Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grecja. Tajemnice Republiki Mnichów Athos (część druga)

Piotr Kutkowski
Klasztor Dionyzjou położony jest 80 metrów nad morzem
Klasztor Dionyzjou położony jest 80 metrów nad morzem Piotr Kutkowski
W klasztorze Grigoriju nikt nie pyta nas o nazwiska, nie każe pokazywać dimitrionu. Uśmiechnięty mnich wskazując drogę prowadzi nas do budynku, w którym są miejsca noclegowe dla pielgrzymów. Kilkuosobowa sala, łóżka takie jak w starych, polskich schroniskach górskich, przed każdym z nich kapcie. Łazienka z prysznicami na korytarzu, na zewnątrz kranik ze źródlaną wodą.

[galeria_glowna]
A na przywitanie - cóż by innego - kawa, ouzo i słodkie lukumi
- Gdy już rozgościcie się, zapraszamy na nabożeństwo. Po nim jest wspólny posiłek - mówi nasz brodaty przewodnik w habicie.

Wezwaniem do udziału w nieszporach i innych nabożeństwach jest głuchy dźwięk symandru - deszczułki, w którą uderza się drewnianym młotkiem. Centralnym punktem monastyru jest malowniczy dziedziniec z wkomponowaną weń piękną roślinnością i otaczającym go starymi budynkami. Na niektórych znajdują się balkony wsparte na wątłych, drewnianych podporach, monotonię jasnych, kamiennych ścian ożywiają ułożone z cegieł wzory.

Główna świątynia - katholikom - składa się z trzech części. Przy wejściu zawieszone są dwa zegary - jeden wskazuje normalny czas grecki, drugi - klasztorny czas mierzony od wschodu słońca.

W środku panuje półmrok, nie ma elektrycznych lamp, palą się tylko świece dyskretnie odsłaniając i ożywiając freski, które wypełniają ściany. Zdobią je też słynące łaskami ikony, w powietrzu unosi się zapach kadzideł. Z pomieszczenia, w którym znajduje się ołtarz, zostajemy grzecznie wyproszeni po tym, jak przeżegnaliśmy się po katolicku. Ale i w środkowym pomieszczeniu stajemy się cząstką niesamowitego, duchowego misterium z udziałem głośno modlących się i śpiewających dwugłosem mnichów. Choć nie rozumiemy słów, przeżycia są ogromne.

KOLACJA

Nabożeństwo trwa blisko dwie godziny, po nim wszyscy przechodzą do refektarza na wieczorny posiłek. Mnisi jadają tylko dania bezmięsne i w bardzo ograniczonych ilościach, jednak dzisiaj jest niedziela, stąd i posiłek obfitszy niż zwykle.

Na stołach królują podane w różnych postaciach warzywa, owoce, na talerzach pojawiają się nawet małe rybki. Woda i wino serwowane są w karafkach. Jemy w milczeniu, słuchając czytanych przez jednego z mnichów żywotów świętych. Gdy kończy, kończy się też posiłek. Jesteśmy zaskoczeni, ale tak jak wszyscy wstajemy i opuszczamy piękny, pokryty kilkusetletnimi malowidłami refektarz. Zanim zapadnie zmrok mamy czas na podziwianie kamiennych detali architektury, oglądamy różne zakamarki, trafiamy też na malutki cmentarz z grobami mnichów.

Czar nie mija nawet wtedy, gdy słońce zatapia się w morzu. Gdy znowu się z niego wyłoni, powita nas o godzinie 3.30 dźwięk symandru. To znak, że czas wstawać na jutrznię - poranne modły, które zwykle trwają kilka godzin. Tyle samozaparcia w sobie jednak nie mamy, decydujemy się na dłuższy sen. Ponownie budzimy się przed godziną 8, mnisi są już po modlitwach i śniadaniu. Przed nimi teraz kilka godzin pracy, przed nami kilka kilometrów do następnego klasztoru.

DIONYZJOU

Monastyr Dionyzjou leży 80 metrów powyżej brzegu morza, wspierając się na potężnej konstrukcji. Powstał w 1366 roku z inicjatywy mnicha Dionizosa, który miał boską wizję, poświęcony jest narodzeniom Świętego Jana Baptysty, I znowu wita nas cisza i pustka. Dopiero po kilku minutach spotykamy siedzącego na kamiennym murze mnicha. Po angielsku pyta nas skąd jesteśmy i co chcemy zobaczyć, a po wysłuchaniu długiej listy życzeń tylko się uśmiecha.
- Pogadamy o tym w mojej pracowni…

Pracownia okazuje się zawieszonym nad przepaścią gniazdkiem, w którym nasz przewodnik pisze ikony oraz tworzy z ziół kompozycje leków i napojów. Czuć zapach farby i suszonych roślin, chwilę później trafiają na stół imbryczki z naparem oraz kawą. Nasz gospodarz jest…Anglikiem, na Athos mieszka od 13 lat, wcześniej przebywał w klasztorze na Cyprze.
Tu - jak mówi- znalazł swoje miejsce, którego ani razu jeszcze nie opuścił.

Tak jak i inni mnisi dzieli swój dzień na trzy części - osiem godzin snu, osiem modlitwy i osiem pracy. On maluje, inni zajmują się uprawą, porządkami, gospodarowaniem. To, co wypracują należy do wspólnoty.
- Pokażę wam kilka interesujących miejsc, ale nie wszystko, bo nie wszystko jest dostępne dla pielgrzymów - zastrzega. I dyskretnie uśmiechając się pod brodą dodaje:
- Pielgrzymi nie mogą też robić zdjęć. No chyba, że nikt nie widzi…

Dzięki mnichowi oglądamy refektarz i katholikon z niesamowitymi freskami z XVI wieku przedstawiającymi między innymi apokalipsę. Oglądamy też ikony cudownie ocalone w czasie pożaru klasztoru w 1535 włącznie z tą, która jest najsłynniejsza na Athos - cudownym obrazem Najświętszej Maryi Panny przypisywanym autorstwu Świętego Łukasza Ewangelisty.

Inna, zdumiewająca ikona układana była przez kilkadziesiąt lat z ceramicznych kawałków przez mnicha uznawanego przez swoich współbraci za niespełna rozumu. Szkoda, że mamy tak mało czasu - chcąc zobaczyć wszystko, co godne zobaczenia musielibyśmy poświęcić dzień, dwa, trzy dni a może i 13 lat, bo jak twierdzi nasz przewodnik - on wciąż odkrywa w murach tego klasztoru nowe rzeczy.
Żegnając się z mnichem dostajemy od niego odręcznie narysowaną mapkę pokazującą jak dojść do skitu Świętej Anny.
- Śpijcie właśnie tam, na pewno nie pożałujecie - zapewnia.

ŚWIĘTA ANNA

Wąska ścieżka wije się zakosami po górach, by ponownie sprowadzić nas nad morze. W oddali wznosi się potężny budynek klasztoru Agiou Pavlou, my jednak omijamy go i kierujemy się na sąsiednie wzgórze. Błąd - droga niespodziewanie kończy się przy wejściu do pustelni, której mieszkaniec krzykami i gestykulacją dobitnie pokazuje, że nie jesteśmy tu mile widzianymi gośćmi.

Za to potem nie mamy już problemu z wyborem właściwej ścieżki - jest nawet napisany na blaszce drogowskaz w dwóch językach. Trud ostrej wspinaczki wynagradzają wspaniałe panoramy, a dowodem na to, że jesteśmy coraz bliżej celu są pasące się koniki i osiołki.

Budynki skitu świętej Anny rozrzucone są na górskim zboczu, z owoców rosnących tu roślin zwanych łzami Bogurodzicy mnisi wyrabiają różańce. Święta Anna słynie też jako główny punkt wypadowy na górę Athos. Wyrusza się wczesnym rankiem, wraca zwykle późnym wieczorem. Niektórzy dzielą wędrówkę na dwa dni, nocując w położonym godzinę od szczytu schronisku - kościele Panagia.

Nam dane jest skorzystać z tradycyjnego powitania z nieodłącznym ouzo, a potem uczestniczyć w przepojonych duchowością nieszporach i prostej, ale pysznej kolacji. Znakomicie smakuje zaprawiona ziołami potrawa z soczewicy, podane na kilka sposobów bakłażany to kulinarne mistrzostwo świata, aromatyczne pomidory są same w sobie mistrzostwem. Już wiemy, że słuchając żywotów świętych nie wolno zapominać o jedzeniu, bo po kilku minutach jedzenie zniknie ze stołów. Doświadczenie z pierwszej kolacji procentuje.
Długo nie gaśnie w nas za to obraz zachodu słońca, ze znikającym wraz z jego tarczą konturami świątyń i klasztorów.

PORT

Wschód słońca - jak zwykle przesypiamy, zamiast śniadania kilka łyków kawy przygotowanej nam na naszą prośbę przez mnichów i wyruszamy szybkim marszem do portu, by zdążyć na kursujący raz na dzień stateczek. Przychodzimy przed czasem, mamy więc kilkadziesiąt minut na obserwowanie mnichów, którzy zeszli z gór z konwojem osiołków i koników. Zwierzęta, tak jak setki i tysiące lat temu, mają za zadanie dźwiganie ciężkich towarów do wysoko położonych, ludzkich siedzib. Ale jest też i współczesny akcent - zasilane solarami nadbrzeżne lampy.

Stateczek zawija do portu dosłownie na minutę, dwie. W tym czasie mnisi podają pocztę, zabierają przeznaczone dla nich rzeczy, wsiadają i wysiadają. Portem docelowym jest znowu Dafni, które dla nas tym razem ma się stać punktem startowym do lądowej podróży po Athos.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grecja. Tajemnice Republiki Mnichów Athos (część druga) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie