Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grecja. Tajemnice Republiki Mnichów Athos (część trzecia)

Piotr Kutkowski
Wielka Ławra – najstarszy i najważniejszy klasztor na Athos
Wielka Ławra – najstarszy i najważniejszy klasztor na Athos Piotr Kutkowski
Czy jest taka kraina w Unii Europejskiej, do której wstępu nie mają kobiety, gdzie obowiązują prawa i zwyczaje stworzone tysiące lat temu i gdzie nie zobaczy się reklam Coca Coli? Jest. Ta kraina nazywa się Republika Mnichów Athos. Dziś trzecia i ostatnia część opowieści o tym niezwykłym miejscu.

[galeria_glowna]
Trwający ponad godzinę rejs i po raz drugi zawijamy do Dafni. Tym razem nie ma czasu na chodzenie po sklepach, oglądanie pamiątek. Czas zawinięcia statku do portu jest skorelowany z odjazdem jedynego autobusu, jaki kursuje do Karies - miasteczka będącego stolicą Republiki Mnichów. Pospiesznie ładujemy swoje plecaki do luków bagażowych, potem wchodzimy do środka. Pierwsze fotele są zarezerwowane dla mnichów, autokar wypełniają przede wszystkim jednak pielgrzymi. Jeden z nich ma wytatuowany na palcu ręki prawosławny krzyż, inny szepcąc modlitwę co chwilę kreśli znak krzyża.

Asfaltowo-gruntowa droga pnie się serpentynami do góry, przecinając wzniesienia. Pierwszy i jedyny przystanek jest przy klasztorze Kseropotamou, którego tradycja sięga X wieku. Po kilkunastu minutach jazdy pojawiają się za oknem kolejne zabudowania, z których najbardziej rzuca się w oczy skit Świętego Andrzeja podległy klasztorowi Vatopedi. Mieści się tu jedyna szkoła średnia dla zakonników, Karies szczyci się także pocztą oraz lekarzem, który w razie potrzeby jeździ też w inne miejsca. Ale Karies to przede wszystkim siedziba najwyższych władz Republiki Mnichów. Stanowi ją Święte Zgromadzenie - rada składająca się z przeorów wszystkich 20 klasztorów Athosu.

STOLICA

Miasteczko jest małe, mieszka w nim niepełna 300 osób, główna ulica liczy kilkaset metrów. Znajduje się przy niej kilka sklepów z dewocjonaliami, w tym przede wszystkim z ikonami. Te, ręcznie pisane przez mnichów i niejednokrotnie oprawione w srebro, kosztują duże pieniądze, znaczenie taniej można nabyć drukowane ikony. W Karies jest też piekarnia, sklep spożywczy, nawet serwujący skromne posiłki bar.

Po raz pierwszy widzimy tylu mnichów w jednym miejscu. Rozmawiają, spacerują, są i tacy, którzy przyjeżdżają terenówkami. Jeden z mnichów zajmuje się wyrabianiem różańców. Wszystkich łączy podobny strój i wygląd - długie brody oraz spięte w kucyki włosy, z reguły przykryte wysokimi nakryciami głowy.

Tuż obok siedziby władz Republik znajduje się najstarsza świątynia Karies - Protatu ze słynną ikoną Anion Esti, co oznacza Godnym Jest.

DROGA DO ŁAWRY

Na nas pora. Wsiadamy do busika, który ma nas zawieźć do Wielkiej Ławry - numeru jeden w klasztornej hierarchii.
Busik jedzie wzdłuż wschodniego wybrzeża szutrową drogą, przecinając niekiedy strumyczki i ocierając się o skalne ściany. Kierowca prowadzi pojazd szybko i pewnie, zręcznie omijając wszelkie dziury czy kamienie. Wielka Ławra leży prawie na samym czubku półwyspu, spoglądając na morze z wysokości kilkudziesięciu metrów.

Najstarszy i najważniejszy z klasztorów Athos zbudowany został w 963 roku przez mnicha Atanazego Atoskiego, dzięki funduszom bizantyjskiego cesarza Nicefora II Fokasa. Pierwsze, co jednak widzimy to …lądowisko dla helikopterów. Historię i mistycyzm odnajdujemy za obronnymi murami, które przez setki lat chroniły mnichów przed licznymi napastnikami. Witani jesteśmy tradycyjnym poczęstunkiem, na przywitanie słyszymy także listę zakazów i harmonogram dnia.

FRESKI

Zakwaterowanie dostajemy w wieloosobowej sali, na wylegiwanie się szkoda nam jednak czasu - w Wielkiej Ławrze jest zbyt dużo do zobaczenia, by pozwolić sobie na leniuchowanie. W obrębie murów znajduje się między innymi ponad 30 kaplic, pochodząca z 1060 roku ogromna, przykryta wspartą na kolumnach kopułą chrzcielnica, ściany świątyń pokrywają niesamowite freski. Te najcenniejsze, autorstwa Teofanosa z Krety pochodzą z 1535 roku. Możemy je zobaczyć nie tylko w katholikonie, ale również w refektarzu podczas wieczornego posiłku.

W marmurowych blatach stołów znajdują się wyżłobione przez ręce wgłębienia. Ilu lat trzeba było i ilu osób, by one powstały? - możemy tylko domniemywać. Posiłek jest skromny, ale smaczny, a jego ozdobę stanowi czerwone, wytrawne wino z wyczuwalnym aromatem dzikiej róży. Dumą monastyru jest najbogatsza na Athosie biblioteka, gromadząca 1650 kodeksów. 650 z nich spisano na pergaminie, ale nie dane nam jest ich zobaczyć.

POWRÓT

Ostatnie chwile przed zachodem słońca wykorzystujemy na spacer w pobliżu klasztoru. Po to, by dostać się do strzeżonej przez pięć czaszek jaskini-pustelni Świętego Atanazjusza trzeba 10 minut, skit Prodromou, w którym dawniej mieszkali rumuńscy mnisi leży znacznie dalej. Rezygnujemy i tak ledwo zdążając z powrotem. Obserwujemy za to, jak tuż przez zamknięciem bram monastyru mnich zapala świecę w znajdującym się przed nią lampionie. Zapada zmrok, zapada cisza, która trwa aż do świtu. Budzi nas wybijany przez mnicha głuchy odgłos symandru. Pora na modlitwę, dla nas to również sygnał, by się pakować.

Busik do Karies startuje o godzinie 7 i jest to jedyny kurs w ciągu dnia. W Karies przesiadka do autobusu, który zawozi nas znowu do Dafni. Przed wejściem na statek poddani zostajemy kontroli celnej - sprawdzane są torby, walizy, plecaki. Tak, jak na dawnych polskich przejściach granicznych. Nikt się nie dziwi, nikt nie protestuje, wszyscy przyjmują to ze zrozumieniem.

Podczas powrotnego rejsu dopisuje nam pogoda - teraz jeszcze lepiej widać urodę mijanych przez nas klasztorów, z których wyróżnia się cebulastymi wieżami Pantalejmou. Od razu widać, że to wspólnota rosyjskich mnichów. Jeszcze niedawno klasztor był zrujnowany, teraz dzięki potężnym funduszom wraca do świetności. Zresztą większość klasztorów jest restaurowana, a dużą część pieniędzy wykłada na ten cel Unia Europejska. Płyniemy wolno, od czasu do czasu spotykając mknących potężnymi motorówkami mnichów. Czy jest jeszcze coś w stanie nas zaskoczyć? Chyba nie..

Ostatnie chwile na pokładzie i prośba do siedzącego obok nas mnicha, by na znalezionym na plaży kamieniu w kształcie serca napisał błogosławieństwo. Uśmiecha się, mazakiem kreśli słowa w języku greckim. A potem w porcie w Uranupolis znika, a jego śladem znika niezwykły świat jedynej takiej republiki na świecie….

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Grecja. Tajemnice Republiki Mnichów Athos (część trzecia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie