o powierzchni około 800 metrów kwadratowych, podzielona na kilka pomieszczeń, w których odbywa się między innymi obróbka skrawaniem, montaż i pakowanie maszyn.
Firma zatrudnia pracowników z wysokimi kwalifikacjami. - I to od inżyniera do operatora obrabiarek. To dość wąska specjalizacja, jednak udało się znaleźć i wyszkolić fachowców. Pracują u mnie głównie ludzie z Opatowa oraz tacy, którzy mieszkają nie dalej niż około 30 kilometrów stąd - mówi Tomasz Wiąk.
Produkcja polega głównie na precyzyjnym obrabianiu kawałków metalu - Prawie wszystko, ramy, belki, precyzyjne detale metalowe do dalszego montażu, wytwarzamy na miejscu za pomocą różnych obrabiarek. Elektronikę i część elementów hydraulicznych kupujemy gotowe. Wszystko razem montujemy precyzyjnie na miejscu i wysyłamy do klientów- objaśnia Tomasz Wiąk.
Ważny dla niego jest marketing. W 30 krajach ma około 40 dystrybutorów. - Firma wystawia się na targach branżowych z własnym stoiskiem w Polsce i za granicą. W tym roku planuje udział w targach RemaDays w Warszawie i głównej imprezie światowej Drupa w Dusseldorfie. Wspólnie z dystrybutorami uczestniczy także w szeregu imprez lokalnych w różnych krajach. Reklamuje swoje produkty w prasie branżowej na całym świecie. W styczniu tego roku firma otworzyła również nowe biuro handlowe z ekspozycją w warszawskiej dzielnicy Ursus - dodaje pan Tomasz
Działalność firmy, prócz produkcji urządzeń poligraficznych, to także sprzedaż. Grafmasz jest przedstawicielem handlowym kilkunastu dużych światowych marek z branży introligatorskiej. Na sprzedawanie maszyn kilku z nich ma prawo wyłączności na terenie Polski.
Jakie perspektywy dla firmy?
Czy Tomasz Wiąk chciałby kiedyś otworzyć drugą fabrykę, na przykład w Baćkowicach, Lipniku czy Ostrowcu Świętokrzyskim? Jak ocenia perspektywy gospodarcze, które rysują się przed powiatem opatowskim w przyszłości?
- Ja chciałbym na ten moment skupić się na rozszerzeniu oferty produktów i rozwoju obecnie produkowanych urządzeń. Nie mam na razie planów rozszerzenia produkcji poprzez budowę dużego zakładu produkcyjnego- mówi.
Głównym problemem powiatu opatowskiego jest, według niego, brak wykwalifikowanych pracowników.
- Jest z tym spory problem. Specjalistów w tej dziedzinie, jak zresztą w wielu innych, u nas zwyczajnie nie ma. To spora bolączka nie tylko naszego regionu, ale i całego kraju. Są szkoły, które wypuszczają po stu mechaników rocznie, ale ani jednego dobrego spawacza. Przy dwudziestu paru osobach mam kłopot z poszerzeniem kadry. W tych warunkach nie wyobrażam sobie stworzenia tutaj skomplikowanej pod względem technologicznym produkcji, z dużym, na przykład stuosobowym, zatrudnieniem - mówi.
Jest jednak zadowolony z tego, co udało się osiągnąć przez lata w Opatowie. - Na razie działalność idzie w dobrym kierunku. Jeśli chodzi o moją branżę i produkcję w tym mieście, można powiedzieć, że jestem ostrożnym optymistą - podsumowuje.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?